„Bydgoszcz to miasto, którego największym walorem jest woda”, „Bydgoszcz – miasto nad wodą”, „Wodna stolica Polski” – te i wiele innych sloganów, wykorzystywane są w Bydgoszczy, w celu pokreślenia niewątpliwych związków miasta z wodą. Szczycimy się tymi związkami, dostrzegamy w nich siłę i potencjał – turystyczny, gospodarczy czy społeczny. Zdajemy sobie sprawę (przynajmniej część z nas), że gdyby nie drogi wodne, Bydgoszcz nigdy nie stałaby się znaczących ośrodkiem miejskim. Mimo to i tak nie wiemy, jaki cieki wodne przepływają przez miasto.
Królowa Brda i król Kanał Bydgoski
Czy teza przedstawiona we wstępie jest przesadzona? Może i tak, ale w mojej opinii znajduje pewne uzasadnienie w otaczającej nas w Bydgoszczy rzeczywistości. OK, zapewne nie odnosi się to do wszystkich bydgoszczan, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że do większości z nas już tak. Czy to zarzut? W żadnym wypadku. Ale czy to źle? Jak najbardziej.
Abyśmy mogli w pełni zrozumieć potencjał miasta, wynikający z posiadania dostępu do cieków wodnych, a następnie byli w stanie go wykorzystać, powinniśmy wiedzieć o nich jak najwięcej. A co wiemy? Zwykle to, że przez Stare Miasto przepływa Brda, a nieco dalej znajduje się Kanał Bydgoski. Pierwszą określić można mianem królowej bydgoskich cieków. W takim układzie Kanał (jakkolwiek to nie brzmi) zostałby królem.
Brdę postrzegać należy jednak bardziej jako „królową matkę”. To przecież nad nią, oczywiście w czasach, kiedy wyglądała jeszcze zupełnie inaczej, rozwijały się pierwsze osady, będące poprzedniczkami dzisiejszej Bydgoszczy. I to ona pozwoliła w dawnych czasach na prowadzenie handlu z innymi miastami oraz państwami, ona dostarczała do domostw wodę, wreszcie ona nawadniała miejskie ogrody czy pola uprawne.

Dzisiaj daje nam radość w postaci możliwości rekreacyjnych (gdzie byśmy chodzili na spacery, gdyby nie nadbrdańskie bulwary?), sukcesów sportowych (Bydgostia, olimpijczycy itp.) czy choćby walorów estetycznych i potencjału turystycznego (wszak przepływająca przez centrum starego miasta rzeka, to prawdziwy skarb).
Niby wiemy o niej wszystko, ale rzadko kiedy mówi się, że rzekę w graniach miasta podzielić można na dwa odcinki. Są to Brda skanalizowana, a wiec odcinek od Brdyujścia do skrzyżowania z Kanałem Bydgoskim. Ta część została ujęta w betonowe nabrzeża, a w jej sąsiedztwie znajduje się wiele budowli hydrotechnicznych, bulwary, oraz budynki użyteczności publicznej czy choćby osiedla mieszkaniowe. Powyżej skrzyżowania z Kanałem Bydgoskim, aż do zapory w Smukale, mówić można o Brdzie spławnej, która (o czym wciąż wie zbyt mało mieszkańców miasta) posiada miejscami charakter dzikiej, niemalże górskiej rzeki. W jej biegu występują liczne zakola, małe przełomy oraz pozostałości działalności lądolodu, w postaci pokaźnych głazów narzutowych. Jeżeli jeszcze nie pokonaliście tej trasy kajakiem – wstydźcie się! A potem po prostu zapiszcie się na jakiś spływ, którego trasa biegnie ze Smukały do centrum miasta.

A skoro mowa o odcinkach Brdy, w tym miejscu muszę niestety rozczarować wszystkich, którzy uznają Brdę Młynówkę (czy też po prostu Młynówkę) za osobną rzekę. Niestety, w tym przypadku możemy mówić „tylko” o starorzeczu. No ale za to bardzo pięknym starorzeczu, dzięki któremu mamy w centrum taką perłę jak Wyspa Młyńska! Kiedyś było to główne koryto Brdy (oczywiście w nieco innym niż obecnie kształcie), jednakże w średniowieczu, po szeregu zabiegów natury hydrotechnicznej, m.in. wybudowaniu Jazu Młyńskiego (Farnego), głównym nurt poprowadzono w sposób, z grubsza pokrywający się z dzisiejszym.

Gdzie zaczyna się Młynówka? Dokładnie w miejscu, w którym powstała Śluza Miejska. Całość ma więc niecałe 1,5 kilometra i kończy się na Jazie Młyńskim (Farnym), wpadając do Brdy. Wcześniej część jej wód odprowadzanych jest do Brdy poprzez wykorzystanie Jazu Ulgowego przy ul. Tamka, przepławki przy Przystani Bydgoszcz, elektrowni wodnej „Kujawska”, a także kanału Międzywodzie na Wyspie Młyńskiej.
Co do Kanału Bydgoskiego, to o nim napisano już chyba wszystko, więc pozwólcie, że nie będę się zanadto rozwijał. Pamiętajcie tylko, że to właśnie on dał Bydgoszczy największego kopa cywilizacyjnego i to w nim należy doszukiwać się genezy tego, że jesteśmy obecnie jednym z największych polskich miast. Pamiętajcie również, że to za jego sprawą połączone zostały (przynajmniej teoretycznie) drogi wodne zachodniej i wschodniej Europy.

Nie zapominajcie też, że również Kanał można podzielić na trzy odcinki. Najważniejsza to oczywiście Stary Kanał – odcinek wyłączony z ruchu, pełniący funkcje rekreacyjne, rozciągający się od Ronda Grunwaldzkiego do skrzyżowania z Nowym Kanałem, tuż przy stadionie Gwiazdy Bydgoszcz. Stary Kanał powstał w latach 1773-1774, nowy pochodzi z początku XX wieku. Od miejsca, w którym się łączą możemy mówić po prostu o… Kanale Bydgoskim.

No dobrze, jest jeszcze 4 odcinek Kanału Bydgoskiego. Znajduje się pod Rondem Grunwaldzkim. W rurach. Zasypany w latach 70-tych XX w., niegdyś upiększał tę okolicę, dzisiaj niezauważony dopływa pod ziemią do Brdy. Podziękujcie władzom miasta z początku lat 70-tych XX wieku.
Bydgoszcz nad Wisłą
Największym paradoksem tego całego przywiązania Bydgoszczy do wody, jest fakt, iż od zawsze po macoszemu traktujemy Wisłę. Zastanówcie się, czy jako dzieci słyszeliście od rodziców bądź nauczycieli, że jesteśmy miastem położonym nad Wisłą? Podejrzewam, że w takich rozmowach, poza Brdą (ewentualnie Kanałem) nie pojawiało się nic więcej. A jeśli ktoś wspomniał o Wiśle, to zapewne tylko w kontekście Fordonu. „Bydgoszcz nad Wisłą? Nie, to Fordon jest nad Wisłą” – mógłbym brzmieć fragment takiej pogadanki.

No ale czego się w sumie spodziewać po naszym systemie edukacji (szczególnie tym z przełomu tysiącleci, którego miałem „przyjemność” doświadczyć), kiedy niewielu nauczycieli, nawet przedmiotów na których kwestie lokalne i regionalne, powinny być poruszane, ma jakiekolwiek pojęcie o historii i geografii Bydgoszczy? Sam doskonale pamiętam, jak w późnej podstawówce, jedna z polonistek, przez całe 45 minut nazywała miejski odcinek Brdy Kanałem Bydgoskim. Najstraszniejsze było jednak to, że kiedy jako osoba mająca już wówczas jako takie pojęcie o rodzinnym mieście, zapytałem czy aby nie chodzi o Brdę, zostałem przez nią totalnie zrugany. Cóż, widocznie miała rację.
Ale wracając do tematu, zauważyć należy, że przez długie lata faktycznie Bydgoszcz nie leżała bezpośrednio nad Wisłą, a tylko w jej pobliżu. Tak naprawdę to bezpośredni dostęp do niej zyskała po 1920 roku, a więc po włączeniu w granice miasta osiedla Brdyujście. Jeszcze bardziej zbliżyliśmy się do Królowej Polskich Rzek w latach 70-tych XX wieku, konkretnie zaś po włączeniu w struktury miasta Fordonu i dolnej części Łęgnowa (Łęgnowo-Wieś).
Wcześniej jednak, przez wiele lat obszar ten stanowił swoiste zaplecze przemysłowe dla Bydgoszczy. Wszak to tutaj działała dla przykładu wielka cegielnia, tartak czy magazyny zbożowe. Po dziś dzień nad wodami Wisły, dumny i trochę straszny, wznosi się przecież wielki elewator zbożowy.

No i nie zapominajmy, że na stromej skarpie, wznoszącej się nad zakolem Wisły znajdował się w średniowieczu Wyszogród. Obok Bydgoszczy była to osada o największym znaczeniu dla regionu. Co istotne, Wyszogród i Bydgoszcz tak dobrze współpracowały, że latach 1314-1327 tworzyły nawet wspólnie autonomiczne księstwo bydgosko-wyszogrodzkie. Sielankę zakończyli Krzyżacy, ale bez cienia wątpliwości pozostała przy życiu ludność grodu przyczyniła się do rozwoju innej pobliskiej osady. Tak jest, mowa o Fordonie.
I choć w graniach Bydgoszczy znajduje się ledwie kilkanaście kilometrów szlaku Wisły, musimy zdawać sobie sprawę, że jest to odcinek wyjątkowy. Nie ma bowiem w jej środkowym i górnym biegu drugiego tak ostrego zakrętu, jak tutaj. Zresztą, jest to miejsce historyczne – z geomorfologicznego punktu widzenia. Wszak to tutaj Wisła „przebiła” sobie nową drogę, w kierunku północnym, przerywając topniejące cielsko lądolodu. Kiedyś płynęła przecież na zachód, czego pozostałością jest dzisiaj Pradolina Toruńsko-Eberswaldzka (tak jest, Górny Taras, myślęcińskie i fordońskie górki to dawne nadwiślańskie brzegi).

Dzisiaj pozostaje tylko trzymać kciuki za zwrócenie się miasta w kierunku Wisły. Coś już się w tym kierunku dzieje, bowiem rewitalizacja Starego Fordonu obejmuje także nabrzeża. W mojej opinii rzeczą obowiązkową jest utworzenie bulwarów, którymi do Starego Fordonu dostać będzie można się z samego centrum, Bydgoszczy. Ciąg pieszo-rowerowy ze Starego Miasta do Starego Fordonu to byłoby naprawdę coś!
Druga liga bydgoskich cieków
Zostawmy jednak aspekty oczywiste i przejdźmy do tego, po co w ogóle powstał ten artykuł. Przed Wami crème de la crème, czyli cieki wodne, które w naszym mieście są, ale o których na co dzień często zapominamy, lub po prostu nie zdajemy sobie sprawy, że gdzieś obok nas przepływają.
Zacznijmy od tych, które możemy w łatwy sposób dostrzec, które część bydgoszczan na pewno kojarzy i które pojawiają się zwykle w różnego rodzaju opracowaniach, dotyczących bydgoskich stosunków wodnych. Roboczo nazwijmy je „drugą ligą bydgoskich cieków”, a więc strugami, strumieniami, rzeczkami i kanałami, które wymieniać powinniśmy zaraz po opisanej wyżej Wielkiej Trójce.
Na pierwszym miejscu w tej grupie, wyróżnić należy Flis, czy też raczej Flis Północny, pieszczotliwie nazywany przez niektórych bydgoszczan Fliskiem. Rzeczka to całkiem długa, bo licząca prawie 15 kilometrów, której źródeł poszukiwać należy w okolicach Osówca. Jej ujście do Brdy znajduje się natomiast w pobliżu mostu św. Antoniego z Padwy (ciąg ul. Nakielskiej). Nie jest to jednak ujście typowe, bowiem ostatnie metry rzeczka pokonuje płynąc syfonem, pod dnem Kanału Bydgoskiego. Tak to sobie sprytnie wymyślono. Wcześniej zaś jego wody przepływają przez środek budynku mieszkalnego, powstałego na miejscu dawnego Młyna Petersona. Więcej o tym pisałem TUTAJ.

Flis Północny płynie sobie spokojnie przez bydgoskie osiedla: Osową Górę, Flisy oraz Czyżkówko. Drugie z nich zawdzięcza zresztą Flisowi swoją nazwę. Początkowo ciek biegnie równolegle do Kanału Bydgoskiego, by potem, w okolicach ul. Kruszyńskiej, nieco odbić na północ. Najbardziej charakterystycznym punktem, w którym ciek styka się z miastem, jest most (o którym niewielu zdaje sobie sprawę, że jest mostem) w ciągu ul. Grunwaldzkiej, między stacją Shell a Biedronką (ul. Flisacka). Flis znika pod ziemią przy Rondzie Maczka, aby na chwilę jeszcze wyłonić się na powierzchnię, tuż przed swym ujściem.

W Bydgoszczy znajduje się niecałe 9 kilometrów tej rzeczki, co czyni go drugim największym dopływem Brdy w graniach miasta (po Kanale Bydgoskim) i jej największym naturalnym dopływem w mieście.
Na niektórych starych mapach dostrzec można inne nazwy Flisa, w tym niemieckie: Fließ, Prondyfließ, a także polską, pierwotną nazwę, Krępa.

Dodajmy, że ważną rolą Flisa Północnego jest przejmowanie części wód, przesiąkających z Kanału Bydgoskiego, a także nawadnianie pól, znajdujących się między Pawłówkiem i Osową Górą. Co do funkcji rekreacyjnej, to praktycznie jej tutaj nie ma, chociaż… zdarzało się, że kilku zapaleńców kajakarstwa zwałkowego próbowało ją pokonać na kajakach górskich. Trochę się natrudzili, ale okazało się, że nie jest to niemożliwe!

Młodszym „bratem” Flisa Północnego jest… Flis Południowy. Młodszym, bowiem jest zdecydowanie mniejszy. Jego całkowita długość wynosi ok. 5 kilometrów z czego 4 znajdują się w graniach miasta.
Ciek nazywany jest także Strugą Młyńską, a to za sprawą znajdującego się na jego trasie Młyna Tańskich („za Niemca”: Prondy-Kupferhammer). Młyn, którego budynek stoi zresztą do dziś w okolicy ulic: Tańskich i Tragerów, działał do lat 70-tych XX w. Obok znajdowała się zapora i niewielki staw, nad którym mieszkańcy Prądów lubili podobno wypoczywać.


Młyn Tańskich, a obok Struga Młyńska czyli Flis Południowy
Ciek to całkiem ciekawy, rozpoczynający swój bieg w okolicach drogi S10, w pobliżu Białych Błot. Potem ciągnie się leniwie przez lasy i pola, aby ostatecznie dotrzeć do Kanału Bydgoskiego, płynąc w ostatniej fazie między zabudowaniami osiedla Miedzyń-Prądy. Najciekawszy odcinek to wspominane już wcześniej okolice młyna, gdzie rzeczka wpada do głębokiego jaru, upstrzonego kamieniami narzutowymi. Klimat jaru, obecnie porośniętego podmokłym lasem, jest doprawy unikalny!

Warto wspomnieć, że kiedyś, przed powstaniem Kanału Bydgoskiego, Flis Południowy zasilał wody Flisa Północnego. Bracia spotykali się więc wówczas bezpośrednio, nie zaś tylko, jak dzisiaj, za pośrednictwem Kanału.
Napiszę jeszcze tylko, w celach edukacyjnych, głównie zaś po to, aby to się nigdy więcej nie powtórzyło, że niegdyś Flis Południowy wykorzystywany był po prostu jako… kanał ściekowy. Rzeczka „zasilana” była więc wodami odprowadzanymi z oczyszczalni ścieków Białe Błota, zakładów Elektromechanicznych „Belma” oraz kilku innych przedsiębiorstw. Na szczęście ukrócono to ostatecznie w 2012 roku, kiedy powstały ostatnie kanały, odprowadzające nieczystości do bydgoskiej oczyszczalni.

W grupie „drugoligowców” uwzględniłem jeszcze Potok Prądy. Rzeczka to niewielka, bo ledwie 4-kilometrowa, ale jednak dostrzec ją nietrudno. W graniach miasta płynie przez zachodnią część osiedla Miedzyń-Prądy, w uregulowanym korycie, często chowając się pod ziemią.

Najbardziej charakterystyczny punkt „szlaku” to ciąg niewielkich stawów, w okolicy ulicy Lisiej. Dalej, na odcinku przed ujściem do Kanału Bydgoskiego, rzeczka przegrodzona jest kilkoma betonowymi progami.

Liga okręgowa, czyli schodzimy do podziemia
Próbując opisać kolejne cieki wodne, znajdujące się w granicach miasta, jest już tylko ciężej. Albo jak kto woli, ciekawiej. Mowa tutaj o kanałach i potokach, które za wszelką cenę starają się ukryć przed naszymi oczami, przemykając pośród domostw, chowając się pod ziemią, bądź okresowo po prostu wysychając.

Zasadniczo, dwie największe grupy takich cieków tworzą Strugi Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku Myślęcinek oraz Zbocza Fordońskiego. W naturalny sposób strugi te spływają z terenów położonych wyżej, czyli ze „szczytów” górek myślęcińskich i fordońskich, w znajdujące się u ich podnóży, doliny. Jeżeli dobrze poszukacie, znajdziecie je pośród porośniętych lasami jarów i parowów, gdzie często prezentują się niczym miniaturowe górskie rzeczki. I tak, miedzy linią kolejową Bydgoszcz-Gdańsk a ulicą Rekreacyjną, w okolicach pieszej kładki w Rynkowie, znajdziecie Strugę Rynkowską. Dalej, w kierunku wschodnim płyną sobie strugi: Zacisze (kończy bieg w okolicach polany Zacisze), Myślęcińska (na terenie parku botanicznego) oraz Zamczysko (po wschodniej stronie ulicy Armii Krajowej).

W okolicach Czarnówczyna, w stronę Lasu Gdańskiego spływa Struga Czarnówczyn, dalej mamy Strugę Czarnówko, a już w pobliżu Fordonu Strugę Jarużyńską. W ich biegu tworzy się wiele małych oczek wodnych, okolice są zabagnione i często mocno zarośnięte.
Spore, niestety bezimienne strumyczki, napotkać można również na Jachcicach (okolice ul. Saperów), Piaskach (ul. Obozowa) oraz w Smukale (okolice ul. Palmowej). Jednakże największe zagęszczenie cieków, czy raczej kanałów, występuje na osiedlu Łęgnowo-Wieś. Większość z nich nawadnia okoliczne pola i łąki. Sporo jest ich także w okolicach łęgnowskiej oczyszczalni ścieków, a także w pobliżu przemysłowych terenów Zachemu. Te pełnią (lub pełniły, bo część z nich już dawno porzucono) stricte przemysłowe funkcje. Podobną charakterystyką wyróżnia się zatoczka, odchodząca od Toru Regatowego przy ul. Witebskiej, sięgająca aż zakładów „Drobexu”.

Wśród pozostałych znaczących cieków, na pewno wspomnieć należy ok. dwukilometrowej długości strumyk „Bożenka”, znajdującym się na zachodnim skraju osiedla Wilczak-Jary. Jego źródeł poszukiwać należy w okolicach placu zabaw przy ul. Skwarnej, natomiast ujścia w parku nad Kanałem Bydgoskim, do którego ostatecznie wpada. Dzieje się to w pobliżu kościoła parafii Miłosierdzia Bożego. W międzyczasie, strumień przepływa m.in. pod ulicą Nakielską i obok pętli tramwajowej Wilczak.

Jest również niewielki, schowany pośród jednorodzinnej zabudowy, strumień miedzy ulicami: Pijarów i Widok. Ten zaczyna się od niewielkiego, sztucznego stawu od stronu ulicy Zapłotek, a kończy w Kanale Bydgoskim. Tutaj również znajdował się niegdyś młyn, po którym pamiątką jest dzisiaj wspomniany staw. Niestety dostęp do tego miejsca, ze względu na fakt, iż otacza je gęsta zabudowa jednorodzinna oraz (równie gęste) zarośla, jest bardzo trudny.

Kolejny strumyczek czy raczej kanał, znajduje się podobno na terenie ogródków działkowych, na granicy Szwederowa i Górzyskowa. Tego jednak, ze względu na ograniczony dostęp, zweryfikować nie byłem w stanie.
Na koniec chciałbym wspomnieć o prawdziwym podziemiu. I nie mam na myśli żadnej przenośni. Chodzi bowiem o potok Niziny, który niegdyś spływał sobie spokojnie piękną dolinką o takiej samej nazwie, a obecnie (być może w dalszym ciągu spokojnie) toczy swoje wody podziemnym kolektorem, wychylając się na powierzchnię na ledwie kilkaset metrów, tuż obok hali Łuczniczka. Chwilę później (po drodze zasilając jeszcze dwa niewielkie stawy) uchodzi do Brdy. Jego źródła znajdują się w okolicach bydgoskiego lotniska, a o dawnym biegu przypominają obecne Aleje Jana Pawła II. Więcej o tym sympatycznym cieku pisałem TUTAJ.

To nie wszystko
Tak, wiem, trochę tego dużo. Mało tego, to nie wszystko! W mieście, szczególnie na zboczach Pradoliny Toruńsko-Ebeswaldzkiej oraz w okolicach większych cieków wodnych, znajduje się wiele mniejszych, sezonowych strumyczków. Dużo jest także sztucznych kanałów (do tej grupy zaliczyć możemy także odtworzone Miedzywodzie na Wyspie Młyńskiej), kolektorów ściekowych i temu podobnych. Jest to także teren bogaty w wodny podziemne, jednak nimi zajmę się może innym razem.
Nie zapominajmy również, że prawdziwe bogactwo wód znajduje się także w okolicach miasta. Z Kanałem Bydgoskim łączy się przecież Kanał Górnonotecki, a tylko rzut kamieniem dalej jest Noteć. Z kolei w pobliskim Czarnowie (to już powiat toruński), mamy Górny i Dolny Kanał.

O czym to wszystko świadczy? Ano o tym, że o Bydgoszczy słusznie mówi się, że wodą stoi. Jednocześnie dowodzi, że niewiele jeszcze o tej wodzie wiemy.
Na koniec odpowiedzmy sobie na odwieczne pytanie? Nad iloma rzekami/strumieniami/kanałami leży Bydgoszcz? Odpowiedź jest bardzo prosta. Nad wieloma.
Piotr Weckwerth
“Pamiętajcie tylko, że to właśnie on dał Bydgoszczy największego kopa cywilizacyjnego i to w nim należy doszukiwać się genezy tego, że jesteśmy obecnie jednym z największych polskich miast.”
Fakty absolutnie przeczą tej tezie. Kanał istnieje od XVIII wieku i przez półtorej wieku na rozwój demograficzny miasta miał znikomy wpływ. Forsowna industrializacja Bydgoszczy a co za tym idzie demograficzny rozwój to już koniec XIX i początek XX wieku kiedy koleje żelazne miały zdecydowanie większą wagę od dróg wodnych.
Nie mogę się zgodzić. Chciałbym zauważyć, że w momencie wejścia Prusaków do miasta, Bydgoszcz liczyła zaledwie kilkuset mieszkańców. W 1800 roku było już ich z kolei prawie 5 tysięcy…
Czy sankcjonuje to użycie terminu “kop cywilizacyjny”? Dla mnie niekoniecznie. Relatywny sukces populacyjny miasta upatrywałbym w innym miejscu i okolicznościach.