Od dawna trochę w cieniu Chojnic, nieco na uboczu i jakby z dala od centrum wydarzeń. Ukryty wśród malowniczych jezior, gdzieś na wschodnim skraju Krajny i na południowych rubieżach województwa pomorskiego. Kiedy jednak już tutaj traficie, rozpoznacie to miejsce bezbłędnie. Drogę wskaże Wam bowiem wielka, ceglana wieża krzyżackiego zamku. Gdy ją dostrzeżecie wiedzcie, że wkraczacie do Człuchowa!
Położenie? Klasa.
Zaryzykuję stwierdzenie, że opisywać okolice Chojnic i nie wspomnieć o Człuchowie to tak, jakby przybliżając Kraków, zapomnieć, że znajduje się tam coś takiego jak Wawel. Niby jest to możliwe, ale jednak nie sposób określić tego inaczej, niż sporym przeoczeniem. Tym bardziej, kiedy zdamy sobie sprawę, o jak pięknie zlokalizowanym mieście mówimy.
Pisząc o Swornychgaciach wspominałem, że nie ma w Polsce wielu lepiej położonych miejscowości. Człuchów bez wątpienia mógłby jednak stanąć w szranki z tą słynną, kaszubską mieściną. Skąd to przekonanie? Zapewne stąd, że w graniach miasta znajdują się aż cztery jeziora (ewentualnie trzy, zależnie od interpretacji)! Są to skrajne: Człuchowskie i Rychnowskie oraz zlokalizowane w samym centrum miasta: Miejskie Duże (nazywane także Łazienkowskim) i Miejskie Małe (dwa ostatnie czasami liczone są jako jedno). W sumie nie ma się co dziwić, wszakże mówimy o obszarze Pojezierza Krajeńskiego.

Miasto od północy, północnego-wschodu i południowego-zachodu graniczy z lasami, a jadąc w pozostałych kierunkach zauważymy malownicze, rozległe pola uprawne i łąki. Co ważne, w mieście dostrzec można wzgórza morenowe, a w samym jego centrum znajdziecie bagna, szuwary, a nawet całkiem spory fragment lasu, czyli tzw. Lasek Luizy, który rozciąga się u stóp dawnej krzyżackiej warowni.
Człuchów położony jest jakieś 20 minut szybkiej jazdy autem od Chojnic, a więc jesteśmy blisko Borów Tucholskich. Mimo to, poczujecie się tutaj, jakbyście byli trochę na uboczu. Na jeziorach nie ma przesadnego tłoku, w okolicznych lasach też nie. To samo dotyczy starówki czy nawet zamku krzyżackiego. Jest za to pięknie, spokojnie i majestatycznie. Jeśli ktoś chce się wyciszyć, wszystko jedno czy na kajaku, żaglówce czy łowiąc ryby, to miejsce idealnie spełni tę funkcję!
Opisany wyżej klimat poczujecie wkraczając do miasta od dowolnej strony. Mogę tylko dodać, że ja najbardziej lubię wjeżdżać do Człuchowa od wschodu, ulicą Dworcową. Przejeżdżamy wówczas wąską groblą oddzielającą jeziora: Miejskie Duże i Człuchowskie, a centralnie na wprost nas, wysoko ponad głowy wznosi się niewzruszona wieża zamkowa. Prawdziwa magia!

Mówiąc o położeniu należy dodać, że przez miasto (co podkreślają wielkimi literami wszystkie źródła i co trochę mnie bawi), przechodzi „Berlinka”, czyli Reichsautobahn Berlin-Königsberg, dawna autostrada Rzeszy, której budowę rozpoczęto jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Trasa, wiodąca z Berlina do Królewca (czyli obecnego Kaliningradu), prowadzi m.in. przez Gdańsk i właśnie Człuchów. Miasto, przynajmniej w tym kontekście, stoi więc w jednym szeregu z potężnymi europejskimi graczami!
Wszystko kręci się wokół Zamku…
Jak napisałem we wstępie, Człuchów od dawna znajduje się trochę w cieniu większych i bardziej znanych Chojnic. Potwierdza to nawet sam fakt, iż umieściłem go w cyklu zatytułowanym „Chojnice i okolice”. Ale warto pamiętać, że nie zawsze tak było! Wielka historia Człuchowa wiąże się, jak nie trudno się domyślić, z działalnością Krzyżaków. Ci, po kupnie osady z rąk synów wojewody kaliskiego Mikołaja z Ponieca, bardzo szybko wybudowali tutaj potężną warownię. Dzięki temu miasto stało się siedzibą komtura i konwentu krzyżackiego. To sprawiło, że w zamku rezydowali mistrzowie zakonu krzyżackiego, w tym takie persony jak: Konrad von Wallenrode czy Ulrich von Jungingen.
Warownia była doprawdy olbrzymia, a w jej skład wchodziły: zamek wysoki i rozległe przedzamcza (od strony wschodniej i zachodniej). Wśród krzyżackich obiektów ustępował jedynie temu w Malborku i to tylko jeżeli chodzi o samą budowlę, bo otaczający go teren był nawet większy. Budowlę oddano do użytku (czyli poświęcono), w 1365 roku, a jej rozmiary i majestat musiały wówczas przyprawiać średniowiecznych obserwatorów o zawroty głowy. Całość położona była na półwyspie, który co ciekawe nosił nazwę Kujawy, a zamek wysoki (po wykopaniu fos), znalazł się na wyspie Kępa. Wszystko to sprawiało, że warownia była dla przeciwników Zakonu Krzyżackiego bardzo trudna do zdobycia. Powszechnie określano ją nawet mianem najbardziej niedostępnej na całym Pomorzu!

Do dziś zachował się jedynie niewielki fragment dawnej potęgi. Wrażenie robi przede wszystkim wysoka (46 metrowa), ceglana wieża, a także fragmenty murów obronnych i baszt, podziemia oraz pozostałości fos (już suche). Jest też skrzydło północne, gdzie znajduje się obecnie neogotycki kościół, pochodzący z połowy XIX w. Na wieżę i do podziemi mogą wchodzić turyści (oczywiście kiedy nie szaleje COVID), bo obiekt należy do Muzeum Regionalnego w Człuchowie.


Zamek koniecznie należy zwiedzić, ale obowiązkiem prawdziwego turysty jest także spacer po jego najbliższych okolicach! A te to przede wszystkim tzw. Lasek Luizy, czyli miejski park leśny, położony na półwyspie miedzy jeziorami Miejskim Dużym i Małym, a także bagienno-szuwarowym terenem, rozciągającym się na północny-wschód od zamku. Teren ten zawdzięcza swoją nazwę pruskiej królowej Luizie (żonie Fryderyka Wilhelma III), która zawitała do Człuchowa w 1807 roku. Ponoć lasek (wówczas jeszcze niezagospodarowany) wyjątkowo spodobał się małżonce monarchy.



Obok reliktów murów zamkowych, baszt i fos, znajduje się także miejsce pamięci, wspomnienie po znajdującym się tutaj niegdyś dawnym ewangelickim cmentarzu. Poza tym są wygodne ścieżki, altanki, ławeczki i przede wszystkim milutka, spokojna atmosfera. Są też liczne pomniki przyrody, które podziwiać można dzięki utworzonemu kilka lat temu szlakowi przyrodniczo-pejzażowemu „Tropem pomników przyrody”. A pamiętajmy, że znajdujemy się jakieś 10 minut marszem od centrum miasteczka!
Jeżeli w Waszych myślach pojawiło się pytanie, dlaczego w miejscu tym znajduje się obecnie las, a nie zamek, to już śpieszę z odpowiedzią. Oczywiście, jak to zwykle bywa, przyczynili się do tego Prusacy. Na przełomie XVIII i XIX w., rozebrali oni budowlę, która z takim mozołem tworzyli ich przodkowie, aby pozyskać budulec do odbudowy strawionej pożarem starówki Człuchowa. Rozebrano by pewnie całość, ale w 1811 roku ktoś poszedł po rozum do głowy, a to co zostało objęto ochroną. Całe szczęście.
A dlaczego w tym miejscu tak ładnie? Ano dlatego, że powiatowi człuchowskiemu udało się uzyskać dofinansowanie w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego dla województwa pomorskiego, na realizacje projektu pn. “LUIZA – luz i zaduma” – rewaloryzacja zabytkowego parku krajobrazowego “Lasek Luizy” w Człuchowie – elementu regionalnego produktu turystycznego – I etap”. Nazwa nawiązuje oczywiście do wspomnianej wcześniej królowej Luizy, ale jednocześnie oddaje klimat tego miejsca. Zaznacie tutaj bowiem zarówno trochę luzu, jak i zadumy.


Warto dodać, że najważniejszym elementem projektu była budowa kładki, prowadzącej z parku w stronę centrum miasta. To nawiązanie do historycznych kładek, które istniały w tym miejscu już od połowy XIX wieku (pierwszą wybudował właściciel tutejszego browaru). W ten sposób, suchą stopą przejść można przez człuchowskie bagna i szuwary. Na samym środku znajduje się zresztą wieża widokowa, z której podziwiać można ten charakterystyczny obszar. A sama kładka umożliwia odbycie ciekawego spaceru na trasie: zamek-Lasek Luizy-starówka-zamek. Całość, w zależności od tego, jak bardzo skupicie się na szczegółach, zajmie Wam maksymalnie 2-3 godziny.


…ale musicie zajrzeć także na starówkę!
Schodząc z kładki wkraczacie na ulicę Wojska Polskiego, przy której zobaczycie kilka ciekawych budynków. Są to m.in.: neogotycki budynek poczty z końcówki XIX w., murowano-szachulcowy dwór z pierwszej połowy XIX w. (obecnie siedziba Powiatowego Zakładu Transportu Publicznego) czy dwór miejski z drugiej połowy XIX w., w którym obecnie znajdują się zbiory Muzeum Regionalnego. Najciekawszy jest jednak eklektyczny budynek ratusza, z wieżyczką zwieńczoną hełmem wykonanym w stylu barokowym. Na fasadzie budynku znajduje się rzeźba św. Jakuba, który od 2009 roku jest oficjalnym patronem Człuchowa. Na małej skarpie poniżej budynku wycinana jest z kolei każdego roku liczba, symbolizująca lata, które upłynęły od momentu nadania Człuchowowi praw miejskich (a więc od 1348 roku). Obecnie zobaczycie tam liczbę 673.


Z Wojska Polskiego już blisko na staromiejski rynek. Ten jest całkiem ciekawy, ponieważ dzięki zastosowaniu ciekawego układu ulic, krawężników i barwy podłoża, kształtem przypomina półokrąg (w rzeczywistości jest oczywiście kwadratowy). Na jego wschodniej pierzei zobaczycie mini parczek, a na samym środku znajduje się fontanna. Oczywiście całość została kilka lat temu zrewitalizowany za unijny hajs, dzięki czemu wygląda dość estetycznie. Niestety, spora część oryginalnych kamienic nie przetrwała wojny, a także „wyzwalania” miasta przez Armię Czerwoną, w związku z czym na północnej i zachodniej pierzei dominują współcześnie wyglądające, kamienicopodobne bloczki. Jest jednak kilka zabytkowych obiektów z przełomu XIX i XX w., jak kamienice: „Pod Pannami”, czy „Soldina”.

Estetycznie (a na pewno o wiele lepiej, niż w latach 90, kiedy było tutaj okropnie), wygląda także prowadząca w kierunku południowym, ulica Królewska. Ta zakończona jest Placem Bohaterów, na którym stoi charakterystyczna fontanna z rzeźbami stanowiącymi wyobrażenie czterech kormoranów.
Najważniejszym zabytkiem człuchowskiej starówki jest barokowy kościół parafialny pw. św. Jakuba (w końcu patron miasta), powstały w XVII wieku z nieco młodszą, bo XVIII-wieczną, wieżą. Co ciekawe, świątynie ufundował starosta człuchowski Jakub Wejher, ten sam, który później założył Wejherowo. Wnętrze całkiem ciekawe, wypełnione barokowymi zabytkami, wśród których wyróżnić można np.: konfesjonał czy ambonę. Mała prywata: całkiem niedawno, czystym przypadkiem, dowiedziałem się, że w tym kościele wieki temu ślub brali moi rodzice. Ot, mały świat.



Co poza tym?
Poza tym, jeśli zatrzymacie się w Człuchowie na trochę dłużej i akurat dopisze aura, skorzystajcie z uroków opisanego wyżej położenia. Jest tutaj kilka przystani, jest Yacht Club, można wypożyczyć sprzęt wodny. Z tego co widziałem, po człuchowskich jeziorach organizowane są także rekreacyjne spływy tratwami. A jeśli lubicie kąpiele czy smażenie się na plaży to wiedzcie, że przy Jeziorze Rychnowskim jest także strzeżone kąpielisko (należące do OSiR’u).
Pamiętajcie też, że Człuchów jest polską stolicą woogie-boogie. A właściwie należałoby powiedzieć, że jest jednym z najważniejszych punktów tego stylu muzycznego na mapie całej Europy. Tutaj bowiem organizowany jest (ponoć) jedyny festiwal tej sztuki w Europie Środkowo-Wschodniej „Polish Boogie Festival”. Co roku zjeżdżają się więc do Człuchowa światowe (!) gwiazdy tego stylu. Można więc podziwiać występy wybitnych instrumentalistów oraz tancerzy, o czym informują nas zresztą znaki namalowane na ulicy Królewskiej.

Na koniec ciekawostka, powiedziałbym, że natury heraldycznej. Herb Człuchowa bardzo przypomina ten chojnicki (o nim pisałem tutaj). Znajduje się bowiem na nim głowa wielkiego rogatego zwierza. W odróżnieniu od Chojnic nie jest to jednak tur, a bardziej pospolitej zwierzę czy wół. To z kolei nawiązuje do wizerunku, który umieszczano na pieczęciach człuchowskich komturów już w średniowieczu. Tam również znajdował się wół, z tym że w odróżnieniu od tego dzisiejszego, leżący.

To tyle, jeżeli chodzi o Człuchów. Pomału zbliżamy się do końca cyklu „Chojnice i okolice”. W przyszłym tygodniu zamkniemy go artykułem o Tucholi. Zapraszam już teraz!
CIĄG DALSZY NASTĄPI!
Piotr Weckwerth
__________________
Zobacz też:
CHOJNICE I OKOLICE – CZĘŚĆ 5: WIELKI KANAŁ BRDY I FOJUTOWO
CHOJNICE I OKOLICE – CZĘŚĆ 4: RYTEL
CHOJNICE I OKOLICE – CZĘŚĆ 3: SWORNEGACIE
CHOJNICE I OKOLICE – CZĘŚĆ 2: JEZIORO CHARZYKOWSKIE I PARK NARODOWY BORY TUCHOLSKIE
CHOJNICE I OKOLICE – CZĘŚĆ 1: CHARZYKOWY
„NAJPIĘKNIEJSZY KONITZ ŚWIATA” – artykuł o Chojnicach

Leave a Reply