5 BYDGOSKO-UKRAIŃSKICH CIEKAWOSTEK, O KTÓRYCH (BYĆ MOŻE) NIE MIAŁEŚ/AŚ POJĘCIA! – CZ. 1.


Wielokrotnie wspominałem, że Bydgoszcz jest świetnym miastem dla osób mających duszę odkrywców. Wiele, nawet bardzo interesujących, tematów jakoś nigdy nie przebiło się do świadomości społecznej, a część z nich nie została nawet opisana. W związku z tym, nie zdziwiło mnie zbytnio to, że kiedy zaczynając robić research, dotyczący związków Bydgoszczy z Ukrainą, okazało się, że łączy nas całkiem sporo!


Na wstępie napiszę, że niniejszy artykuł ma charakter ciekawostkowy, a więc często odnosi się do wydarzeń nieco zapomnianych, ukrytych na kartach historii. Często też, Ukraina jest w nim rozumiana jako dzisiejszy obszar tego państwa, niegdyś stanowiący część Rzeczypospolitej czy też znajdujący się pod jej jurysdykcją. Historia naszych narodów, a co za tym idzie, również naszych ziemi, jest bowiem niezwykle pogmatwana. No i trudna. Tak już po prostu jest, i dzisiaj, jako cywilizowane (?) społeczeństwa, powinniśmy to rozumieć. 

Korzystając z okazji, chciałbym wyrazić pełną solidarność z Ukraińcami, walczącymi o swoją suwerenność. Jesteście wielcy, a wasza niezłomność przejdzie do historii. Miejmy nadzieję, że do historii, bezpowrotnie przejdzie także federacja rosyjska, którą bez chwili zawahania nazwę państwem terrorystycznym.

Trzymajcie się, narodzie ukraiński!

1. Bydgoszcz i Lwów niczym bliźniaki

Co łączy Bydgoszcz i Lwów? Oczywiście, poza LOT-owskim połączeniem, działającym w sezonie wakacyjnym. Historia rzecz jasna, a przede wszystkim działalność wielbionego (i wielokrotnie upamiętnianego) w naszym mieście, króla Kazimierza III Wielkiego.

Wszyscy wiemy (przynajmniej taką mam nadzieję), że to właśnie sympatyczny Kazimierz, nadał Bydgoszczy prawa miejskie. Konkretyzując, król wydał akt lokacyjny na prawie magdeburskim, dzięki któremu Bydgoszczy zyskała wiele przywilejów handlowo-gospodarczych, a także, oficjalny status miasta. Król podpisał się pod dokumentem w 1346 roku, na zamku w Brześciu Kujawskim.

Pomnik Kazimierza III Wielkiego w Bydgoszczy

Dokładnie taki sam akt, z tym że odnoszącym się do Lwowa, Kazimierz Wielki sygnował swoim podpisem dokładnie 10 lat później, tj. w 1356 roku. I w tym kontekście, miasto lokowano na prawie Magdeburskim. W obu przypadkach zasadźcami byli Niemcy – w źródłach zachowała się wzmianka o tym, iż w kontekście Bydgoszczy byli to: Johann Kiesselhuth i Konrad.

Historię dotyczącą nadania praw miejskich Bydgoszczy i Lwowowi, łączy także jeszcze inny czynnik. Oba miasta były bowiem wcześniej w dużym stopniu zniszczone, a akty lokacyjne, stanowiły w pewnym sensie ich „reaktywację”, początek nowej ery. Lwów zniszczył przecież w 1350 r. litewski książę Lubart Dymitr, a Bydgoszcz w latach 30-tych. XIV w. zrównali z ziemią Krzyżacy.

Warto oczywiście wspomnieć, iż przed oficjalnym nadaniem praw, Lwów był zdecydowanie bardziej „miejskim”, a więc posiadającym duże znaczenie gospodarcze, ośrodkiem, aniżeli Bydgoszcz. Paradoksalnie jednak, to właśnie nadrdziański gród, jako pierwszy doczekał się wydania aktu lokacyjnego.

Pomnik Tarasa Shevchenki we Lwowie

Opisując te historyczne wydarzenia, należy wspomnieć, że pomimo faktu, iż Lwów znalazł się w XIV w. pod jurysdykcją polską, zamieszkujący miasto Rusini (a więc de facto Ukraińcy), posiadali prawa do kultywowania własnych obyczajów oraz wiary. To samo dotyczyło zresztą innych mniejszości, zamieszkujących to wielokulturowe miasto, czyli m.in.: Oramian, Tatarów i Żydów. No i bardzo fajnie.

2. Jerzy Hofmann – Bydgoszcz, Kraków i… Tarnopol!

Bydgoski epizod życia wielkiego polskiego reżysera, Jerzego Hofmanna, jest często trochę pomijany, a wielu bydgoszczan nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, iż był on związany z naszym miastem. A był, i to dość długo oraz w sposób znaczący.

Hofmann urodził się w Krakowie, a do Bydgoszczy trafił wraz z rodzicami latem 1945 roku, mając 13 lat. Rodzina zamieszkała przy ul. 20 stycznia 1920 roku, gdzie otrzymała pokój w jednej z zachowanych do dziś wilii. Przyszły reżyser uczęszczał do I Liceum Ogólnokształcącego przy Placu Wolności, w którym zdał maturę w 1950 roku. Był więc reprezentantem jednego z pierwszych roczników, które zaliczyły egzamin dojrzałości w bydgoskim liceum. Szkoła, posiada bowiem status współcześnie rozumianego liceum ogólnokształcącego, właśnie od 1945 roku.

I Liceum Ogólnokształcące – szkoła, w której maturę zdawał Jerzy Hoffman

Zanim Hofmannowie trafili do Bydgoszczy, spędzili rok na terenie dzisiejszej Ukrainy. Wszystko przez to, iż po wybuchu II wojny światowej, rodzina reżysera uciekła z Krakowa na wschód kraju, przebywając kolejno w Tarnopolu, a następnie w okolicach Lwowa, w miejscowościach: Stryj i Daszewo. Gwoli ścisłości, należy wspomnieć, że później Hoffman ukończył studia reżyserskie w moskwie (celowo z małej litery).

Fascynację szeroko rozumianą kulturą wschodu, w tym przede wszystkim ziemiami, znajdującymi się niegdyś pod polską, a obecnie ukraińską władzą, bez trudu dostrzec można w twórczości reżysera. Najlepszym przykładem jest rzecz jasna „Ogniem i Mieczem”, a więc pierwsza część książkowej trylogii Sienkiewicza (a trzecia w kolejności, jeżeli chodzi o kolejność powstawania filmów z tego cyklu), której fabuła nawiązuje do Powstania Chmielnickiego. Swoją drogą, Bohdana Chmielnickiego, grał w „Ogniem i Mieczem” nieżyjący już niestety, legendarny ukraiński aktor, Bogdan Stupka.

Dąb czerwony – hołd dla Jerzego Hoffmana…

W 2008 r. Hoffmann nakręcił z kolei dokument „Ukraina. Narodziny narodu”, przedstawiający dzieje Ukrainy, od II wojny światowej do zakończenia Pomarańczowej Rewolucji w 2004 roku. Dziś reżyser opowiada się za suwerennością Ukrainy, zaznaczając, że wielokrotnie ostrzegał przed rozwojem wydarzeń, które obecnie obserwujemy.

Autograf Jerzego Hoffman na ul. Długiej

Podpis Jerzego Hoffmana znajduje się rzecz jasna w Bydgoskiej Alei Autografów – mistrz jest także Honorowym Obywatelem Miasta. Dąb nazwany jego imieniem znajduje się przy Alei Ossolińskich. Mnie zastanawia z kolei to, czy nagrywając sceny z ataku Turków na twierdzę w Kamieńcu Podolskim, w ramach pracy przy „Panu Wołodyjowskim”, zdawał on sobie sprawę, że bicie „tego samego” dzwonu słyszał zapewne nieraz w Bydgoszczy (tych, którzy nie wiedzą o co chodzi, odsyłam TUTAJ). Prawdziwa Incepcja, drodzy państwo.

3. Ok. 5% Bydgoszczan to Ukraińcy

Gdyby cofnąć się w czasie, powiedzmy do 2000 roku, i powiedzieć losowo spotkanemu bydgoszczaninowi, że za 20 z okładem lat, w mieście będzie żyło 20 tysięcy Ukraińców, ten popatrzyłby na nas jak na wariatów. Nic zresztą dziwnego, skoro wówczas ogólna liczba obcokrajowców, zamieszkujących Bydgoszczy, nie zbliżała się nawet do tysiąca.

Potem, w następstwie wielu wydarzeń, wśród których największe znaczenie miały oczywiście: wstąpienie Polski do Unii Europejskiej i ogólne wzbogacenie się naszego kraju, a także ukraiński kryzys i wojna w Donbasie, Bydgoszcz, ni z gruchy, ni z pietruchy, stała się atrakcyjnym miejscem dla imigrantów z Ukrainy. Rzecz jasna, większość z nich szukała nad Brdą zatrudnienia oraz edukacji.

Wielu Ukraińców szybko zasymilowało się z Polakami, przejmując pewne zachowania czy obyczaje oraz wzbogacając lokalne społeczeństwo swoimi. Sporo z nich zostało na dłużej i zapewne zamierza pozostać już na stałe, a niektórzy otworzyli nawet swoje biznesy, kupili nieruchomości czy założyli tutaj rodziny (bywa i tak, że z Polakami lub Polkami).

Według oficjalnych statystyk z końcówki 2020 roku, ubezpieczeniu społecznemu w bydgoskim oddziale Zakładu Ubezpieczeń Społecznych podlegało prawie 14 tys. Ukraińców. Rzecz dotyczy jednak niemal wyłącznie osób zatrudnionych na podstawie umowy o pracę, a przecież jest jeszcze dużo takich, pracujących na zleceniówkach. Do tego dochodzą studenci bydgoskich uczelni. Całość daje na pewno liczbę zbliżoną do 20 tysięcy, co sprawia, że ok. 5% bydgoszczan stanowili w „normalnych” czasach Ukraińcy!  

Obecna sytuacja ma charakter ekstraordynaryjny, więc nie sposób przedstawiać jej jako normalnego stanu rzeczy. Tym bardziej, iż większość z nas ma nadzieję, że wszystko szybko wróci do normy (o ile rzeczywistość jeszcze kiedykolwiek będzie można nazwać „normalną”). Gdybyśmy mieli bowiem wskazać liczbę Ukraińców znajdujących się obecnie w mieście, być może musielibyśmy się posługiwać liczbami zbliżonymi do 30 tysięcy. Honorowy Konsul Ukrainy w Bydgoszczy, pan Krzysztof Sikora, wspomniał nawet ostatnio, że być może jest to już nawet 40 tysięcy!

4. Kijowskie korzenie Ireny Szewińskiej

Irena Szewińska może bezpośrednio z Bydgoszczą nigdy związana nie była, ale w naszym mieście traktuje się ją jak „swoją”. Nie dość, że posiada ona status Honorowego Obywatela Miasta (od 2005 roku) oraz swój podpis w Alei Autografów, to jeszcze rokrocznie na stadionie im. Zdzisława Krzyszkowiaka, odbywa się lekkoatletyczny memoriał jej imienia. Podobnie jak w przypadku Jerzego Hoffmana, Szewińskiej oddano hołd, poprzez nazwanie jej naziwskiem jednego z dębów przy Alei Ossolińskich. Ponadto, na ścianie stadionu Zawiszy, umieszczono pamiątkową tablicę, ufundowaną przez IAAF, stanowiącą hołd dla postaci Szewińskiej, jako jednej z największych lekkoatletek w historii. Jest to także upamiętnienie rekordu świata w biegu na 400 metrów, który sportsmanka pobiła w tym miejscu w 1976 r (nieco ponad miesiąc później poprawiła go, podczas mityngu w Montrealu).

Stadion Zawiszy im. Zdzisława Krzyszkowiaka

Mistrzyni startowała w Bydgoszczy wielokrotnie, zarówno przed jak i po opisanym wyżej rekordzie. Warto wspomnieć choćby 1963 r., kiedy to na bieżni bydgoskiego stadionu poprawiała swój rekord życiowy. 

Nic więc dziwnego, że Szewińska była w Bydgoszczy uwielbiana. Pani Irena była w latach 60-tych i 70-tych XX w. mega-gwiazdą, której popularność spokojnie można by porównywać do tej, z którą 30 lat później mierzył się Adam Małysz. Do dziś jest samodzielną liderką, jeżeli chodzi o liczbę indywidualnych medali olimpijskich, zdobytych przez polskich sportowców. W sumie wywalczyła ich aż 7, w tym trzy złote. Szczególnie godne podziwu jest to, że krążki przywoziła z czterech kolejnych igrzysk, a więc z: Tokio (1964 r.), Meksyku (1968 r.), Monachium (1972 r.) oraz Montrealu (1978 r.).

Podpis Mistrzyni w Bydgoskiej Alei Autografów

Po zakończeniu kariery często odwiedzała nasze miasto, podziwiając z trybun stadionu Zawiszy zmagania młodszych kolegów i koleżanek. Często gościła również na organizowanej przez Kujawsko-Pomorski Związek Lekkiej Atletyki, gali „Laury Królowej Sportu”. Znamienne są także słowa, które wypowiedziała podczas odbierania tytułu Honorowego Obywatela Bydgoszczy, kiedy to stwierdziła: „W Bydgoszczy czuję się jak u siebie w domu (…) Jestem z nią związana w szczególny sposób od dawna, od 1964 roku (…)”.

Gdzie jednak te wspomniane związki z Ukrainą? Są silne, bowiem matka sportsmanki, Eugenia, z domu Rafalska, urodziła i wychowała się w Kijowie. Potem, po wybuchu II wojny światowej, wraz z rodziną uciekła do Samarkandy, na teren dzisiejszego Uzbekistanu. Tam poznała swojego przyszłego męża i ojca późniejszej mistrzyni, Jakuba Kirszensteina (warto dodać, że lekkoatletka urodziła się jako Irena Kirszenstein). Ten z kolei, po rozpoczęciu wojny studiował krótko we Lwowie, a potem uciekał do Uzbekistanu przez Kijów. Irena Szewińska urodziła się po wojnie, w Petersburgu (wówczas Leningradzie). Jej rodzice przenieśli się w 1947 r. do Warszawy.

…i kolejny dąb, tym razem dedykowany Irenie Szewińskiej…

Potem, już w latach 50-tych, Szewińscy odwiedzali często Kijów, gdzie wraz z mężem (zresztą Ukraińcem) mieszkała siostra matki późniejszej mistrzyni, a więc Polina. Mała Irena podobno bardzo lubiła się wówczas ze swoim kuzynem, Aleksandrem (Saszą). Kontakt utrzymywali ze sobą przez całe późniejsze życie.

5. Ukraińskie patronaty

W pośpiechu dnia codziennego często nie zwracamy uwagi na nazwy ulic, rond czy choćby placów, a także innego rodzaju obiektów. Nic dziwnego nie ma więc w tym, że nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele patronatów ulic, nawiązuje do innych krajów, w tym do Ukrainy.

Mamy więc w Bydgoszczy ulice: Kijowską, Kozacką (obie na Bartodziejach), Czerkaską (Osiedle Leśne), Krzemieniecką (Jachcice), Podolską (Śródmieście), Lwowską (Szwederowo), Łucką (Glinki), Chocimską (Bocianowo) oraz Orląt Lwowskich (Osiedle Tatrzańskie).

Ulica Kijowska na bydgoskich Bartodziejach

Większość z nazw odnosi się po prostu do nazw ważnych, ukraińskich miast (Kijowska, Lwowska, Łucka), wydarzeń historycznych lub działalności konkretnych grup osób (Chocimska – jako upamiętnienie bitwy pod Chocimiem; Orląt Lwowskich – hołd dla obrońców Lwowa z okresu wojny polsko-ukraińskiej; Kozacka – nie trzeba chyba wyjaśniać). Dwie nazwy, a więc: Czerkaska i Krzemieniecka, to oczywiście wynik wieloletniego partnerstwa Bydgoszczy z tymi ukraińskimi miastami.

Swoją drogą, nazwa ulicy Czerkaskiej jest chyba najczęściej przekręcaną, spośród wszystkich istniejących w Bydgoszczy. OK, w szranki mogą z nią stawać jeszcze: Krasińskiego i Kraszewskiego. Niemniej, nazwa: „Czerkaska” odnosi się do ukraińskiego miasta – Czerkas. Nie jest to (i nigdy nie była)  ulica “Czerkawska”, jak wydaje się wielu mieszkańcom. Jak bardzo nikła jest w tym kontekście wiedza, potwierdziły ostatnie tygodnie. Tuż po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, nazwy bydgoskich ulic, związane z naszym wschodnim sąsiadem, oznaczono żółto-niebieskimi wstążeczkami. Na facebook’owym profilu miasta zapanowało spore zdziwienie, a wiele osób dopytywało jak „Czerkawska” ma się do Ukrainy… Eh…

Czerkaska, nie Czerkawska

Jako ciekawostkę warto dodać, że ulica Bydgoska, czy też raczej Bydhoshchska (Бидгощска) znajduje się w mieście partnerskim Bydgoszczy, Czerkasach. Mało tego, nazwa ta funkcjonuje nieprzerwanie od 1967 roku!

Mówiąc o symbolice, warto wspomnieć o rosnącym przy Alejach Ossolińskich Dębie Wolnej Ukrainy (ta sama aleja, przy której znajdują się dęby: Jerzego Hofmanna i Ireny Szewińskiej), który zasadzono w 2015 roku. Drzewko posadził urodzony w Stanisławowie (a więc dzisiejszym Iwano-Frankiwsku) poeta, Yurij Andruchowicz. „Cringem” napawało mnie zachowanie kilku lokalnych polityków, którzy przed 7 laty sprzeciwiali się zasadzeniu drzewka, twierdząc, że to nie przystoi, bo: „Wołyń i UPA”. Nie rozumiem, co jedno ma do drugiego, ale wspomniani dygnitarze skompromitowali się później tak wiele razy, że przestało mnie to już w jakikolwiek sposób dziwić.

…ale to nie wszystko, bo przecież jest też Dąb Wolnej Ukrainy, posadzony przez Jurija Andruchowicza

To tyle, w pierwszej części bydgosko-ukraińskich ciekawostek.

Kolejna już za dwa tygodnie!

Piotr Weckwerth

Inne artykuły na temat Ukrainy znajdziesz TUTAJ.


Ukraińskojęzyczna wersja artykułu poniżej!

5 БИДГОСЬКО-УКРАЇНСЬКИХ ЦІКАВИНОК, ПРО ЯКІ ВИ НЕ ЗНАЛИ (МОЖЕ БУТИ)!  #1

Я багато разів згадував, що Бидгощ — велике місто для людей з душею дослідників.  Багато, навіть дуже цікавих, тем чомусь так і не потрапили в суспільну свідомість, а деякі з них навіть не описані.  Тому мене не дуже здивувало, що коли ми почали досліджувати відносини Бидгоща та України, то виявилося, що у нас багато спільного!

На початку хочу написати, що ця стаття є курйозом, тому часто йдеться про трохи забуті події, приховані на сторінках історії.  Часто під Україною в ньому розуміють і сучасну територію цієї країни, яка колись входила до складу Республіки Польща або під її юрисдикцією.  Історія наших народів, а отже, і нашої землі, надзвичайно заплутана.  Тому сьогодні, як цивілізоване суспільство, ми повинні це розуміти.

Користуючись нагодою, я хотів би висловити свою повну солідарність з українцями, які борються за свій суверенітет.  Ви чудові, і ваша стійкість увійде в історію.  Будемо сподіватися, що Російська Федерація, яку без вагань називатимуть терористичною державою, також.

Тримайтесь, український народе!

 1. Бидгощ і Львів як близнюки

Що поєднує Бидгощ і Львів?  Звичайно, за винятком зв’язку LOT, що працює під час курортного сезону.  Історія, звісно, ​​а найбільше діяльність короля Казимира III Великого, якого обожнювали (і неодноразово вшановували) у нашому місті.

Усі ми знаємо (принаймні я на це сподіваюся), що це був добродушний Казимир, який надав права на місту Бидгощ.  Точніше, король видав місцевий акт за Магдебурзьким правом, завдяки якому Бидгощ отримав багато комерційних та економічних привілеїв, а також офіційний статус міста.  Король підписав документ у 1346 р. у замку в Бжесті Куявському.

Точно такий же акт, але стосовно Львова, підписав Казимир Великий рівно через 10 років, тобто 1356 року.  І в цьому контексті місто знаходилося під Магдебурзьким правом.  В обох випадках засновниками були німці – у джерелах є згадка, що в Бидгощі ними були: Йоганн Кіссельгут і Конрад.

З історією надання міських прав Бидгощу та Львову пов’язує ще один фактор.  Обидва міста були значною мірою зруйновані раніше, і акти в певному сенсі становили їх «реактивацію», початок нової ери.  Адже Львів зруйнував у 1350 році литовський князь Любарт Дмитро, а Бидгощ раніше у 1930-х роках.  У XIV столітті тевтонські лицарі зрівняли їх з землею.

Звісно, ​​варто згадати, що до офіційного надання прав Львів, безперечно, був більш «міським», а отже, і більшого економічного значення, ніж Бидгощ.  Як не парадоксально, але саме фортеця Данциг була першою, на яку було видано місцевий акт.

Описуючи ці історичні події, слід зазначити, що незважаючи на те, що Львів у XIV столітті підпав під польську юрисдикцію, русини (а отже, фактичні українці), які проживали в місті, мали право плекати власні звичаї та віру.  Те ж саме було і з іншими меншинами, які проживали в цьому багатокультурному місті, тобто вірменами, татарами та євреями.  І це дуже радує. 

2. Єжи Гофманн – Бидгощ, Краків і… Тернопіль!

Епізоди життя в  Бидгощі великого польського режисера Єжи Гофмана часто дещо не помічаються, а багато жителів Бидгоща навіть не здогадуються, що він пов’язаний з нашим містом.  І це було, і було досить довго і значимо.

Гофманн народився в Кракові і приїхав до Бидгоща з батьками влітку 1945 року, у віці 13 років.  Сім’я оселилася тут,  їм дали кімнату в одній із віл, що збереглися до наших днів.  Майбутній директор навчався у середній школі №1 на площі Вольнощі, де в 1950 році закінчив середню школу.  Тож він був представником одного з перших класів, який здав атестат середньої школи у Бидгощі.  З 1945 року школа має статус сучасної середньої школи.

До того, як родина Гофманів приїхала до Бидгоща, вони провели рік у нинішній Україні.  Усе тому, що після початку Другої світової війни режисерська родина втекла з Кракова на схід країни, залишившись у Тернополі, а потім під Львовом, у містах: Стрий та Дашево.  Але слід зазначити, що пізніше Гофман закінчив режисерське навчання в москві (навмисно з малої літери).

У творчості режисера легко простежується захоплення культурою Сходу, в тому числі, передусім, землями, які раніше були під польською, а тепер українською владою.  Найкращим прикладом є, звісно, ​​«Вогнем і мечем», перша частина книжкової трилогії Сенкевича (і третя за порядком створення фільмів із цієї серії), сюжет якої відсилає до повстання Хмельницького.  До речі, в «Огнем і Мечем» зіграв Богдана Хмельницького покійний, на жаль, легендарний український актор Богдан Ступка.

У 2008 році Гофман зняв документальний фільм «Україна.  Народження нації», що представляє історію України від Другої світової війни до кінця Помаранчевої революції 2004 року.  Сьогодні режисер підтримує суверенітет України, зазначивши, що неодноразово застерігав від подій, які ми зараз спостерігаємо.

Підпис Єжи Гофмана є ​​на проспекті Автографів Бидгоща – майстер також являється  Почесний громадянин міста.  Дуб, названий на його честь, знаходиться на Алеї Оссолінських.  

3. Приблизно 5% жителів Бидгоща – Українці

Якби ми повернулися назад у часи, скажімо, у 2000 рік, і сказали випадково зустрінутому жителю Бидгоща, що через 20 років у місті буде жити 20 тисяч українців, він би дивився на нас як на божевільних.  Не дивно, адже відтоді загальна кількість іноземців, які проживали в Бидгощі, не наближалася й до тисячі.

Тоді в результаті багатьох подій, найважливішими з яких були, безумовно, вступ Польщі до Європейського Союзу та загальне збагачення нашої країни, а також українська криза та війна на Донбасі, Бидгощ став привабливим місцем для вихідців з України.  Звичайно, більшість із них шукали роботу та освіту на річці Брда.

Багато українців швидко асимілювалися з поляками, прийнявши певну поведінку чи звичаї та збагатили місцеве суспільство своїми.  Багато з них залишилися довше і, ймовірно, мають намір залишитися назавжди, а деякі з них навіть відкрили власний бізнес, купили нерухомість або створили тут сім’ї (іноді з поляками чи польками).

Згідно з офіційною статистикою на кінець 2020 року, у Бидгощському відділенні соціального страхування охоплено майже 14 тисяч осіб українців.  Однак це стосується виключно тих людей, які працюють за трудовим договором, і все ж багато з них працюють на зовнішніх роботах.  Є й студенти бидгощських університетів.  Це, безумовно, цифра близько 20 000, а це означає, що приблизно 5% жителів Бидгоща були українцями в «звичайні» часи!

Нинішня ситуація має надзвичайний характер, тому її не можна представляти як нормальний стан речей.  Тим більше, що більшість із нас сподівається, що скоро все повернеться на круги своя (якщо реальність коли-небудь знову можна буде назвати «нормальною»).  Якби ми вказали кількість українців, які зараз перебувають у місті, то, можливо, довелося б використати цифри близько 30 000.  Почесний консул України в Бидгощі пан Кшиштоф Сікора нещодавно навіть згадував, що, можливо, навіть 40 тисяч!

4. Київське коріння Ірени Шевінської

Ірена Шевінська, можливо, ніколи не мала прямого стосунку з Бидгощем, але в нашому місті до неї ставляться як до «своєї».  Має не лише статус Почесного громадянина міста (з 2005 р.) та підпис на проспекті Автографів, а й щорічно на вул.  Здзіслава Кшишковяка, на її честь названо легкоатлетичний меморіал.  Як і у випадку з Єжи Гофманом, Шевінській віддали почесть, назвавши її іменем один з дубів на Алеї Оссолінських.  Крім того, на стіні стадіону Zawisza встановлено меморіальну дошку, яка вшановує Шевінську як одну з найвидатніших спортсменок в історії.  Вона також вшановує світовий рекорд на дистанції 400 метрів, який спортсменка побила там у 1976 році (вона вдосконалила його на зустрічі в Монреалі трохи більше ніж через місяць).

Чемпіонка неодноразово змагалась в Бидгощі, як до, так і після описаного вище рекорду.  Варто згадати, наприклад, 1963 рік, коли вона покращила свій життєвий рекорд в Бидгощі.

Не дивно, що Шевінську обожнювали в Бидгощі.  Пані Ірена в 1960-1970-х роках була мегазіркою, чию популярність можна легко порівняти з тією, з якою Адам Малиш зіткнувся 30 років потому.  Донині вона є незалежним лідером за кількістю індивідуальних олімпійських медалей, здобутих польськими спортсменами.  Загалом вона виграла аж 7, у тому числі три злотих.  Особливо вражає, що вона привезла нагороди з чотирьох ігор поспіль, тобто з Токіо (1964), Мексики (1968), Мюнхена (1972) і Монреаля (1978).

Після завершення кар’єри вона часто відвідувала наше місто, милуючись боротьбою молодших колег з трибун стадіону Zawisza.  Вона також була частою гостею на святі «Лаври королеви спорту», ​​організованому Куявсько-Поморським легкоатлетичним товариством.  Знаковими є й слова, які вона сказала, отримавши звання Почесного громадянина Бидгоща : «У Бидгощі я почуваюся як вдома (…) Мене з ним пов’язує  по-особливому довгий час, з 1964 року. (…)”.

Але де ці зв’язки з Україною?  Вони сильні тим, що мати спортсменки Євгенія, уроджена Рафальська, народилася і виросла в Києві.  Потім, після початку Другої світової війни, вона з родиною втекла до Самарканда, на території нинішнього Узбекистану.  Там вона познайомилася зі своїм майбутнім чоловіком і батьком майбутнього чемпіона Якуба Кірзенштейна (варто додати, що спортсмен народився як Ірена Кірзенштейн).  Останній, у свою чергу, після початку війни недовго навчався у Львові, а потім через Київ втік до Узбекистану.  Ірена Шевінська народилася після війни в Санкт-Петербурзі (тоді Ленінград).  Її батьки переїхали в 1947 році до Варшави.

Згодом, уже у 1950-х роках, родина Шевінських часто відвідувала Київ, де разом із чоловіком (до речі, українцем) жила сестра матері Поліна.  Мабуть, маленька Ірена дуже любила свого двоюрідного брата Олександра (Сашу).  Вони підтримували зв’язок один з одним протягом усього подальшого життя.

5. Українське патронацтво

У метушні повсякденного життя ми часто не звертаємо уваги на назви вулиць, кільцевих розв’язок чи навіть площ, а також інших типів об’єктів.  Тож не дивно, що ми не усвідомлюємо, скільки вуличних назв відноситься до інших країн, зокрема й України.

Тож у Бидгощі ми маємо такі вулиці: Київська, Козацька (обидві в Бартодзеі), Черкаська (Оседле Лесьне), Подільська (Шродмєсьце), Львівська (Шведерово), Луцька (Глинки), Львівські (орлята Оседле Татри), Хотинська.

Більшість назв просто посилаються на назви великих українських міст (Київська, Львівська, Луцька), історичні події чи діяльність певних груп людей (Хотинська – як пам’ять про Хотинську битву; Козак Львівський – данина пам’яті захисники Львова під час польсько-української війни; козак – пояснювати не треба).  Дві назви, а саме: Czerkaska та Krzemieniecka, безумовно, є результатом довготривалого партнерства Бидгоща з цими українськими містами.

До речі, назва вулиці Черкаської є, мабуть, найбільш вживаною з усіх існуючих у Бидгощі. Тим не менш, назва «Черкаська» відноситься до українського міста Черкаси.  Це не (і ніколи не була) вулиця Черкавська, як вважають багато мешканців.  Наскільки мало знань у цьому контексті, було підтверджено останніми тижнями.  Відразу після вторгнення росіян в Україну жовто-блакитними стрічками були позначені назви вулиць Бидгоща, пов’язаних із нашим східним сусідом.  На профілі міста у Facebook було багато здивування, і багато хто запитував, як «Черкавська» відноситься до України…Ееммм…

Як курйоз, варто додати, що вулиця Бидгоська, а точніше Бидгощська, розташована в місті-партнері Бидгоща –  Черкасах.  Мало того, назва постійно використовується з 1967 року!

Говорячи про символіку, варто згадати дуб Вільної України, що росте на Алеї Оссолінських (та ж алея з дубами Єжи Гофмана та Ірени Шевінської), який був висаджений у 2015 році.  Дерево посадив Юрій Андрухович, уродженець Івано-Франківська.  Але мене обурила поведінка кількох місцевих політиків, які 7 років тому виступали проти посадки дерева, стверджуючи, що це не доцільно, бо: «Волинь і УПА».  Я не розумію, яке відношення має один до одного, але вищезгадані сановники пізніше так багато разів зганьбили себе, що мене це вже перестало дивувати.

Ось і все для першої частини Бидгощсько-Української цікавинки.

Ще одина буде за два тижні!

Пьотр Векверт

Інші статті про Україну можна знайти ТУТ.

Jedna myśl na temat “5 BYDGOSKO-UKRAIŃSKICH CIEKAWOSTEK, O KTÓRYCH (BYĆ MOŻE) NIE MIAŁEŚ/AŚ POJĘCIA! – CZ. 1.

Dodaj własny

Leave a Reply

Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d bloggers like this: