SZLAKIEM BYDGOSKICH OSIEDLI #1 – BARTODZIEJE


Bydgoskie osiedla to dla nas temat rzeka. Na blogu możecie o nich przeczytać, a w sezonie wiosenno-letnim wybrać się na jedną z naszych wycieczek, w trakcie których wspólnie poznajemy ich sekrety. Od teraz, Bartodzieje możecie jednak już zwiedzać samodzielnie. Wszystko dzięki poniższemu, wirtualnemu przewodnikowi, a także trasie, którą dla Was przygotowaliśmy.


Dzięki wsparciu finansowemu Miasta Bydgoszczy, zrealizowaliśmy projekt pn. „Szlakiem bydgoskich osiedli. Bartodzieje – cz. 1”. Nad Balatonem stanęła tablica informacyjna, na której przeczytacie m.in. o historii osiedla i etymologii jego nazwy. Na tablicy znalazła się także mapa Bartodziejów z zaznaczonymi, ważnymi – współcześnie i historycznie – punktami, które warto odwiedzić. Tablica już jest, ale jej oficjalne odsłonięcie planujemy na pierwszą połowę stycznia 2023 roku!

Szerzej, o wszystkich tych miejscach i obiektach przeczytacie poniżej! Odnośnik do artykułu (w postaci kodu QR) znajduje się także na tablicy – wystarczy go zeskanować.

Autor: J.J. Serrano

MIEJSCA/OBIEKTY, KTÓRE WARTO ODWIEDZIĆ LUB O KTÓRYCH NALEŻY PAMIĘTAĆ:

1. „Balaton”

Balaton to osiedlowe jeziorko, położone pomiędzy ulicami: Marii Skłodowskiej-Curie i Swarzewską. Jego rozmiary lekko przekraczają 5 hektarów, jednak swą nazwę zawdzięcza „trochę” większemu „kuzynowi”, czyli węgierskiemu, jednemu z największych jezior w Europie, Balatonowi. W czasach PRL-u jawił się on wszak jako namiastka luksusu, wymarzony cel podróży w socjalistycznej rzeczywistości. Mieszkańcy Bartodziejów zapragnęli więc poczuć się, jakby mieszkali w kurorcie. Tak właśnie powstała nazwa: „bydgoski Balaton”.

Tak naprawdę zbiornik jest pozostałością po istniejącym niegdyś w tym miejscu punkcie wydobywania gliny. Działał on na potrzeby znajdującej się obok cegielni, już w 1886 roku.  Stąd inna zwyczajowa nazwa, używana względem jeziorka, czyli „Glinianka”. Glinę wydobywano tutaj aż do lat 60. XX w. (w okresie PRL już w ramach polskiego, państwowego przedsiębiorstwa). Jednak już krótko po II wojnie światowej sporej wielkości dół wypełnił się wodą. A ludzie, jak to ludzie, zaczęli traktować go jako dzikie kąpielisko.

Jako, że w latach 70. zaczęła rozwijać się też funkcja mieszkaniowa Bartodziejów, a w  strony te zaczęło ściągać coraz więcej osób, miejsce  postanowiono przystosować do celów rekreacyjnych. Oficjalnie Balaton, jako miejsce rekreacji, oddano do użytku w 1974 r. Powstały wówczas alejki nad wodą, ławeczki, oświetlenie, a także strzeżone kąpielisko, brodzik dla dzieci i plaża.

Ze starych zdjęć wywnioskować można, że latem ciężko było znaleźć tutaj choćby odrobinę przestrzeni. Co więcej, akwen wykorzystywano także w celach sportowych – w ciepłe miesiące służył młodym adeptom żeglarstwa, zimą łyżwiarzom i hokeistom. Powszechnie znana jest historia, mówiąca o tym, iż grać uczył się tutaj sam Andrzej Tkacz, późniejszy utytułowany hokeista, grający na pozycji bramkarza (m.in. mistrz Polski i dwukrotny zdobywca „Złotego Kija”, czyli nagrody dla najlepszego zawodnika polskiej ligi hokeja na lodzie), a także trener (w tym nawet polskiej reprezentacji).

Jeziorko i jego otoczenie, mimo swej popularności, w drugiej połowie lat 80., a także przez całe lata 90. powoli podupadało. Alejki były zaniedbane, ze względu na zagrożenie epidemiologiczne zamknięto kąpielisko (podobno po zadrapaniu o ogrodzenie kąpieliska, pewien chłopiec stracił nogę w wyniku gangreny), zaprzestano organizować tutaj zawodów żeglarskich.

Na szczęście, zbiornik i przylegający do niego park, doczekały się rewitalizacji. Ta rozpoczęła się w 2006 r. i tak naprawdę trwa po dziś dzień. Powstały więc nowe nabrzeża, ławeczki, fontanny, tablice edukacyjne, czy wreszcie boiska do piłki, koszykówki, kort tenisowy, stoły do ping-ponga, a także plac zabaw. W ostatnich latach wybudowano nawet miasteczko rowerowe i wybieg dla psów. Wciąż trwa proces nasadzania nowych roślin, a okalający jeziorko park z roku na rok pięknieje.

Co więcej, nad akwenem ponownie działa szkółka żeglarska, prowadzona przez KS „Zjednoczeni” (pływa się żaglówkami klasy Optimist). Coraz częściej organizowane są także imprezy kulturalne. Duża w tym zasługa środków przyznawanych w ramach Bydgoskiego Budżetu Obywatelskiego, które lokalna społeczność bardzo sprawnie wykorzystuje. 

Słowem uzupełnienia należy dodać, że kilkanaście lat temu pojawiła się koncepcja utworzenia w tym miejscu bazy nurków. Akwen przecież jest całkiem spory, no i głęboki (podobno nawet do 30 metrów!), a ciekawe mogą być także przedmioty i obiekty znajdujące się na jego dnie. Po Bartodziejach od lat krążą legendy, dotyczące tego, jak prezentuje się tutejszy, podwodny krajobraz. Mówiono o zatopionym sprzęcie, pozostawionym przez dawną cegielnię, o samochodach osobowych, koparkach, torach do kolejki i wagonikach, wreszcie kilku szkieletach, a nawet… czołgu. Jasne, większość z tych opowieści to z pewnością bujda, ale jednak, nurkowanie w Balatonie byłoby ciekawym przeżyciem.

2. Stara cegielnia (obiekt nieistniejący)

Zbiornik nazywany dziś Balatonem, to tak naprawdę dawna glinianka, a więc miejsce, w którym wydobywano niegdyś glinę. Ta, była niezbędna do pracy dla sąsiedniej cegielni. Zakład znajdował się przy dzisiejszej ulicy – nomen omen – Cegielnianej. Dziś po obiekcie, poza nazwą ulicy, nie ma niestety śladu. Innym nawiązaniem do niego, jest także nazwa sąsiedniej ulicy, czyli Ceramicznej.

Przedsiębiorstwo działało w tym miejscu już w 1886 roku, rzecz jasna należąc do Niemców. Początkowo prowadził je niejaki Wiese, a potem Heinrich Krause. I tak wydobywano tutaj glinę, aż do lat 60 XX w., w schyłkowym okresie już w ramach polskiego, państwowego przedsiębiorstwa.

3. Mrówkowce/galeriowce

Olbrzymie, długie na kilkaset metrów, 11-piętrowe wieżowce stojące przy ulicy Marii Skłodowskiej-Curie, najczęściej nazywane są „Mrówkowcami”, choć czasami w ich kontekście używa się także takich określeń jak: „Galeriowce” lub „Superjednostki”. I choć może się to wydawać dziwne, to są to swego rodzaju perełki architektoniczne.

Inspiracją dla nich była koncepcja tzw. „Unité d’habitation” („Jednostka mieszkaniowa”) – modernistycznego budynku mieszkalnego, zaprojektowanego przez francuskiego architekta Le Corbusiera. Obiekt powstał pod koniec lat 50. XX wieku w Marsylii. Oczywiście, należy podkreślić, że francuski pierwowzór, mimo, że podobnych rozmiarów, mieścił głównie przestronne, 2-poziomowe mieszkania z prywatnymi loggiami. W bydgoskich „Galeriowcach” jest z tym już trochę gorzej.

Na Bartodziejach znajdują się 3 „Mrówkowce” (ul. Marii Skłodowskiej-Curie, numery: 25, 50 i 56)  przy czym jeden, wybudowany w pobliżu ulicy Gajowej, jest nieco krótszy, aniżeli 2 pozostałe.  Najciekawszy jest jednak ten, stojący tuż nad Balatonem, z którego roztacza się piękny widok na cały zbiornik.

Konstrukcje to doprawdy dziwaczne, o długości kilkuset metrów i mieszczące ponad 450 mieszkań. W każdym może mieszkać nawet 1,5 tysiąca osób! Co jednak najbardziej istotne, do większości z mieszkań wchodzi się z galerii, czyli długich balkonów – stąd właśnie nazwa „Galeriowce”. Określenie „Mrówkowce” prawdopodobnie wzięło się od plagi mrówek faraona, nawiedzających wieżowce w drugiej połowie XX wieku, choć niektórzy twierdzą, że chodzi tutaj o liczbę osób, mieszkających w budynkach (słynne powiedzenie: „Ludzi jak mrówków”).

Bydgoskie obiekty zaprojektowało przedsiębiorstwo „Miastoprojekt” pod przewodnictwem inż. Andrzeja Modrzejewskiego (projektował m.in. bloki na Wyżynach). Stosował on teorię „rozłupanego orzecha”: skorupka była blokami, a miąższ usługami od śmietników przez place zabaw po zieleń. Miały to być centralne punkty osiedla, wokół których to będzie się rozbudowywało.

4. Mural „Wszystko jest piękne (…)”

W czasach, w których murale były jeszcze w Bydgoszczy rzadkością, na Bartodziejach powstał jeden z ciekawszych, nawet z dzisiejszej perspektywy. Do tego, jest to dzieło, niosące za sobą ważne przesłanie. Mowa oczywiście o muralu, znajdującym się między „Galeriowcami”, czyli wieżowcami przy ulicy Marii Skłodowskiej-Curie, numer: 50 i 56, tuż przy skrzyżowaniu z ulicą Gajową.

„Wszystko jest piękne, wystarczy tylko umieć dobrze spojrzeć” – wskazuje napis na bocznej ścianie ciągu garaży. To skrócona wersja aforyzmu, autorstwa francuskiego malarza, Camille Pissarro. Przesłanie, z uwagi na umieszczenie w dość osobliwym otoczeniu – w sąsiedztwie wieżowców i na ścianie garażu, ma podwójne dno. Obok znajduje się, nieco surrealistyczny, portret młodej, czarnowłosej kobiety.

Autorem malunku, który powstał już lata temu, bo ok. 2009 roku, jest Mateusz Bamski, bydgoski streetartowiec i podróżnik. Warto dodać, że po dziś dzień jest to jedyny (!) mural na Bartodziejach.

5. Restauracja „Ogród Wicka Kujawskiego” (obiekt nieistniejący)

Od lat, u zbiegu ulic Gajowej i Fordońskiej, działa restauracja „Telimena”. Jednakże wcześniej, już od 1932 roku, funkcjonował tutaj „Ogród Wicka Kujawskiego”, którego właścicielem był Wincenty Kujawski.

Lokal nie wyróżniałby się pewnie niczym szczególnym, gdyby nie fakt, że w znajdującym się na jego zapleczu ogrodzie, Kujawski utworzył najprawdziwszy… zwierzyniec! Można więc było zobaczyć tutaj: małpy, sarny, daniele, a także różnego rodzaju ptaki i gryzonie. Mało tego, przy lokalu mieszkał… niedźwiedź brunatny.

Dziwnie? Jeszcze dziwniej zrobi się, kiedy uświadomimy sobie, że ten niedźwiedź podobno był uzależniony od alkoholu, przez co często wypijał zapas piwa przeznaczony na użytek lokalu. To była prawdziwa atrakcja, ściągająca na Bartodzieje mnóstwo gapiów z całego miasta.

6. Końcowy przystanek linii tramwajowej (nieistniejący)

Pod koniec XIX wieku, konkretnie zaś 16 maja 1900 roku, niemiecka spółka „Allgemeine Lokal-und Strassenbahn-Gesellschaft” otrzymała zgodę na budowę trzeciej wówczas linii tramwajowej w Bydgoszczy. Plany obejmowały połączenie osiedla Wilczak z podmiejskim Fordonem.  Jak wszyscy doskonale wiemy, ostatecznie, w życie wprowadzono je dopiero w… 2016 roku! Możemy więc mówić o inwestycji, trwającej 116 lat.

Na przeszkodzie stanęły oczywiście względy finansowe, bowiem po wybudowaniu w 1901 r. dwóch odcinków, łączących Wilczak z Śródmieściem oraz  Śródmieście ze Skrzetuskiem, stwierdzono, że pociągnięcie linii aż do odległego Fordonu będzie przedsięwzięciem zbyt kosztownym. Inwestycje postanowiono więc odłożyć na późniejsze lata. Niejako z rozpędu, w 1903 r. udało się jeszcze przedłużyć linię na Bartodzieje Wielkie, a konkretnie na wysokość dzisiejszego skrzyżowania ulic: Fordońskiej i Gajowej.

I to właśnie tutaj, przy skrzyżowaniu tych dwóch ulic, pętla funkcjonowała aż do 1957 roku, czyli przez 54 lata. Potem, linię przedłużono do ulicy Polanka, a pętla przy ulicy Wyścigowej, którą wielu bydgoszczan kojarzy jako przystanek końcowy, ostatni przed przesiadką na autobus w stronę Fordonu, została oddana do użytku w 1969 roku.

Dopiero w 2009 r. nastał przełom i przystąpiono do przygotowywania projektu inwestycji, mającej ostatecznie połączyć Bydgoszcz i Fordon.  W 2012 r. ukończono projekt, a w 2013 rozpoczęto budowę trasy. Do listopada 2015 r., gdy dokonano odbioru inwestycji, powstało ok. 10 km torowiska, trzy pętle, a także jedna wielka estakada nad ulicą Fordońską i stacją kolejową Bydgoszcz Wschód. Po trasie kursują 4 linie tramwajowe, obsługiwane głównie przez nowoczesne, PES-owskie „Swingi”. Trasa kończy się na osiedlu Nad Wisłą, choć końcowy przystanek i pętla noszą nazwę Łoskoń, co oczywiście nawiązuje do wsi, która niegdyś istniała w tym miejscu. 

Ciekawostką jest fakt, że w trakcie uroczystości otwarcia budowy, uczestnikom wręczano pamiątkowe odcinki szyn. Na nich umieszczono napis: „Prawdopodobnie najbardziej oczekiwana linia tramwajowa na świecie”. Nic dodać, nic ująć!

7. Fabryka „Gryf” (obiekt pełni obecnie inną funkcję)

Obiekt, stojący przy ulicy Fordońskiej 26, częściowo odnowiono i ulokowano w nim hotel „Silver”, jednak spora jego część stoi odłogiem i niszczeje. Dawniej znajdowała się tutaj fabryka należąca do Spółdzielni Inwalidów Ociemniały „Gryf”, później przemianowanej na Spółdzielnię Niewidomych „Gryf”.

Spółdzielnia osiągała najlepsze wyniki w latach 60., 70. i 80. XX wieku. W 1985 r. zatrudniano tam niemal 800 osób, z których ponad połowa niedowidziała bądź była całkowicie niewidoma. Przedsiębiorstwo zajmowało się m.in. produkcją: szczotek, pędzli, klamerek oraz innych artykułów gospodarstwa domowego.  Zakład, oprócz stałej kadry zapewniał praktyki zawodowe dla absolwentów Specjalnego Ośrodka Szkolono-Wychowawczego im. Louisa Braille’a w Bydgoszczy.

Budynek został opuszczony już w pierwszych latach XXI w. i obecnie świeci pustkami. Mimo to, jeszcze w 2014 roku, działali tutaj artyści, skupieni wokół Fundacji Bez Nazwy Małgorzaty Winter. Organizowano tutaj zwiedzanie, wystawy, a nawet koncerty. Niestety, temat ostatecznie upadł.

Warto nadmienić, że założycielem i wieloletnim dyrektorem spółdzielni, był urodzony w 1917 roku w Charkowie Henoch Drat. Również on był osobą niewidomą, która swoją słabość przekuła w siłę. Jako działacz społeczny pomógł setkom niewidomych, kultywował także edukację muzyczną (przede wszystkim w zakresie gry na akordeonie) oraz grę w szachy (sam był 2 razy wicemistrzem Polski). Reprezentował niezwykle innowacyjne, jak na czasy, w których pracował, podejście do rehabilitacji osób z dysfunkcjami wzroku, zakładające dążenie do osiągnięcia jak najpełniejszej aktywność społecznej i zawodowej.

8. Tartak i stolarnia Paula Bohma (nieistniejący)

Zanim przy dzisiejszej ulicy Fordońskiej powstała Fabryka „Gryf”, istniał tutaj wielki zakład przemysłowy. Mowa o stolarni i tartaku Paula Bohma (Sagewerk und Tischlerei von Paul Bohm). Zakład ten, działał od przełomu XIX i XX wieku, zapewne aż do zakończenia II wojny światowej.

Miejsce przypadkowe nie było, wszak teren rozciągał się aż do samej Brdy, dzięki której drewno można było swobodnie dostarczać do zakładu, a następnie spławiać dalej, lub pozwolić mu „leżakować” w Brdzie.

Co ciekawe, Paul Bohm, był znany w Bydgoszczy głównie ze swojej działalności jako architekt i murarz. Wśród jego dzieł znajdują się m.in. kamienice przy ul. Augusta Cieszkowskiego 1 i 3, Królowej Jadwigi 4, a także przy Placu Weysenhoffa 5.

9. Stary cmentarz ewangelicki (nieistniejący)

Dziś trudno w to uwierzyć, ale kiedyś, jeszcze na początku lat 60. XX wieku, na Bartodziejach istniał niemiecki, ewangelicki cmentarz. Nekropolia znajdowała się przy ulicy Fordońskiej, mniej więcej między ulicami: Polanka i Bałtycka. Obecnie w tym miejscu działa myjnia i stacja benzynowa, umieszczone pod adresem: Fordońska 32.

Dzięki mapie Messtischblatt, wiemy na pewno, że cmentarz istniał już w 1878 r i funkcjonował (tzn. był zadbany) do końca II wojny światowej. Oficjalnie, nekropolię zamknięto decyzją Ministra Gospodarki Komunalnej i przy udziale Urzędu Wojewódzkiego i uchwale Miejskiej Rady Narodowej, w 1964 roku.  Niestety, najpewniej szczątków znajdujących się na cmentarzu nie ekshumowano (choć oficjalnie oczywiście to zrobiono, tak jak w Parku Witosa), a całość najzwyczajniej w świecie przykryto warstwą asfaltu.

Specjaliści, zajmujący się tematyką zapomnianych cmentarzy, wskazują więc, że bartodziejska nekropolia istnieje – wszak grobów nie zlikwidowano, a jedynie „ukryto” je. Być może kiedyś, spoczywający tutaj bydgoszczanie doczekają należytego spokoju.

Bartodziejska nekropolia na niemieckiej mapie – miejsce wskazane przez Stowarzyszenie “Lapidaria” (http://lapidaria.wikidot.com/)

10. Bartodziejskie bulwary

Bartodzieje mają swoje bulwary! I to takie, które rozciągają się na całej długości osiedla – począwszy od Mostu Kazimierza Wielkiego na wschodzie, a skończywszy na Moście Pomorskim na zachodzie.

Oczywiście, temu nabrzeżu daleko do utwardzonych, staromiejskich odcinków bulwarów. Tutaj mamy tylko niewielką, choć momentami dość dobrze wydeptaną przez spacerowiczów, ścieżkę. Wszelkie niedogodności wynagradza jednak bliskość Brdy i swobodny widok na rzekę.

11. „Aura Towers”

W 2022 roku oddano do użytku najwyższe budynki na Bartodziejach. „Aura Towers”, bo o nich mowa, to kompleks 3 obiektów, znajdujących się między ulicą Fordońską, a nabrzeżem Brdy. Dwa z nich to mieszkalne konstrukcje, wznoszące się na wysokość 55-metrów. Trzeci budynek, przeznaczono pod usługi, liczy 30 metrów wysokości.

Tym samym, Bartodzieje stały się jednym z najwyższych osiedli mieszkaniowych w Bydgoszczy. Inwestycja, stanowić może także asumpt do rewitalizacji bartodziejskich bulwarów nad Brdą.

Widok na Aura Towers ze szczytu wieży kościoła pw. św. Józefa

12. Młyny Kentzera (obiekt pełni obecnie inną funkcję)

Młyny Kentzera to obiekt (a właściwie kompleks obiektów), którego początków poszukiwać należy w pierwszej połowie XIX wieku. Pierwsza wzmianka o nich pochodzi jednak z 1862 roku, a najważniejsza przebudowa miała miejsca w końcówce XIX wieku, kiedy to przejęła go spółka Williego i Moritza Baerwaldów. Wówczas, był to najnowocześniejszy młyn w Bydgoszczy, w którym znajdowała się maszyna parowa, elewator zbożowy i spichlerz.

Swoją nazwę, młyny zawdzięczają Bronisławowi Kentzerowi, a więc ostatniemu polskiemu właścicielowi kompleksu, przed wybuchem II wojny światowej. Co ciekawe, przedsiębiorca zarządzał młynami tylko przez rok, do momentu wybuchu konfliktu i wkroczeniu Niemców do miasta.

Po wojnie, młyn dalej pełnił swoją funkcję i tak było aż do 2003 roku. Potem, obiekt zakupiła Barbara Komorowska, współwłaścicielka firmy spożywczej „Bakoma”. Całość została zrewitalizowana i zaadaptowana na elegancki, 4-gwiazdkowy hotel „Słoneczny Młyn”.

13. Sklep „Dubler” (nieistniejący)

Zanim w mieście zaczęły królować galerie handlowe, zakupy robiono główne w domach towarowych. W latach 90. w Centrum prym wiodły „Jedynak” i „Rywal”, natomiast na Bartodziejach „Dubler”. Swoją drogą, jego nazwa nie była przypadkowa, bowiem stanowić miał on jawną alternatywę, czy też bardziej dostępne dla mieszkańców osiedla, zastępstwo dla wymienionych wyżej domów towarowych.

Dom towarowy, jak to dom towarowy – oferował szeroki asortyment, w związku z czym tak naprawdę można było kupić w nim niemal wszystko. Tym bardziej, że „Dubler” zajmował dwie kondygnacje pawilonu na skrzyżowaniu ulic: Polanka i Skłodowskiej-Curie. Niestety, dom towarowy upadł na początku XXI wieku.

Dziś, obiekt w którym dawniej działał „Dubler” mieści siłownię, a także „Biedronkę”. Wcześniej, przez kilka lat funkcjonował tutaj supermarket „Viki”.

14. Sklep „Jacek” (nieistniejący)

„Dubler” był osiedlowym domem towarowym, natomiast na miano najważniejszego sklepu meblarskiego, zdecydowanie zasługiwał „Jacek”. Ostatecznie, mimo sporego zainteresowania, spotkał go podobny los, co „Dublera”, czyli przegrana walka z galeriami handlowymi. Sklep zakończył działalność ok. 2001 roku.

Potem, opuszczone przestrzenie przejął supermarket „Lider Price”, a następnie „Tesco”. Dziś, po pawilonie nie ma śladu, a w jego miejscu powstaje kolejny apartamentowiec.  

15. Stara piekarnia (nieistniejąca)

W miejscu, gdzie dzisiaj wznosi się nowoczesne osiedle apartamentowców „Arkada”, czyli przy skrzyżowaniu ulic: Gajowej i Powstańców Wielkopolskich, jeszcze 20 lat temu unosił się zapach świeżo upieczonego chleba.

Kombinat piekarniczy, w momencie powstania, czyli w 1970 roku, był największym w Bydgoszczy. Do tego, jak na tamte czasy, z uwagi na całkowitą automatyzację, był również bardzo nowoczesny i wydajny. Świeży chleb można było kupić “na miejscu”, w sklepie firmowym, przy ulicy Gajowej.

16. Targowisko „Bartodzieje”

Bartodzieje, jak każde szanujące się osiedle, posiada oczywiście własne targowisko. To, rozciąga się między ulicami: Marii Skłodowskiej-Curie i Połczyńskiej. Co ciekawe, choć na co dzień tego nie widać, de facto są to 3 odrębne bazary, znajdujące się na działkach, należących do 4 różnych właścicieli!

Targowisko działa od końcówki lat 70. XX wieku i mimo plotek dotyczących zamknięcia (które okazały się wyłącznie plotkami), wciąż ma się dobrze.

17. „Ranczo Bartek”

Jeśli jakiś plac zabaw na Bartodziejach zasługuje na miano kultowego, to bez wątpienia jest to „Ranczo Bartek”, znajdujące się między ulicami: Fromborską, Sobieszewską i Darłowską. Dziś to w pełni nowoczesne miejsce zabaw, jednakże kiedyś, na przełomie lat 80. i 90. królowały tutaj misterne konstrukcje. Wśród nich był np. drewniany fort otoczony fosą.

Obok wybudowano także asfaltowe boiska, a całość urozmaicono usypanymi sztucznie górkami. W czasach świetności, miejsce wręcz oblegane przez dzieci.

18. Kościół pw. Matki Boskiej Ostrobramskiej

Przy ulicy Kijowskiej 68, znajduje się niewielki kościółek, noszący patronat Matki Boskiej Ostrobramskiej. Oficjalnie, parafia działa tutaj od 1980 roku, ale kaplicę wybudowano (nielegalnie, sprzeciewiając się w ten sposób komunistycznej władzy) już wcześniej, bo w 1977 roku.

Przez lata był to niski, wkomponowany w otaczającą zabudowę, obiekt. Jednakże, w 2018 roku niemal całkowicie przebudowano front budynku, dostawiając do niego wieżę zegarową (w której docelowo ma znaleźć się także dzwon). Zmodernizowano także wnętrze, od teraz posiadające bardziej nowoczesny design.

19. „Bartosz”/”Blaszak”

Popularny „Bartosz” lub „Blaszak” to stojący przy ulicy Połczyńskiej, typowy dla przełomu lat 70. i 80. XX wieku, pawilon. Jego nazwy są oczywiste – oficjalna czyli „Bartosz”, nawiązuje do nazwy osiedla, a potoczna „Blaszak”, wiąże się z faktem, iż przez lata (do ok. 2010 r.) posiadał blaszaną elewację.

Od lat jest to jeden z najważniejszych punktów na usługowej mapie osiedla. Działa tutaj Dom Kultury „Bartosz”, klub seniora, filia Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej (dla dzieci i młodzieży), siłownia, przedszkole, apteka, a także legendarne już sklep papierniczy i poczta. W tej ostatniej, jeszcze ok. 10 lat temu znajdowały się bodaj ostatnie w mieście automaty telefoniczne na monety. Do części punktów usługowych w „Bartoszu” wchodzi się od strony galerii, na które prowadzą wysokie schody.

Warto wspomnieć, że swego czasu było to także miejsce kojarzone z rozrywką. Na piętrze funkcjonował klub „Gala Las Nubas”, natomiast w piwnicach pub „Miami”.

20. „Blok z wieżyczkami”

Ciekawym przykładem architektury mieszkaniowej, jest podłużny budynek, znajdujący się między kościołem parafii Matki Boskiej Zwycięskiej, a bazarem, przy ulicy Połczyńskiej 6. Zdecydowanie wyróżnia się on na tle pozostałych bartodziejskich bloków, jednak trudno powiedzieć czy na plus czy na minus. Kiedyś miał charakterystyczne, blaszane dachy, które nieco przypominały wieżyczki. Potem, około 2012 r. dachy ściągnięto, a blok poddano termomodernizacji.

Przebudowa spotkała się to ze sporym entuzjazmem ze strony mieszkańców, jednak blok stracił w efekcie swój specyficzny charakter. W ogóle, konstrukcja to bardzo ciekawa, o szerokich korytarzach, układających się w prawdziwy labirynt. Skąd taki układ? Blok początkowo planowano przeznaczyć na  dom spokojnej starości lub dom opieki społecznej. Oczywiście, historia ta została zniekształcona i na Bartodziejach mówiło się nawet, że działać miał tutaj szpital psychiatryczny.

21. Kaplica pw. św. Kazimierza (obiekt pełni obecnie inną funkcję)

Początki funkcjonowania kościoła rzymskokatolickiego na Bartodziejach to 1977 rok, kiedy to kardynał Stefan Wyszyński erygował na Bartodziejach ośrodek duszpasterski p.w. św. Kazimierza.  Do pracy w nim oddelegowany został ks. Jerzy Tworowski, który stworzył nielegalną kaplice p.w. św. Kazimierza. Ta znajdowała się w  prywatnym budynku przy ul. Bałtyckiej 66, w którym wcześniej mieścił się sklep z akcesoriami pszczelarskimi, a także hurtownia narzędzi kreślarskich.

Po wielu zabiegach, kaplicę św. Kazimierza uznano za legalną, a władze komunistyczne przyznały teren pod nową świątynię przy ul. Bartosza Głowackiego. W rezultacie powstał kościół pw. Matki Boskiej Zwycięskiej.

Budynek, w którym mieściła się niegdyś kaplica wciąż istnieje – obecnie pełni funkcje usługowe – znajduje się tutaj fotograf i serwis sprzętu komputerowego.

22. Kościół pw. Matki Boskiej Zwycięskiej

Największy kościół na Bartodziejach, to świątynia należąca do Parafii Matki Boskiej Zwycięskiej, przy ulicy Bartosza Głowackiego. Doprawdy niespotykany kształt kościoła sprawił, że przez miejscowych nazywany jest on po prostu „cyrkiem”. Świątynia ma ponadto ciekawe witraże i wielki spadzisty dach, podobno w całości pokryty miedzią.

Bez cienia ironii można stwierdzić, że konstrukcja jest naprawdę ciekawa, i w rankingu „nowych” bydgoskich kościołów należałoby ją umiejscowić wysoko.  Kościół budowano od 1980 do 1990 roku, chociaż tak naprawdę już w 1985 r. prowadzono tam msze, a poświęcono go w 1997 r.

23. Kamienica z 1908 roku

Bartodzieje nie są miejscem, w którym znajdziemy wiele historycznych obiektów. Kilka ponadstuletnich kamienic, zobaczyć możemy przy ulicy Fordońskiej, leciwa jest także konstrukcja, znajdująca się pod adresem Kazimierza Pułaskiego 21. Niemniej, najmniejsze wątpliwości co do wieku, mamy w kontekście kamienicy, znajdującej się przy ulicy Bartosza Głowackiego 7.

Wszystko za sprawą umieszczonej na jej szczycie daty, tj. 1908. Kamienica, mimo, że nieco zaniedbana, robi ciekawe wrażanie, w szczególności w zestawieniu z otoczającymi ją blokami i wieżowcami. Warto zwrócić także uwagę na znajdujące się nad wejściem tajemnicze inicjały – TM.

24. Supermarket „Miko” (obiekt pełni obecnie inną funkcję)

W 1996 roku, przy ulicy Kamiennej pojawił się pierwszy w Bydgoszczy supermarket, czyli „Miko”. Klienci, wchodząc tam po raz pierwszy, czuli się, jakby przenieśli się do innego, nieco lepszego świata. Przepych jaki bił  z półek, starannie poukładany towar, a także działająca w pasażu piekarnia – wszystko to robiło niesamowite wrażenie na ludziach, przyzwyczajonych do zakupów w siermiężnych warzywniakach czy BSS-ach.

„Miko” szybko stało się ważnym puntem spotkań, a nawet rozrywki dla mieszkańców (w sezonie letnim urządzano tutaj różnego rodzaju wydarzenia sportowe i artystyczne). Po kilku latach, market został przemianowany na „Championa”, a w końcu upadł (tak jak znajdujące się tutaj później: market budowlany „Hetman” oraz klub „Epic” i kręgielnia „Broadway”). Obecnie  znajduje się tutaj hurtownia materiałów budowlanych.

25. Cmentarz „Bielawki”

Jedyna funkcjonująca nekropolia na osiedlu. Podobnie jak stacja kolejowa, nazwą nawiązuje do sąsiednich Bielaw. Nie może to jednak dziwić, bowiem powstała w latach 80. XIX wieku, początkowo służąc zarówno ewangelikom i katolikom, zamieszkującym gminę Bielawy. Obecnie, cmentarz podlega pod Bazylikę Mniejszą pw. św. Wincentego a Paulo.

Nekropolia ma niewątpliwą wartość historyczną i to pomimo faktu, iż nie zachowały się tutaj żadne XIX wieczne nagrobki. Warto zwrócić choćby uwagę na wzniesioną w 1933 r. kaplicę przedpogrzebową, którą zaprojektował znany bydgoski architekt inż. Bolesława Polakiewicz (domy powstałe według jego projektu zobaczyć możemy m.in. na bydgoskiej Sielance).

Na cmentarzu spoczywa wiele zasłużonych dla miasta i regionu postaci, m.in.: Karol Alchimowicz (plastyk i fotografik), Wincenty Gordon (jeden z “ojców” bydgoskiego harcerstwa, publicysta i kronikarz), Dimitrios Nikolaidis (urodzony w Bułgari Grek, tłumacz i poeta), Marian Norkowski (jedyny piłkarski król strzelców na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, reprezentujący bydgoski klub – w tym wypadku “Polonię Bydgoszcz”), a także niezwykle utytułowany żużlowiec Mieczysław Połukard.

26. Stara pętla autobusowa (obiekt pełni obecnie inną funkcję)

Mówisz: „pętla autobusowa na Bartodziejach”, myślisz „Morska”. Jednak, nie zawsze tak było.  Kiedy osiedle zaczęło się rozwijać pod koniec lata 60. XX wieku, kursowały tutaj jedynie linie „55” (do dworca Bydgoszcz-Bielawy), a także „57” i „59” przez ul. Fordońską i Gajową.

Niebawem jednak, na końcu ulicy Gajowej, a więc w miejscu, w którym znajdowała się (i wciąż się znajduje) Baza Transportowa Poczty Polskiej, utworzono pętlę autobusową dla linii: “60”, “61” i “64”. Po dziś dzień zachował się charakterystyczny dach dawnego przystanku, pod którym obecnie działa myjnia samochodowa.

Pętla straciła na znaczeniu, kiedy przedłużone w kierunku wschodnim zostały ulice: Bartosza Głowackiego i Marii Skłodowskiej-Curie, dotychczas kończące się właśnie na ulicy Gajowej.

27. Przykłady dawnej zabudowy osiedla

Do końca lat 60-tych XX w. w strukturze Bartodziejów dominowała zabudowa wiejska, przez co wiele było tutaj gospodarstw rolnych. Bardziej „miejska” zabudowa znajdowała się tylko przy ulicy Fordońskiej, gdzie funkcjonowało kilka szkół, fabryk czy lokali gastronomicznych.

Bartodzieje zaczęły się zmieniać w osiedle mieszkaniowe pod koniec lat 60., na mocy planu generalnej rozbudowy z 1965 roku. Jako jedne z pierwszych powstały „mrówkowce” (galeriowce) nad Balatonem, które w zestawieniu z licznymi jeszcze wówczas w okolicy gospodarstwami rolnymi, wyglądały niczym prawdziwe monstra. Krajobraz osiedla zmienił się w kilka lat niemal całkowicie, a patrząc na stare zdjęcia trudno uwierzyć, że widzimy ten sam obszar.

Niemniej, nawet do dzisiejszych czasów, zachowało się kilka budynków, „pamiętających” dawny charakter Bartodziejów, czyli chwile sprzed włączenia w granice miasta. Część z nich to obiekty, przy których prowadzono niewielkie gospodarstwa, niektóre zaś powstały jako lokale dla pracowników kolei, która pojawiła się na Bartodziejach jeszcze w XIX wieku.

Przykłady takiej zabudowy znajdziemy m.in. przy ul. Kazimierza Pułaskiego, Granitowej, Kamiennej czy Kołobrzeskiej (za pętlą autobusową).

28. Ulica Kamienna

Dziś Kamienna kojarzy się bydgoszczanom z ulicą, stanowiącą namiastkę obwodnicy, część systemu trasy WZ. Niewielu jednak wie, że kiedyś krajobraz ten wyglądał zupełnie inaczej! Kamienna w dzisiejszym kształcie, powstała bowiem dopiero w połowie lat 90. XX wieku.

Wcześniej, a konkretnie jeszcze w XIX wieku, szlakiem obecnej ulicy poprowadzono linię kolejową, łączącą Bydgoszcz Główną z Bydgoszczą Wschód. Ta działała jeszcze w latach 60. XX wieku. Potem, aż do wspomnianej przebudowy, istniał tutaj deptak, łączący Bartodzieje z Osiedlem Leśnym.

Ślady pierwotnej wersji Kamiennej, które uświadamiają nas, skąd wzięła się nazwa ulicy, odnajdziemy tuż obok stacji Bydgoszcz-Bielawy. Tutaj dostrzec można jeszcze oryginalne kamienne podłoże.

29. Stacja „Bydgoszcz Bielawy” wraz z infrastrukturą kolejową

Warto zwrócić uwagę na fakt, iż na Bartodziejach znajduje się stacja kolejowa Bydgoszcz…Bielawy. Jak to się stało, że sąsiednie osiedle „ukradło” nazwę tej bartodziejskiej stacji? Jedna z teorii mówi, że to przez to, iż początkowo znajdowała się ona w innym miejscu, nieco dalej na zachodu, a więc właśnie w kierunku Bielaw. Najpewniej jednak, ma to związek z tym, że w momencie powstawania przystanku, Bielawy były zdecydowanie bardziej rozwiniętą wsią, aniżeli Bartodzieje. Pomimo faktu, iż wówczas oba dzisiejsze osiedla znajdowały się poza miastem, Bielawy miały już dużo bardziej „miejską” zabudowę, i zdecydowanie więcej mieszkańców.  W tamtych czasach zapewne logicznym było przypisać przystanek właśnie do Bielaw.

Dziwi jednak to, że nazwa po dziś dzień nie została zmieniona, nawet w związku z prowadzoną tutaj kilka lat temu rewitalizacją. Co ciekawe, wnioski o zmianę, wpływały do Polskich Kolei Państwowych, jednak każdorazowo były oddalane. PKP tłumaczy się przede wszystkim wysokimi kosztami, a także… długą nazwą osiedla.

W pobliżu stacji znajduje się także rozbudowana infrastruktura wsomagająca. Jest dla przykładu cały kompleks zabudowań należących do PKP Cargo S.A., w tym sporych rozmiarów lokomotywownia oraz cmentarzysko pociągów – miejsce malownicze, ale niebezpieczne, toteż stanowczo odradzam zwiedzanie na własną rękę. Bliżej przejazdu jest z kolei obrotnica oraz domek dróżnika. Kiedyś (na pewno jeszcze w połowie lat 90. XX wieku) na jednym z torów stały mieszkalne, pełniące funkcje swego rodzaju lokali socjalnych, wagony.

Wszystko to nie może dziwić, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że linia kolejowa przecinała osiedle (wówczas jeszcze wieś) już w 1862 r. Była to część infrastruktury, wchodzącej w skład Kolei Warszawsko-Bydgoskiej, która łączyła (przez pewien czas jako jedyna linia) ziemie zaboru niemieckiego i rosyjskiego.

30. Ulica Sygnałowa

Jednym z ciekawszych, wyróżniających się specyficzną atmosferą, zakątkiem osiedla, jest ulica Sygnałowa. Tak naprawdę, tworzy ją 6, 2-piętrowych bloków (w tym jeden nowoczesny, który zastąpił znajdującą się tutaj dawniej, noclegownię), oraz 2 niskie bliźniaki. Brak tutaj jakichkolwiek usług czy sklepów – najbliższe znajdują się dopiero po drugiej stronie przejazdu kolejowego.

Budynki wybudowano jeszcze w latach 60. XX wieku, na potrzeby pracowników kolei. Zaś nazwa traktu nawiązuje oczywiście do sygnałów kolejowych, które były (i w dalszym ciągu są) tutaj dobrze słyszalne.

Po wschodniej stronie budynków, jeszcze kilkanaście lat temu znajdował się najprawdziwszy schron. Dalej zaś, biegnie tajemnicza, powstała w trakcie II wojny światowej, bocznica kolejowa, dawniej kończąca się w Lesie Gdańskim. Dziś tory kończą się przed ścianą lasu.

31. Bydgoska „Sahara”

Na skraju osiedla, tuż po wejściu do Lasu Gdańskiego, znajduje się bydgoska Sahara! Piasek czyściutki, jak na hiszpańskiej riwierze, a do tego cień rzucany przez las, który kończy się przecież ledwie kilka metrów od skraju „pustyni”. Cały teren jest dość spory, jednak przez odwiedzających wykorzystywany jest głównie jego północno-wschodni skraj, gdzie znajduje się największa „plaża”, i skąd rozpościera się widok na dno wyrobiska. Są też liczne konary i korzenie, na których można, niby na ławeczkach, usiąść.

Tak naprawdę Sahara to po prostu dużych rozmiarów, śródlądowa wydma.  Dół już dość mocno zarasta, co tworzy naprawdę ciekawe połączenie. Co ciekawe, pomiędzy zaroślami znaleźć można jeszcze małe, coraz bardziej zarastające i bagniejące, oczka wodne. W przyszłości  zapewne teren ten zamieni się w torfowisko. A skoro mowa już o wodzie, to warto pamiętać, że jeszcze 40 lat temu w miejscu tym znajdowało się popularne wśród mieszkańców Bartodziejów kąpielisko! Piasek wydmy służył jako plaża, a pobliskie drzewa jako słoneczne parasole. Słowem: wypoczynek w PRL pełną gębą.

Dzisiaj Sahara w dalszym ciągu  ciesz się bardzo dużą popularnością wśród mieszkańców Bartodziejów. Z tym że kąpiele, z uwagi na fakt, iż oczka wodne po prostu wyschły, zastąpione zostały przez spacery, a także leśną formą plażowania. Jest też wielu biegaczy, rowerzystów, oraz sporo osób na quadach (choć to, ze względu na fakt, iż znajdujemy się przecież w  lesie, jest nielegalne).

W przeszłości Sahara była także wykorzystywana jako miejsce, z którego pozyskiwano piasek (m.in. na budowę sąsiedniej, Szosy Gdańskiej), a także… obozowisko. Do końca lat 90. funkcjonowała bowiem tutaj sporych rozmiarów osada osób bezdomnych.

32. Pomnik ofiar hitleryzmu w Lesie Gdańskim

Pomnik, będący hołdem dla ok. 300 Polaków, rozstrzelanych bez wyroku przez Niemców, w latach 1939-1940 na terenie Lasu Gdańskiego. Szczątki ofiar ekshumowano w 1947 roku i przeniesiono na Cmentarz Bohaterów Bydgoszczy, na Wzgórzu Wolności.

Miejsce pamięci znajduje się na skraju lasu, tuż przy Alei Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

33. „Pasamon”

Zakład z ponad 100-letnią historią, dawniej noszący nazwę Bydgoskie Zakłady Taśm Technicznych „Pasamon”. Zasadniczo, przedsiębiorstwo specjalizuje się w produkcji tkanych taśm i technicznej pasmanterii, a więc np. pasów bezpieczeństwa do samochodów osobowych.

W kompleksie, znajdującym się na styku ulic: Wyszyńskiego i Jagiellońskiej, na szczególną uwagę zasługuje willa dyrektora z lat 30. XX w., a także część obiektów fabrycznych, które zaprojektował mistrz bydgoskiego modernizmu, Jan Kossowski.

SERDECZNIE ZAPRASZAMY DO ZWIEDZANIA!

Piotr Weckwerth

Projekt pn. „Szlakiem bydgoskich osiedli. Bartodzieje – cz. 1.” realizowany przez Fundację Krzewienia Kultury i Turystyki „Nad Rzeką” jest współfinansowany ze środków Miasta Bydgoszczy.

Jedna myśl na temat “SZLAKIEM BYDGOSKICH OSIEDLI #1 – BARTODZIEJE

Dodaj własny

  1. Fajny artykuł. Można jeszcze poszukać w internecie informacji na temat Bydgoskiego hipodromu i jego historii.

Leave a Reply

Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d bloggers like this: