GMACH SĄDU OKRĘGOWEGO – BYDGOSZCZ PRZEZ DZIURKĘ OD KLUCZA (CZĘŚĆ 3)


W moim prywatnym rankingu najbardziej niedocenianych bydgoskich zabytków, ten zająłby naprawdę wysoką lokatę. Pomimo faktu, iż w niezwykle efektowny sposób, zamyka od południa obszar Starego Miasta, w przewodnikach turystycznych nie znajdziecie o nim zbyt wielu wzmianek. Być może jest to efekt jakiegoś wewnętrznego, podświadomego niepokoju, który rodzi się w ludziach, na myśl o tym, że w miejscu tym odbywają się rozprawy, urzędują sędziowie, oskarżyciele i adwokaci. A szkoda, bo gmach bydgoskiego Sądu Okręgowego to prawdziwa architektoniczna perła!


Tu od początku rządzi Temida

Budynek bydgoskiego Sądu Okręgowego od pierwszych dni swego istnienia, służy właśnie sądownictwu. Mówimy więc już o niemal 116 letniej historii, bowiem gmach oddano do użytku w 1906 roku. Na początku znajdowały się tutaj (rzecz jasna niemieckie, czy też raczej pruskie): Królewski Sąd Okręgowy i Rejonowy (Land-und Amtsgericht), a także Pruski Królewski Urząd Sądowy.

Dlaczego sąd powstał akurat w tym miejscu, czyli przy obecnej ulicy Wały Jagiellońskie, a wówczas Große Bergstraße? Przede wszystkim, należy wspomnieć, że wcześniej wybudowano sąsiedni Sąd Rejonowy (obecnie, bo wówczas był to Sąd Krajowy). Informacja ta może szokować, bowiem na pierwszy (a także kilka kolejnych) rzut oka, gmach sądu Okręgowego wydaje się być zdecydowanie starszy. A w rzeczywistości jest o ponad 40 lat młodszy! Niemniej, rozwój cywilizacyjny przełomu XIX i XX w. spowodował także potrzebę wzmocnienia systemu sądownictwa, toteż konieczne było powstanie nowych placówek tego typu, a co za tym idzie, nowych budynków, które miałyby im służyć. A skoro przy Wałach Jagiellońskich pewna tradycja sądownicza już istniała, postanowiono ją kultywować.  

Jako, że mówimy o roku 1906, gmach sądu wybudowano w bezpośrednim sąsiedztwie Nowego Rynku (Neuer Markt), który był jeszcze wówczas… rynkiem właśnie. Bryła sądu zamknęła wiec wschodnią pierzeję placu, na którym już w latach 30-tych XIX wieku prowadzony był handel – głównie zaś sprzedawano i kupowano trzodę chlewną. W kontekście Nowego Rynku  użyłem czasu przeszłego, bowiem obecnie zobaczyć możemy ledwie jego skromne pozostałości. Wszystko przez rozbudowę ul. Grudziądzkiej, dokonaną w latach 70-tych XX w.

Nowy Rynek, kiedy jeszcze faktycznie był rynkiem (źródło: “Piękna Stara Bydgoszcz”)

Swoją drogą, nie zachowało się wiele dokumentów, których treść wskazywałaby, co znajdowało się na miejscu dzisiejszego monumentalnego gmachu, przed jego budową. Szczęśliwie, dotarłem do archiwalnej wzmianki, która wskazuje, iż stał tutaj parterowy dom mieszkalny, wybudowany na pewno jeszcze przed 1800 r. Z całą pewnością stwierdzić można, iż był to jeden z pierwszych (jeśli nie pierwszy) budynek powstały przy dzisiejszej ul. Wały Jagiellońskie. Obiekt, wraz z przyległą ziemią o pokaźnej powierzchni 6100 m2, otrzymał w „prezencie” od miasta w 1801 r., powiatowy lekarz Daniel Kruger. Jego potomkowie sprzedali w późniejszych latach okoliczną ziemię Pruskiemu Ministerstwu Sprawiedliwości, a to wybudowało tutaj istniejące do dziś: gmach Sądu Rejonowego (wówczas Krajowego) i areszt śledczy (wówczas więzienie). Sam dom rozebrano ok. 1900 r., po czym przystąpiono do prac nad powstaniem gmachu Sądu Okręgowego.

Dziś nie znajdziemy żadnych śladów po poprzednich budynkach, znajdujących się w tym miejscu. Trudno zorientować się tak naprawdę również, jak dokładnie wyglądał Nowy Rynek.  Na szczęście, do czasów obecnych zachował się gmach Sądu Okręgowego. Po powrocie Bydgoszczy w granice Rzeczypospolitej (czyli w 1920 r.) umieszczono tutaj Sąd Grodzki. Funkcja ta utrzymała się rzecz jasna ledwie do 1939 r., kiedy budynek ponownie trafił w ręce Niemców.

Miejsce, w którym obecnie znajduje się gmach Sądu Okręgowego, przed 1900 r. (źródło: “Piękna Stara Bydgoszcz”)

Po zakończeniu II wojny światowej, gmach, już pod polską flagą, służył Sądowi Wojewódzkiemu, a obecnie, od 1998 roku znajduje się tutaj Sąd Okręgowy. I jest to tylko jeden z wielu (choć zdecydowanie najbardziej monumentalny!) obiektów, zlokalizowanych w tej okolic, które służą wymiarowi sprawiedliwości. Po jego wschodniej stronie stoi przecież jeszcze starszy, choć już nie tak wspaniały budynek Sądu Rejonowego (z 1875 r.), a także potężny kompleks aresztu śledczego. Po zachodniej stronie znajdują się, również XIX-wieczne, kamienice, mieszczące: kancelarie prawnicze i notarialne, a także Prokuraturę Rejonową. Obok wybudowano kilka lat temu nowy budynek, w którym znajduje się część oddziałów Sądu Okręgowego. Słowem – jest to miejsce, w którym osobom z nieczystym sumieniem, może się nieco podnieść ciśnienie.

W bezpośrednim sąsiedztwie bohatera naszego dzisiejszego artykułu, znajduje się wybudowany w 1875 r. Sąd Rejonowy

A jeśli już mowa o podwyższonym ciśnieniu, to do Sądu Okręgowego przylegało niegdyś więzienie policyjne, powstałe w 1925 roku. „Biały pawilon”, który obecnie wchodzi w skład aresztu śledczego, mieścił cele dla zatrzymanych tymczasowo (którymi, jak wskazują źródła, byli głównie “pijacy”), mieszkanie dozorcy, pomieszczenia sanitarne i gospodarcze, a także pokój do oględzin lekarskich… prostytutek. Takie czasy.

Z lewej Sąd Rejonowy, z prawej Sąd Okręgowy. Co ciekawe, starszy jest ten po lewej stronie!

Dziś Sąd Okręgowy w Bydgoszczy to instytucja, rozstrzygająca głównie w sprawach drugiej instancji, czyli odnoszących się do wyroków, wydanych przez sądy rejonowe.  Jak ważną jest instytucją, niech świadczy fakt, iż obszar, który pod niego podlega, obejmuje: Bydgoszcz, a także powiaty: bydgoski, mogileński, nakielski, świecki, tucholski i żniński.

Dobra, niemiecka robota

Bryła Sądu Okręgowego to jedna z najbardziej monumentalnych budowli, jaką pozostawili po sobie w mieście Prusacy. Przy okazji, należy zwrócić uwagę, iż tego typu konstrukcje były w tamtym czasie (czyli na początku XX w.) po prostu modne. Przykład? Choćby budynek obecnego Zespołu Szkół Mechanicznych przy Rondzie Grunwaldzkim, nad którym również (podobnie jak w przypadku Sądu Okręgowego, w zachodniej części) króluje wieża z galerią widokową.

Budynek sądu postawiono w ledwie trzy lata, między 1903 a 1906 rokiem. Za projekt odpowiadał berliński architekt de Bruyn. Od razu wyjaśniam, że nie chodzi o belgijskiego piłkarza Manchesteru City, ani jego przodka, a o pruskiego, rządowego radcę budowlanego, Eduarda Saal de Bruyna.

Trochę zabawna, a trochę przerażająca była dla mnie odbyta w końcówce ubiegłego roku rozmowa ze znajomym, którego określiłbym mianem „Niemcofoba”. Znajomy ów, ubolewał nad faktem powstania w mieście kawiarni o nazwie „Bromberg”, a także otwarcia lokalu „Berliner Kebab” przy ul. Długiej, twierdząc, że to „robota lobby niemieckiego”. Nie wiem doprawdy, po co „niemieckiemu lobby” kebab w środku Bydgoszczy, ale nie to jest istotne w tej historii. W dalszej części rozmowy zapytałem bowiem (przyznam, że nieco podstępnie) kolegę, które historyczne budynki w Bydgoszczy najbardziej mu się podobają. Wymienił farę, ratusz i… właśnie gmach Sądu Okręgowego! Kiedy zwróciłem mu uwagę, że to niemiecka robota, stanowczo zaprzeczył, argumentując to faktem, iż przecież na jego ścianie znajduje się… orzeł.

I orzeł rzeczywiście tam jest! Na północnym szczycie budynku. Z tym że jest to orzeł pruski! Mało kto zdaje sobie z tego sprawę, ale symbol bytności Prusaków w mieście, zachował się w tak eksponowanym, doskonale widocznym miejscu.

Orzeł, ale Pruski!

Poza wspomnianym, północnym szczytem, budynek ozdabiają jeszcze 4 inne, tego typu konstrukcje. Na uwagę zasługuje bez wątpienia ten zachodni (od strony Nowego Rynku), na którym znajduje się herb Bydgoszczy.

Spoglądając na bryłę Sądu Okręgowego, ponad drzwiami wejściowymi, po obu stronach, dostrzeżemy podłużne (ciągnące się przez trzy kondygnacje) wykusze. Na końcu przechodzą one w ozdobne, kamienne wieżyczki, nazywane także sterczynami. Ciekawy jest zresztą też sam portal główny, z charakterystycznym, renesansowym profilowaniem.

Na frontowej ścianie gmachu, uwagę zwracają przede wsyzstkim pokaźny szczyt oraz dwie sterczyny

Okna, znajdujące się w frontowej ścianie, obramowane są piaskowcem (na I piętrze zastosowano obramowania ostrołukowe), natomiast te znajdujące się od strony podwórza, żółtą cegłą.  Podwórze kryje jeszcze jeden ciekawy detal – okna klatki schodowej rozmieszczono w ścianie w taki sposób, aby tworzyły swego rodzaju dekorację.

A właściwie jaki styl reprezentuje budynek Sądu Okręgowego? Zasadniczo, napisać można, że eklektyczny, bo łączy w sobie cechy typowe dla wielu rozwiązań architektonicznych, w tym: neogotyckie, neorenesansowe i modernistyczne. Często, w kontekście jego architektury używa się jednak określenia „styl wilhelmowski”, co odnosi się do osoby urzędującego wówczas (w momencie powstania budynku) cesarza Niemiec i króla Prus, Wilhelma II Hohenzollerna.

Zdobiony portal główny

No i właśnie ta mieszanka stylów, a także fakt, iż dostrzeżemy tutaj także rozwiązania, kojarzące się ze zdecydowanie wcześniejszymi czasami, budynek postrzegany jest jako znacznie starszy, aniżeli w rzeczywistości. W tym kontekście, ciekawe są także obserwacje niektórych mieszkańców miasta. Na kilku profilach w mediach społecznościowych, poświęconych miastu, zauważyłem porównania tego gmachu do zamku. I w sumie coś w tym jest, szczególnie w obliczu braku „prawdziwego” bydgoskiego zamku. Z kolei Jerzy Domasłowski napisał kiedyś w „Ilustrowanym Kurierze Polskim”, że postrzega tę konstrukcję raczej jako niemiecki ratusz miejski (trafne spostrzeżenie) lub po prostu jako pałac (i tutaj znowu się zgodzę).

„Zamek”, „pałac”, „budowla monumentalna”. Jak zauważyliście wyżej, te określenia przewijają się w odniesieniu do opisywanego dzisiaj gmachu bardzo często. No i coś w tym jest, wszak budynek zdecydowanie góruje nad okolicą, stanowiąc ważny punkt odniesienia. I nie jest to przypadek – budowniczym zależało bowiem na tym, aby gmach symbolizował znaczenie i siłę prawa oraz władzy państwowej. Zwykły, „szary” obywatel miał się więc czuć przy tym budynku… mały. A już na pewno małoznaczący.

Czy to zamek? A może pałac? Nic z tych rzeczy, to gmach Sądu Okręgowego

Aby osiągnąć ten cel, nie szczędzono grosza. Koszt budowy i wyposażenia gmachu sięgnął niemal 450 tys. marek, co jak na standardy przełomu XIX i XX w., było kwotą wręcz oszałamiającą. A wydatek i ta mógł być jeszcze większy, bo w tylnej części budynku przewidziano możliwość dostawienia kolejnego skrzydła, z czego ostatecznie jednak zrezygnowano.

Wnętrza pełne elegancji

Z zewnątrz, budynek prezentuje się co najmniej bardzo dobrze (jeśli nie świetnie). Ale w środków wcale nie jest gorzej! A wnętrze miałem przyjemność zwiedzić dzięki uprzejmości władz Sądu oraz Pani Katarzyny Kowalewskiej, z Oddziału Gospodarczego Sądu Okręgowego, która pokazała mi najciekawsze zakątki obiektu. Serdeczne podziękowania!

Obiekt robi wrażenie już po samym przekroczeniu progu. Idąc sądowym przedsionkiem, przechodzimy pod kolejnym bogato zdobionym portalem. Uwagę zwracają przede wszystkim umieszczone na nim motywy zwierzęce.

Dalej, kiedy już przejdziecie kontrolę osobistą, podziwiać możecie główną klatkę schodową. Ta wyróżnia się bogato zdobionymi balustradami, wykonanymi z piaskowca, a także stylowymi kolumnami. Najciekawsze są jednak znajdujące się na drugim piętrze, oryginalne (choć oczywiście odświeżone kilka lat temu) witraże, w tym ten przedstawiający wspominaną już dzisiaj Temidę.

Wszystkie główne korytarze są oczywiście sklepione, a schludne ściany urozmaicono gdzieniegdzie elementami, wykonanymi z ciemnego drewna. Drewnianą oprawę mają także wszystkie tablice pamiątkowe i informacyjne, których jest tutaj całkiem sporo. Jest bowiem galeria, poświęcona Zenonowi Frydrychowiczowi, który był pierwszym prezesem Sądu Okręgowego, po powrocie Bydgoszczy w granice Rzeczypospolitej, a także przybliżająca historię sądu (powstała w 110 rocznice rozpoczęcia jego działalności) oraz kilka archiwalnych zdjęć i rycin, przedstawiających Nowy Rynek (również sprzed 1906 r.) i sam gmach sądu.

Sklepione korytarze gmachu

Elegancją wyróżniają się także sale rozpraw. Szczególnie duże wrażenie robi największa z nich, która co prawda zlokalizowana jest już w skrzydle, należącym do Sądu Rejonowego, jednakże wykorzystuje ją Sąd Okręgowy. Tutaj zachował się piękny, drewniany strop, a także stylowe półkolumny. Gdyby nie fakt, że pobyt na sali rozpraw raczej do wymarzonych nie należy, obecność w tym miejscu mogłaby być dla obserwatorów wielką przyjemnością.  

Największa sala rozpraw, która wyróżnia się drewnianym sklepieniem

Warto wspomnieć, że chodząc po korytarzach Sądu Okręgowego, swobodnie przedostać możemy się do budynku Sądu Rejonowego, bowiem swego czasu wybudowano w tym celu specjalny łącznik. O fakcie zmiany instytucji, informują nas tylko umieszczone nad framugami tabliczki.

Łącznik między sądami: Okręgowym i Rejonowym od środka…

Dzisiaj wewnątrz budynku znajdują się liczne biura, sale rozpraw, a także gabinety sędziów czy pomieszczenia, w których przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości obradują. Na początku działalności placówki, mieściły się tutaj także: pokoje przesłuchań, sąd opiekuńczy, kotłownia, a nawet mieszkania dozorcy i palacza.

…i na zewnątrz

Widok marzenie

Przyznam, bez cienia wstydu, że wdrapanie się na wieżę Sądu Okręgowego było jednym z moich największych, bydgoskich marzeń. Widok z niej, musi być przecież niesamowity – myślałem za każdym razem, kiedy spoglądałem na tę konstrukcję z dołu. No i nie myliłem się! Swój cel zrealizowałem w końcówce stycznia tego roku, a wrażenia, w skali 1-10, oceniłbym co najmniej na mocne 8!

Ale zanim opiszę i pokażę Wam widok z góry, kilka słów o samej konstrukcji. Sądowa wieża to ośmioboczna budowla, przykryta barokowym hełmem. Jej wysokość? 44 metry! Jednak najbardziej istotne jest to, iż tuż pod szczytem (ok. 35 metra), znajduje się rozległa, zapewniająca widok na wszystkie cztery strony świata, galeria. Pod sam hełm raczej nikt Was nie wpuści, ale galeria (po uprzednim zapowiedzeniu się i podaniu konkretnego argumentu takiej wizyty) jest jak najbardziej do zdobycia!

A dostać można się na nią z korytarza, na drugim piętrze sądu. Najlepsze jest jednak to, że na górę nie wchodzimy po jakichś tam szerokich, solidnych schodach, wykonanych z marmuru. Nic z tych rzeczy – tutaj należy wspinać się po wąskich, drewnianych schodkach, zawieszonych w powietrzu, i pnących się jakiś 20 metrów w górę. Od jednej z pań, pracujących w sądzie od kilkunastu lat, usłyszałem, że na wieży była raz. Powodem oczywiście lęk wysokości, czemu po pokonaniu tych schodów, dziwić się absolutnie nie można! Zresztą, podobno niektórzy, nawet wieloletni pracownicy, nigdy nie zdecydowali się na wizytę na wieży.

Schody do nieba, czyli na wieżę Sądu Okręgowego!

Jeżeli jednak człowiek już podejmie decyzję o wspinaczce, wkraczając na schody, dostrzeże, że w tym specyficznym, nienaturalnie wysokim „pokoju”, ustawione są skórzane kanapy, stół i krzesła. Całość wygląda niemal jak salon jakiegoś mającego sporą wyobraźnię, arystokraty. Powód jest jednak bardzo prosty – zdarza się, iż odbywają się tutaj posiedzenia sędziów. No cóż, miejsce to na pewno wprawia w niemałą zadumę!

Porzućmy jednak przyziemne (czy raczej naziemne) rozważania i wznieśmy się wyżej, a więc na sam szczyt wieży. Pokonując ostatnie  stopnie drewnianych schodów, znajdziemy się na oszklonej galerii widokowej. Oszklonej, bo będąc tam, możemy bezkarnie otworzyć jedne z czterech drzwi, i wejść na któryś z balkoników. A te pozwalają nam na spojrzenie w dokładnie każdym kierunku!

I tak, na południu widzimy zabudowania Szwederowa (jesteśmy mniej więcej na poziomie budynków położonych przy ulicy Nowodworskiej), a także dużą część Zbocza Bydgoskiego. Gdzieś tam w dole, wiją się także schodki, prowadzące na Górny Taras. Wzrok obserwatorów przyciąga jednak bardziej zachodni szczyt gmachu sądu, który wydaje się z być tej perspektywy na wyciągnięcie ręki!

Spoglądając na zachód, jak na dłoni widzimy ulice: Poznańską i Grudziądzką, a także zabudowania Nowego Rynku. W dali widać też oczywiście wieżę ciśnień, a nieco dalej, w kierunku północno-zachodnim, m.in.: ostatnią zachowaną basztę, cerkiew św. Mikołaja, pomnik Kazimierza Wielkiego, a nawet Młyny Rothera, Operę Nova czy Nordic Haven!

Kierunek zachodni

Widok w kierunku wschodnim przysparza emocji, które opisać można jako słodko-gorzkie. Z jednej strony bowiem, widzimy na pierwszym planie szczyt północny gmach, a dalej ulicę Wały Jagiellońskie, kościół pw. Andrzeja Boboli oraz kopułę Bazyliki! Mimo, że w trakcie mojej wizyty padał lekki deszcz, a słońce raczej nie przebijało się przez chmury, w oddali dostrzegłem nawet zabudowania moich rodzinnych Bartodziejów (konkretnie zaś bloki przy Powstańców Wielkopolskich)! Tyle emocji pozytywnych, bo kierując wzrok w kierunku południowym, dostrzeżemy zabudowania i teren aresztu śledczego, które robią doprawdy przygnębiające wrażenie.

Kierunek wschodni

Prawdziwą perłą w koronie bydgoskich widoków, jest jednak to, co zobaczyć możemy z balkonu północnego. A stąd rozpościera się widok na… po prostu na wszystko! Widzimy więc setki dachów staromiejskich kamienic, widzimy uliczki Starego Miasta, fragment Starego Rynku wraz z pomnikiem Walki i Męczeństwa Ziemi Bydgoskiej, farę, Ratusz oraz Operę. Mało? No więc wymieniam dalej – Poczta Główna, kościoły: św. Piotra i Pawła na Placu Wolności oraz Najświętszego Serca Pana Jezusa na Placu Piastowskim, Klaryski, a hen, na horyzoncie, jupitery stadionu Zawiszy oraz podmiejskie lasy.

Kierunek północny (a raczej jego fragment)

Naprawdę, można tak stać godzinami, i szukać kolejnych budynków, dotychczas podziwianych z zupełnie innej perspektywy. I zastanawiać się, jak to możliwie, że nigdy się nie pomyślało, że tak naprawdę, znajdują się one tak blisko siebie!

Znany i niedoceniony

Wszystkie opisane wyżej aspekty sprawiają, że naprawdę dziwię się, jak bardzo po macoszemu bohater dzisiejszego artykułu, traktowany jest we wszelkiego rodzaju opracowaniach turystycznych, dotyczących Bydgoszczy. Robiąc research do tego artykułu, przejrzałem jakieś 40 przewodników, książek i broszur, poświęconych turystyce, historii czy architekturze Bydgoszczy. Efekty? Raczej marne.

Budynek niby jest nam, bydgoszczanom, znany, ale…

W przewodniku wydanym kilka lat temu (konkretnie zaś w 2014 r.) przez BCI, gmach umieszczono co prawda w grupie obiektów, które według autorów „musisz zobaczyć”, ale już w części opisowej poświęcono mu dokładnie jedno zdanie. Brzmiało ono: „Za naszymi plecami natomiast wznosi się monumentalny gmach Sądu Okręgowego”. Przyznacie, że raczej skromnie. Trochę więcej, bo 6 zdań, poświęcił Sądowi Okręgowemu, Marek Jeleniewski, w publikacji „Bydgoszcz na starej widokówce”.

…w przewodnikach turystycznych próżno szukać o nim rozbudowanych informacji

Smutno zrobiło mi się z kolei, kiedy wziąłem w ręce książkę byłego prezydenta Bydgoszczy,  Konstantego Dombrowicza, zatytułowaną „Dobre adresy”, w której poprzedni włodarz miasta, wskazał 200, jego zdaniem najważniejszych miejsc i obiektów, znajdujących się w Bydgoszczy. Nie musze chyba pisać, że w zestawieniu nie było gmachu sądu. To można by oczywiście jakoś przełknąć, gdyby nie fakt, że w rankingu znalazły się np.: Focus Park, Drukarnia, skate park w Fordonie czy nawet… Aquapark. Ten ostatni nigdy nawet nie powstał.

Jedyny artykuł w lokalnej prasie, skupiający się bezpośrednio na Sądzie Okręgowym, jako zabytku, znalazłem w archiwum “Ilustrowanego Kuriera Polskiego”. Jego autorem był wspominany już Jerzy Domasłowski. Małe wzmianki znajdują się także w publikacjach, poświęconych historii bydgoskiego więziennictwa, choć w nich, gmach sądu odgrywa już rolę zdecydowanie drugoplanową.

Co wynika ze zgromadzonych powyżej informacji? To, że mimo, iż gmach Sądu Okręgowego bez wątpienia dostrzegamy (nie sposób go przecież przeoczyć!), to jednak tak naprawdę go nie widzimy! A przecież to obiekt naprawdę godny naszej uwagi. Mam więc nadzieję, że po niniejszej lekturze, jeszcze raz spojrzycie na ten piękny budynek i pomyślicie: „Kurczę, to jest naprawdę poważny zabytek!”. Albo przynajmniej, że pomyślicie coś w tym stylu.  Tylko tyle i aż tyle!

Przy okazji sprawdźcie też pierwszy odcinek cyklu „Bydgoszcz przez dziurkę od klucza”, w którym opisałem ewangelicko-augsburski kościół Zbawiciela

oraz odcinek drugi, który koncentrował się na kościele Klarysek!

Piotr Weckwerth

 

Leave a Reply

Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d bloggers like this: