Stańcie na molo, skierujcie twarz w stronę akwenu i zamknijcie oczy. Na twarzy poczujecie chłodny, ale jakże przyjemny wiatr, zaś w nozdrzach niemalże morski zapach. Właśnie dla takich chwil warto żyć! Jezioro Charzykowskie to istne piękno. Gdybym miał wskazać jeden akwen w Polsce, nad którym mógłbym się osiedlić, wybrałbym właśnie ten!
Morze Charzykowskie
Duże (bo liczące sobie prawie 1,5 hektara), długie (rozciągające się na niemal 10 kilometrów), głębokie (do 30 metrów) i szerokie (nawet do 2,5 kilometra). Nic dziwnego, że Niemcy nazywali je Charzykowskim Morzem (a konkretnie: Müskendorfer See). Do tego sporo tutaj zatoczek, są wyspy, zalesione brzegi… Słowem, wszystko czego potrzeba. Nie ma się co dziwić, że wszyscy (żeglarze, kajakarze, wędkarze) kochają to miejsce. Dla każdego zresztą znajdzie się tutaj przestrzeń. Sam wielokrotnie napawałem się tym pięknem (i potęgą) z perspektywy kajaka. Szczerze polecam.
Przedstawione wyżej superlatywy odnoszą się rzecz jasna do Jeziora Charzykowskiego, nazywanego również Jeziorem Łukomie. Zbiornik plasuje się na 22 miejscu wśród największych polskich jezior. A jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż często klasyfikowany jest wespół z innym jeziorem, tj. położonym na północ od niego i połączonym dzięki Brdzie, Jeziorem Karsińskim, mówimy o 12 największym jeziorze w kraju.

Jezioro Charzykowskie dla wodniaków? Top!
Tydzień temu pisałem o Charzykowych, ale nad Jeziorem Charzykowskim położonych jest jeszcze kilkanaście innych letniskowych miejscowości. Są te malutkie i bardzo kameralne, jak: Funka i Bachorze (gdzie organizowanych jest wiele zielonych szkół, obozów żeglarskich i temu podobnych), Łukomie czy Małe Swornegacie. Są też te większe i zdecydowanie bardziej oblegane przez turystów. Pod względem popularności, Charzykowom dorównują Swornegacie, które jednak leżą nieco dalej, bo nad Jeziorem Karsińskim. O „Sworach” później.
Zanim przejdziemy do dalszych zachwytów nad pięknem tych okolic, wzmianka historyczna. W południowo-zachodniej części akwenu znajdował się w średniowieczu krzyżacki zamek pomocniczy o nazwie Buchwald. Punkt iście strategiczny – wzgórze nad wielkim akwenem, z widokiem na miejsce, gdzie obecnie leżą Charzykowy. Dzisiaj miejsce to nazywane jest „Zamkową Górą”, po zamku jednak nie ma tutaj śladu. Dlaczego? Jeśli wierzyć przekazom ludowym, spalił je (i tutaj jednak z moich ulubionych postaci z pogranicza legend i faktów)… pobożny rybak. Ów bogobojny jegomość ponoć mocno się zdenerwował, bowiem Krzyżacy zabronili mu połowów na jeziorze. No to wziął sprawy w swoje ręce. Prawdziwie chrześcijańskie podejście. Co ciekawe, nieco niżej znajduje się punkt widokowy “Wolność” lub “Światowid” (ze względu na stojący w tym miejscu posąg bóstwa).

W pobliżu Jeziora Charzykowskiego spotkać możecie nawet… Światowida
Dziś nie mamy możliwości podziwiania akwenu z zamkowej wieży (bardzo szkoda), ale możemy to robić z innego miejsca. Mianowicie, z punktu widokowego na skarpie, wznoszącej się nad północno-wschodnim brzegiem jeziora. Znajduje się on tuż przy drodze z Charzykowych do Swornychgaci, na skraju Parku Narodowego Bory Tucholskie. Stąd rozciąga się piękny widok na całą północną część akwenu. Polecam usiąść na chwilę, odprężyć się i po prostu cieszyć oczy pięknem okolicy. Szczególnie magicznie robi się tutaj o zachodzie słońca, kiedy pomarańczowe odblaski rysują na tafli różowo-krwiste odcienie. Prawdziwe piękno.

Punkt widokowy na skarpie w pobliżu Małych Swornychgaci. Jezioro Charzykowskie jak na dłoni
Nad Jeziorem Charzykowskim bywa tłocznie. Ale znajdziesz też miejsca spokojne. W tym celu polecam eksplorację zachodniego brzegu zbiornika. Miejscowości letniskowe zlokalizowane są w większości na przeciwległym brzegu, a dodatkowo na zachód od akwenu dominują gęste, często trudno dostępne lasy. Swojski klimat poczujecie z kolei na ziemiach, położonych na południowy wschód od jeziora. Mówię o okolicach Chojniczek i Jarcewa. Ależ pięknie i spokojnie prezentują się tutejsze łąki i pola uprawne! Tylko gdzieniegdzie dostrzeżecie tutaj jakiejkolwiek zabudowania. Uroku dodaje także prędko zmierzająca w stronę Jeziora Charzykowskiego, Jarcewska Struga. Jest to również miejsce styku dwóch typów krajobrazów – rozległych, otwartych przestrzeni łąk i wielkiego kompleksu leśnego. Szczególnie ciekawie jawi się spacer z Chojniczek dookoła ukrytego w lesie Jeziora Niedźwiedziego. Spokój, świeże powietrze i praktycznie brak turystów.
Park Narodowy na skraju Borów Tucholskich
Turystów spotkacie z pewnością nieco dalej, a więc na terenie Parku Narodowego Bory Tucholskie. Jednak myślę, że ze względu na wybitne walory przyrodnicze tego miejsca, jakoś zniesiecie ich obecność. Kto nie pokocha bowiem leśnych ostępów drugiego najmłodszego w Polsce parku narodowego (utworzony w 1996 roku), ten dzban. A do tego dzban nieczuły na piękno przyrody!

Nie bądź dzban, doceń Bory Tucholskie!
Park Narodowy Bory Tucholskie to w zasadzie skraj rzeczonych borów. Rzecz jasna, bardzo wartościowy, ale stanowiący niecałe 2% całego kompleksu! Położony jest oczywiście w całości na obszarze województwa pomorskiego, co stoi w lekkiej sprzeczności z jego nazwą – Tuchola to przecież już województwo kujawsko-pomorskie. W wielu miejscach spotkacie się z błędną informacją, dlatego powtórzymy wszyscy chórem: Bory Tucholskie to województwa kujawsko-pomorskie i pomorskie, ale Park Narodowy Bory Tucholskie to już TYLKO województwo pomorskie. Zapamiętane? Jeśli tak, to zapraszam do Parku!
A tutaj, poza gęstym lasem, w którym rzecz jasna króluje sosna, natkniecie się na sporo rzadkich i nietypowych roślin. Nie będę Wam przybliżał ich nazw, bo i żaden ze mnie botanik, ale wiele z nich to roślinność wodna i bagienna. Jak nie trudno się więc domyślić, mówimy o terenie podmokłym. I rzeczywiście, w obrębie niedużego przecież parku (4613 ha) znajduje się aż 21 jezior! Największe z nich to liczące niemal 300 ha Jezioro Ostrowite, jednak najcenniejsze są mniejsze zbiorniki, jak lobeliowe: Wielkie i Małe Gacno, Nierybno i Głuche czy dystroficzne Kacze Oko.

Jest ochrona ścisła, są szlaki turystyczne, pomosty i dobre oznakowanie. Słowem: warto!
Siedem parkowych akwenów łączy malownicza Struga Siedmiu Jezior, a więc swego rodzaju święty graal dla wielu turystów kajakowych. Trasa to bowiem o tyle piękna, co dla zwykłych śmiertelników z wiosłem w ręku niedostępna. Prawie całość znajduje się bowiem na terenie ścisłej ochrony.
Miejsc tego typu (tzn. objętych ścisłą ochroną) jest tutaj zresztą więcej, bo aż 10. I tutaj brawa dla włodarzy Parku za odwagę i zaufanie względem turystów! Dwa takie obszary, a konkretnie jeziora: Małe Gacno i Kacze Oko, zostały bowiem udostępniane dla turystów. Możemy więc podziwiać te cuda natury, stąpając po wygodnych i relatywnie bezpiecznych drewnianych platformach. Infrastruktura sponsorowana oczywiście przez Unię!

A po takich pomostach pochodzicie w okolicach jeziora Kacze Oko
Kładka dla turystów była także dostępna na trasie prowadzącej do tzw. Pętli Lipnickiego, ale zamknięto ją, bo przemieszczanie się nią groziło kąpielą w którymś z przydrożnych bagienek. Szkoda, bo miejsce to ciekawe. Jest to dawny punkt wydobywania torfu na potrzeby szkółki leśnej w Klonowie. Przez lata kopano i kopano, byleby tylko dostać się do cennego torfu. Wykopano sporą dziurę, która samoistnie wypełniła się wodą. I tak sobie trwa po dziś dzień.
Będąc w Parku, musicie (a przynajmniej powinniście) także zobaczyć sędziwego Bartusia. Chodzi rzecz jasna o (prawdopodobnie) ok. 600-letni dąb szypułkowy. Najstarsze drzewo na terenie Parku swoje przeszło, co widać jak na dłoni. Kilka lat temu staruszkowi, na skutek nawałnicy, odpadł jeden z trzech głównych konarów. W drzewie zionie więc sporej wielkości dziura, a całość jest na tyle krucha, że zagraża zdrowiu turystów. Jako, że turyści zagrażają zdrowiu drzewa jeszcze bardziej, Bartusia podziwiać można dzisiaj już tylko z pewnej odległości. Ale warto, bo drzewo, mimo lekkiej niepełnosprawności, robi duże wrażenie.

Dąb Bartuś – najstarsze drzewo w Parku Narodowym Bory Tucholskie
W Parku zobaczycie również replikę Krzyża Napoleońskiego. Ciekawa rzecz, bo nawiązuje do oryginalnej konstrukcji, ustawionej w tych okolicach na początku XIX w. przez żołnierzy armii napoleońskiej. Krzyż, co ciekawe, przetrwał do 2008 r., kiedy mocno już nadgryziony przez ząb czasu, odstawiony został do muzeum. Jego miejsce, a właściwie (symbolicznie) funkcję (bo miejsce ustawienia też się zmieniło), pełni dzisiaj dębowa replika z 1982 r. Znajdziecie ją niemal w sercu Parku, przy tzw. Drodze Pilskiej.

Krzyż Napoleoński, a raczej jego replika
Przyznacie, że miejsce to ciekawe. Z każdym rokiem jest też lepiej, jeśli chodzi o oznakowanie, infrastrukturę (wspomniane platformy) i promocję. Nie muszę chyba dodawać, że na terenie Parku znajdziecie także mnóstwo ciekawych szlaków pieszo-rowerowych. Od zawsze dziwi mnie tylko jedno. W logo Parku znajduje się głuszec. Niby nic niezwykłego, ale jednak, ten poczciwy ptaszek nie występuje na tym terenie od minimum 1975 roku. Wymarł więc ponad 20 lat przed utworzeniem Parku. A właściwie należałoby powiedzieć, że został wybity, bowiem ostatni głuszec najzwyczajniej w świecie „zarobił kulkę”. Ludzie to bestie.
Jeśli mało Wam przyrody, wiedzcie, że okolice Parku wchodzą w skład Zaborskiego Parku Krajobrazowego (a obecnie właściwie Pomorskiego Zespołu Parków Krajobrazowych) oraz Rezerwatu Biosfery Bory Tucholskie. Jest też oczywiście obszar Natura 2000, są użytki ekologiczne, pomniki przyrody i bóg wie co jeszcze. Reasumując – szukasz przyrody? Tutaj ją znajdziesz. Albo ona znajdzie Ciebie.

Atrakcji tutaj zatrzęsienie!
Z Parku Narodowego Bory Tucholskie kierujemy się do kolejnego iście legendarnego miejsca tych okolic. Tak jest drodzy państwo, jedziemy do Swornychgaci!
Ale nie dziś. Na tę podróż zapraszam już za tydzień!
Ciąg dalszy nastąpi!
Piotr Weckwerth
__________________
Zobacz też:
CHOJNICE I OKOLICE – CZĘŚĆ 6: CZŁUCHÓW
CHOJNICE I OKOLICE – CZĘŚĆ 5: WIELKI KANAŁ BRDY I FOJUTOWO
CHOJNICE I OKOLICE – CZĘŚĆ 4: RYTEL
CHOJNICE I OKOLICE – CZĘŚĆ 3: SWORNEGACIE
CHOJNICE I OKOLICE – CZĘŚĆ 1: CHARZYKOWY
„NAJPIĘKNIEJSZY KONITZ ŚWIATA” – artykuł o Chojnicach

Leave a Reply