GRUDZIĄDZKIE OSIEDLA BEZ FILTRÓW #3 – TUSZEWO


Osiedle, którego historia nierozerwalnie wiąże się z nieistniejącym już od wieków jeziorem. Przy tym jednostka, wyróżniająca się bodaj najmniejszą liczbą mieszkańców, wśród wszystkich grudziądzkich osiedli. Nic to jednak dla prawdziwych odkrywców, którym z pewnością spodoba się kameralny, rzekłbym nawet, że nieco prowincjonalny klimat tego miejsca. Miejsca, nazywanego Tuszewo.


Tuszewo? Nie znam!

Przymierzając się do przygotowania materiału o Tuszewie, zapytaliśmy o to osiedle kilka przypadkowo napotkanych osób. Pierwszą była sympatyczna dziewczyna, pracująca na recepcji w hotelu (nazwę sieci tym razem pominę), w którym spaliśmy podczas ostatniego pobytu w mieście. Odpowiedziała (trzeba jej przyznać, że z lekkim zawstydzeniem), że mimo, iż mieszka w Grudziądzu od dobrych kilku lat, nawet nie miała pojęcia o istnieniu takiego osiedla. „Dziwne” – pomyślałem, ale stwierdziłem, że przecież nie wszyscy muszą być choćby w połowie tak „zajarani” osiedlami jak ja. I w Bydgoszczy wiele osób pewnie nie zdaje sobie sprawy z istnienia choćby takich osiedli jak np.: Flisy czy Terenów Nadwiślańskich. Nie jest to zresztą wiedza obowiązkowa.

Gdzie to Tuszewo?

Sytuacja, w pewnym sensie powtórzyła się jednak jeszcze dwukrotnie. Raz w jednej z restauracji w obrębie Starego Miasta. Tam owszem, ekipa słyszała o Tuszewie, ale nie była przekonana gdzie się ono znajduje. W podobnym tonie odpowiedziała para nastolatków, spotkana na płycie Rynku. W końcu jednak, pewien dżentelmen w średnim wieku uspokoił moje myśli, w których pojawiała się już wizja jakiegoś osiedla-widmo, o którym jakimś sposobem wiem tylko ja. Dokładnie opisał, jak dotrzeć na Tuszewo, i określił, gdzie poszukiwać należy granic tej jednostki mieszkaniowej. Jeszcze raz wielkie dzięki i szacun za wiedzę!

Tuszewskie klimaty

Oczywiście, położenie Tuszewa sprawdziłem już wcześniej, więc doskonale wiedziałem, jak się tam dostać. Moje pytania skierowane do grudziądzan, wynikały z czystej ciekawości, pobudzonej dodatkowo odpowiedzią pani recepcjonistki. Utwierdziło mnie to jednak w przekonaniu, że Tuszewo jest osiedlem stosunkowo mało znanym, a zdaje się, że nawet nieco zapomnianym.

Granice nieoczywiste

W związku z powyższym, pewnie i wskazanie granic jednostki, wielu nastręczyło by sporych trudności. W dwóch poprzednich odcinkach grudziądzkiego cyklu osiedlowego (szczególnie zaś w pierwszym) podkreślałem, że miasto nie przyjęło póki co oficjalnego podziału na osiedla. W efekcie, opiera się on raczej na zwyczajowym postrzeganiu osiedli, bądź granicach utrwalonych na kartach różnego rodzaju publikacji (który autorzy przecież też dostępu do oficjalnych dokumentów – z racji braku ich istnienia – nie mieli). Jednakże, w oparciu o dostępne źródła, a także dzięki rozmowom z mieszkańcami, postarałem się nakreślić zasięg Tuszewa.

Wiadukt przy al. Jana Pawła II – granica osiedla

Północną granicę osiedla wyznacza Droga Kurpiowska, która na wschodzie łączy się z Drogą Graniczną. Po jej wschodniej stronie mamy już Franciszkowo, które w poprzednim odcinku bezczelnie włączyliśmy w skład większej jednostki, czyli Tarpna. Teraz zostańmy jednak na Tuszewie, którego granica prowadzi dalej Drogą Graniczną do wschodniej, a następnie południowo-wschodniej granicy miasta. Granicą tą docieramy na wysokość ulicy Zawiłej i Drogi Łąkowej. Ta, po kilkuset metrach „wpada” do ul. Jana Pawła II, która, kierując się z grubsza w kierunku północno-wschodnim, dociera po paru kilometrach do Drogi Kurpiowskiej. No i voilà! Mamy nasze osiedle!

Oczywiście, życie nie może być takie proste, więc wskazane wyżej granice, „załatwiają” sprawę tylko po części. Wszystko dlatego, że w Grudziądzu często mówi się o… dwóch Tuszewach. Tak jest, bowiem część północna, znajdująca się mniej więcej między Drogą Kurpiowską, a linią kolejową wiodącą w kierunku Malborka, określana jest zwykle jako Tuszewo Północne, lub Tuszewo I. Z kolei przestrzeń między Drogą Łowicką a ulicą Zawiłą to dla równowagi Tuszewo Południowe lub Tuszewo II. Tak wiem, sprawa jest zagmatwana. No ale kiedy nie była?

Gdzieś na Tuszewie

Co bardziej spostrzegawcze osoby zauważą, że w powyższej wyliczance nie uwzględniłem wąskiego pasma terenu, zagubionego gdzieś między liną kolejową na Malbork (na północy) oraz Drogą Łowicką (na południu). Zgadza się – ten fragment miasta nazywany jest najczęściej Sadowem. I w zasadzie jest to kompletnie odrębne osiedle, niemniej na tyle małe (składające się w zasadzie z… 5 ulic), że postanowiłem je włączyć w opis niniejszego artykułu. Tutaj kieruję apel do mieszkańców (choć zdaję sobie sprawę, że jest ich niewielu) – mam nadzieję, że zrozumiecie i nie będziecie obrażeni.

Tunel pod linią kolejową przy Drodze Łowickiej

Przy okazji po raz kolejny podkreślę (a to ważne, bo do wielu osób wciąż nie dociera) – jeśli wskazany przebieg granic nie pokrywa się z Waszymi wyobrażeniami – nie ma w tym nic złego. Jak już wspomniałem, oficjalnego podziału w Grudziądzu nie ma, a ten przedstawiony przeze mnie jest zapewne mocno uproszczony i może (choć nie musi) nie zgadzać się z tym, jak odbierają to niektórzy mieszkańcy opisywanego osiedla. Jak wspominałem wielokrotnie – najważniejsze jest to, za kogo się uważacie. Jeśli nie mieszkasz na opisanym terenie, ale czujesz się mieszkańcem Tuszawa – w porządku. Bądźmy tym, kim chcemy być! Również w odniesieniu do osiedli.

A jeśli będziemy się trzymali przedstawionego wyżej przebiegu granic, stwierdzić możemy, że Tuszewo ma tylko trzech osiedlowych sąsiadów. Są to: Tarpno na północnym-wschodzie, Kuntersztyn na północy i północnym-zachodzie oraz Lotnisko na pozostałym obszarze.

Tuszewo nad jeziorem?

Jeśli liczycie na rozstrzygnięcie, skąd wzięła się nazwa Tuszewo, niestety muszę Was rozczarować. Nie mam pojęcia i nie dokopałem się do takiej informacji w źródłach. Mimo, że kopałem naprawdę głęboko.

W każdym razie, w źródłach możemy znaleźć doprawdy mnogość nazw, odnoszących się do tej części miasta, wcześniej zaś do podmiejskiej wsi. Mowa jest więc na przykład o: Tushep, Tusch, Tuschino, Tuschow, Tawsche czy nawet Tusschaw. Wszystkie te określenia, a także ich różne człony czy nieco zmienione formy, próbowałem przetłumaczyć z języka niemieckiego i łacińskiego, ale nie wyszło z tego absolutnie nic. No, jeśli nie liczyć tego, że w Tusch (pisane jednak przez ú) to po niemiecku… fanfara. Raczej nie wiązałbym jednak tego słowa z genezą nazwy osady.

Oczywiście, można uprościć sprawę, i stwierdzić, że Tuszewo zapożyczyło nazwę od sąsiadującego z nim Jeziora Tuszewskiego. To jednak w żaden sposób nie wyjaśnia nam, co ta nazwa miała oznaczać. Zresztą, może po prostu nic, a ja (głupi) na siłę próbuję doszukać się w tym drugiego dna.

„Ale zaraz, napisałeś, że Tuszewo wzięło nazwę od jeziora? Przecież tam nie ma jeziora!” – mógłby pomyśleć któryś z czytelników. To prawda, nie ma. Ale było! I to nie byle jakie! Mowa oczywiście o Jeziorze Tuszewskim, zbiorniku którego wielkość ocenia się dzisiaj jako dorównującą Rudnickiemu Wielkiemu. A Wielki Rudnik to, jak przypominam,  największy zbiornik w mieście, liczący niemal 180 hektarów!

Z braku laku (tzn. starych map) sam wskazuję Wam, gdzie mniej więcej znajdowało się kiedyś jezioro!

Jezioro rozciągało się mniej więcej między dzisiejszymi ulicami: Łyskowskiego i Rapackiego, a więc na terenie późniejszych łąk kuntersztyńskich. Fakt, że teren ten był (i w dalszym ciągu jest) podmokły, to właśnie pamiątka po dawno wyschniętego zbiorniku. Nie jestem również przekonany, czy jezioro nie sięgało przypadkiem dalej, na teren dzisiejszego Tuszewa Południowego. Na to wskazywałby fakt, że i tam mamy do czynienia z bardzo podmokłymi, obecnie pociętymi odwadniającymi kanałami, polami.

Niemniej, na niemieckich mapach z okresu okupacji, widać jeszcze pozostałości zbiornika. Zresztą, możliwe, że takimi są też niewielkie zbiorniki wodne, znajdujące się przy ulicy Ludwika Waryńskiego, na terenie ogórków działkowych, a także za dworcem PKS (jeziorko Bajkał).

Wszystko powyższe wskazuje oczywiście, że Tuszewo leżało na samym brzegu jeziora. Nieco mylące może być to, ze zbiornik rozciągał się na terenie, dzisiaj zajmowanym przez inne osiedla miasta. Niemniej, rzecz to logiczna.

No ale gdzie w ogóle podziało się jezioro? Sprawa bardzo przyziemna – po prostu wyschło. Wszystko dlatego, że zarówno osada (zresztą pewnie nie tylko ta, ale i okoliczne) oraz Grudziądz, czerpały z niego wodę pitną. I czerpały tak intensywnie, że w drugiej połowie XIV wieku zaczęło mocno zarastać, a także stało się muliste.

Wynikało to głównie z tego, że na potrzeby dynamicznie rozwijającego się Grudziądza poszerzono kanał prowadzący z jeziora do miasta. Od tego momentu nazywano go Kanałem Młyńskim lub Strugą Młyńską. To jednak tylko przyśpieszyło agonię jeziora, które ok. 1415 roku było już całkiem suche. Ciekawostką jest jednak fakt, że kanał wciąż istnieje! Skrywa się co prawda pod miastem (w późniejszych wiekach został mocno obmurowany), ale można go jeszcze zobaczyć w piwnicach niektórych kamienic. Rzecz piękna i niewątpliwie wymagająca dalszego zainteresowania!

Co ciekawe, to właśnie wysychanie Jeziora Tuszewskiego sprawiło, że w mieście postanowiono wykopać kanał, doprowadzający do niego nowe zasoby wody. Te znaleziono na południe od Tuszewa, we wsi nazywanej wówczas Węgrowo, a dzisiaj Pastwiska. Tak właśnie powstał opisywany już przeze mnie w poprzednich odcinkach, historyczny (i istniejący po dziś dzień) Rów Hermana! Przez pewien czas on i kanał młyński doprowadzały wespół wodę pitną do Grudziądza. Potem, po wyschnięciu Jeziora Tuszewskiego, mieszkańcy musieli się zadowolić tylko tym, co przypłynęło do nich Rowem (jakkolwiek to nie brzmi). W efekcie trzeba było poszukać nowych rozwiązań. No i właśnie wtedy zaczyna się historia Kanału Trynka, którą również przytoczyłem we wcześniejszych materiałach dotyczących grudziądzkich osiedli.

Słynny Rów Hermana

Abstrahując od tematów wodnych, wspomnieć należy o genezie nazwy Sadowo. Teoretycznie wydaje się ona prosta. Upatruje się jej w profesji, która tutaj dominowała, czyli właśnie sadownictwie. Ta zresztą dostrzegalna tutaj jest po dziś dzień, ale więcej o tym piszę nieco niżej.

Historia przeciekawa

Poza faktem położenia nad jeziorem, zaskoczyć może także historia Tuszewa. Okazuje się bowiem, że ta jest niezwykle długa i interesująca. O wsi wspominano w bowiem w źródłach jeszcze na długo przed nadaniem Grudziądzowi praw miejskich,  a więc w 1173 roku. Wówczas nadmieniono, że miejscowość, podobnie jak 25 innych wsi na ziemi chełmińskiej, przypadła we władanie niejakiemu wojewodzie Żyro. Oczywiście wojewoda – a później jego syn, zarządzał miejscowościami w imieniu książąt mazowieckich.

Tak było do 1207 roku, kiedy okoliczne wsie przygarną pod swe skrzydła Konrad Mazowiecki. Tak, to ten, który sprowadził do Polski krzyżaków. To z kolei, poza licznymi negatywnymi reperkusjami, przyczyniło się także do rozwoju Grudziądza i de facto, do jego transformacji w miasto. Wszak prawa miejskie, przyznał mu 18 czerwca 1291 wielki mistrz zakonu Meinharda z Querfurtu.

Na Tuszewie nie znajdziemy już żadnych śladów krzyżaków. Tych musimy szukać bliżej centrum miasta

Wiemy na pewno, że w XIV wieku, wsią zarządzali już właśnie krzyżacy. Urządzili tutaj folwark, w którym, poza uprawą zboża i innych roślin, hodowali owce. Tych mieli rzekomo ponad 2 tysiące! Bliskość jeziora sprzyjała rzecz jasna połowowi ryb, ale nie tylko. Zmyślni inżynierowie wybudowali na jego wodach pobliskiej strugi młyn, który przyczyniał się do rozwoju funkcji przemysłowych osady, teraz już ściśle związanej rozwijającym się, pobliskim Grudziądzem.

Potem, już po upadku władzy krzyżaków, pokoju toruńskim i przydzieleniu Grudziądza Polsce, do Tuszewa sprowadzono menonitów. W sumie logiczna sprawa – tereny były podmokłe, a któż lepiej zna się na osuszaniu, melioracji i tego typu sprawach! Sprowadzić miał ich starostwa Jana Zborowski. Niestety, dziś nie ma tutaj śladu po ich działalności.

Po potopie szwedzkim, który oczywiście zmiótł Tuszewo z powierzchni ziemi, miejscowość  miała już mniejsze znaczenie. Przed zaborami, będąc wsią królewską, liczyła nieco ponad 20 domostw, a pod koniec wieku XIX 30 i ok. 200 mieszkańców. W momencie włączania w granice Grudziądza, co nastąpiło częściowo – w odniesieniu do Tuszewa Północnego – w 1934 roku, wieś (a od tej chwili osiedle), miała 600 mieszkańców. Drugą część Tuszewa  Grudziądz „połknął” dopiero po II wojnie światowej, a konkretnie w 1954 roku.

Tuszewskie (i sadowe) klimaty

Zapytacie na pewno o klimat Tuszewa. Cóż, ten jest bardzo prowincjonalny. I nie mam tutaj na myśli niczego złego. Przeciwnie – spokój, jaki na nas spływa, kiedy przemierzamy uliczki tego nieco sennego osiedla, jest bardzo przyjemny. Szczególnie, jeśli poszukujecie ucieczki od zgiełku ruchliwych ulic. Naprawdę nietrudno jest zapomnieć, że jesteśmy niecałe 10 minut jazdy samochodem od centrum niemal 100-tysięcznego miasta!

Estetyczna zabudowa Tuszewa

Dość gęsta (ale nie aż tak intensywna, jaka znana  Wam na pewno z wielu szybko rozwijających się podmiejskich miejscowości) zabudowa dominuje na Tuszewie Północnym. Mowa głównie o obrębie ulic: Jałkowskiego, Jesiennej czy Drogi Bocianiej. Wiek tych domostw jest różny, jednak większość z nich sprawia wrażenie zadbanych. Słowem: estetyczna, miła dla oka okolica.

Kompletnie inaczej jest w południowej części osiedla, gdzie zdecydowanie dominują rozległe łąki i pola uprawne. Domostwa, często połączone z gospodarstwami rolnymi, oddalone są od siebie o dobrych kilkadziesiąt metrów (jeśli nie więcej). Zresztą, tych domów jest tutaj naprawdę jak na lekarstwo, toteż tłumów ludzi raczej nie uświadczycie! Co ciekawe, i na tym „odludziu” znaleźliśmy małą architektoniczną „perełkę”. Na dachu jednego z „zagubionych” wśród tych pól domostw znajduje się zdobiony na wyobrażenie koguta wiatrowskaz. Rzecz doprawdy urocza.

Ciekawe zdobienia na osiedlu Tuszewo II

Jeszcze inny klimat odnajdziecie na Sadowie. To swoista mieszanka dwóch opisanych wyżej części osiedla. Nic dziwnego – wszak znajduje się pomiędzy nimi. Domów jest tutaj całkiem sporo, jednak nie stoją przesadnie blisko siebie. Wyróżnia je także posiadanie dużych terenów zielonych.

A na wielu z nich zobaczycie najprawdziwsze sady owocowe oraz szklarnie! Tak jest, i tutaj charakter tej części miasta idealnie licuje z nazwą. Nie wiem czy to kontynuacja tradycji sprzed włączenia w granice miasta (nie jestem przekonany, gdyż Sadowo już w okresie zaborów było osadą leśną, położoną nieco dalej na wschód), jednak zbieżność jest aż nadto trafna. W oczy rzucają się naprawdę liczne szklarnie. Te zobaczycie m.in. przy: Drodze Topolowej oraz ulicach: Kociewskiej czy Łużyckiej.

Szklarnie…

Co ciekawe, wiele z nich wygląda na lekko zdewastowane czy wręcz nawet opuszczone. Nie wiem, czy to znak czasów i odchodzenie od tego typu działalności, niemniej na zdjęciach wygląda to niesamowicie klimatycznie!

Niestety, jak wszędzie, i tutaj znajdziemy przykłady nieco mniej „przyjaznych” miejsc. Na myśli mam oczywiście przemysł i funkcje magazynowe. Te rozlokowały się na wąskim (na szczęście wąskim!) paśmie terenu między ulicą Ludwika Waryńskiego a linią kolejową. Nie zagłębiałem się w to, jakie usługi świadczą te przedsiębiorstwa, gdyż stwierdziłem, że ominę je szerokim łukiem.

Wszędzie szklarnie!

Tym bardziej, że obok są ciekawsze miejsca. Ulica Ludwika Waryńskiego to bodaj jedyne na osiedlu miejsce, gdzie znajduje się kilka trochę starszych budynków. Jest dla przykładu ceglany obiekt z początku wieku – dziś służący Zespołowi Szkół Plastycznych i Budowlanych w Grudziądzu.

Ceglany budynek przy ul. Ludwika Waryńskiego

Wspomniałem o linii kolejowej. I faktycznie, ta przecina osiedle, na całej długości. Nie ma tutaj co prawda stacji, ale (co ciekawe) będzie! W ramach „Rządowego programu budowy lub modernizacji przystanków kolejowych na lata 2021-2025” PKP ma ją tutaj zbudować już w najbliższych latach. Wszystko w celu, jak to wskazano w programie, „poprawy dostępu do kolei”. No i fajnie, bo to całkiem ważna linia, łącząca Toruń z Malborkiem.

A jeśli już znudzą nam się budynki i różnego rodzaju elementy infrastruktury, możemy nacieszyć oczy rozległymi polami na Tuszewie Południowym, o których już wcześniej pisałem. Albo lepiej – spojrzeć nieco dalej, na wschód i dojrzeć wysokie, porośnięte gęstym lasem, wzniesienia Księżej Góry, gdzie kryje się fort.

Na skraju osiedla, przy ulicy Zawiłej, spotkacie zaś starego „znajomego”. Mowa oczywiście o „wszędobylskim” (to stwierdzenie wynika stąd, że mam wrażenie, iż napotykam go w każdej części miasta) opisywanym już wyżej Rowie Hermana. On cały czas, od niemal 800 lat tutaj jest. I wcale się nie zdziwię, jeśli doczeka tysięcznych urodzin!

Najciekawsze zniknęło

Niestety, choć bardzo bym chciał, nie mogę Wam napisać, że na Tuszewie znajdziecie wiele zabytków czy historycznych miejsc. Te, głównie w związku z zawirowaniami historycznymi, bezpowrotnie zniknęły. Podobnie jak wspomniane wcześniej jezioro, które jednak przepadło z zupełnie innych powodów.

Nie ma więc już słynnych Zakładów Graficznych Wiktora Kulerskiego, które od 1913 roku funkcjonowały przy Drodze Łąkowej. Miejsce to legendarne, bowiem swego czasu jedyna na terenie silnie zgermanizowanego przecież Pomorza, polska drukarnia! Zakład na Tuszewie nazywano także Zakładami Graficznymi „Gazety Grudziądzkiej”, gdyż właśnie ten tytuł był tutaj przede wszystkim drukowany. Poza tym z tutejszych zakładów „wychodziły” takie gazety jak np.: „Dziennik Grudziądzki”, „Mazur”, „Przyjaciel Ludu”, „Głos Ludu”, „Kraj”, „Echo świata”, „Goniec Nadwiślański”, „Codzienny Goniec Ludowy” czy choćby „Czytelnia Ludowa”.

Zakłady Wiktora Kulerskiego na Tuszewie (źródło: http://www.biblioteka.grudziadz.pl)

Ciekawostką jest fakt, że Kulerski, jako człowiek światły i obeznany w biznesie (działał w branży wydawniczej już od końcówki XIX wieku – wcześnie prowadził drukarnie przy Rynku Zbożowym w Grudziądzu), prowadził niespotykaną jak na tamte czasy, politykę socjalną wobec swoich pracowników. Mianowicie, nie dość że ograniczył pracę do 8-godzinnych zmian, to zapewniał swoim podwładnym różne benefity, np. w postaci: ciepłych posiłków, prowadzenia zajęć lekcyjnych dla ich dzieci, czy organizacji wycieczek bądź zajęć rekreacyjnych. Do tego, pracownicy mieli dostęp do ciepłej wody i sanitariatów, co wówczas normą wcale nie było. Słowem – Kulerski to człowiek, który wyprzedził swoją epokę! No i chwała mu za to.

Niestety, jak to zwykle z przedsiębiorstwami bywa, czasy świetności zakładu zaczęły mijać. W latach 30. XX wieku firma wydawała już znacznie mniej, a ostatecznie upadała wraz z wybuchem II wojny światowej. Wielka wojna niestety doprowadziła także do destrukcji kompleksu budynków wydawnictwa. Szkoda, bo w jego skład wchodziły: budynki biurowe, drukarnia, elektrownia, składnica papieru oraz  biblioteka. Zakład miał nawet własną bocznicę kolejową! Kto wie, czy gdyby nie to, dziś nie mielibyśmy okazji przechadzać się po tych budynkach, na przykład zaadaptowanych na potrzeby jednostki muzealnej. No ale, to już czysta fantastyka.  

Wiele historycznych miejsc i obiektów Tuszewa po prostu przestało istnieć

Nie zachował się także znajdujący się niegdyś w obrębie granic osiedla Fort Tuszewo. Ostatnio, przy okazji tworzenia materiału dotyczącego Tarpna, opisywałem dwa forty: Tarpno i Dąb. Fort Tuszewo miało wypełnić lukę między nimi, oraz fortami Gać i Księża Góra. Była to najmłodsza konstrukcja z całego kompleksu, wybudowana tuż przed wybuchem I wojny światowej, w latach 1904-1906.

Niestety, fort został zrównany z ziemią w wyniku rozbudowy pobliskiego, wojskowego lotniska. Jego też już dawno nie ma, ale na jego cześć nazwano sąsiednie osiedle, czyli (rzecz jasna) Osiedle Lotnisko. O nim jednak już w innym artykule cyklu.

I jasne, ktoś może powiedzieć, że w obrębie osiedla jest przecież fort Wielka Księża Góra. To niestety nie do końca prawda. Co prawda brama wjazdowa do kompleksu znajduje się na skraju osiedla, jednakże wszystkie najważniejsze jego elementy, jak np.: wielki schron piechoty, otwarta bateria artylerii czy stanowiska dla przewoźnych armat są już za granicą miasta. Zresztą, kompleks, powstający już od końca XIX wieku, zdecydowanie zasługuje na osobny materiał. I taki, jeśli los pozwoli, zamierzamy zrobić w przyszłym sezonie! Bez wątpienia będzie ciekawie!

Fort Wielka Księża Góra na skraju osiedla

Nie ma też wielu innych, historycznych miejsc i obiektów Tuszewa. Wiem na pewno, że na terenie dzisiejszego osiedla znajdowały się dwa ewangelickie cmentarze. Jak dotąd udało mi się „namierzyć” tylko jeden z nich. Choć raczej trudno mówić tutaj o cmentarzu, bo nie zostało z niego kompletnie nic. Jego miejsce wskazuje tylko kępa drzew przy ul. Waryńskiego (numer 88).

To już (niestety) koniec

Nie wiem jak (i kiedy) to się stało, ale to już koniec. Koniec pierwszej edycji projektu „Grudziądzkie osiedla BEZ FILTRÓW”, w ramach której miałem przyjemność opisać dla Was: Stare Miasto i Śródmieście, Tarpno oraz Tuszewo (wraz z Sadowem). Nam (wszak nie tylko mi, ale i mojej żonie – Innie, która wykonywała wszystkie zdjęcia) bardzo się podobało.  Mamy też nadzieję, że i Wy jesteście usatysfakcjonowani!

Celowo wspomniałem wyżej, że mówimy o pierwszej edycji przedsięwzięcia. Do Grudziądza chcemy koniecznie wrócić, aby kontynuować naszą wędrówkę po osiedlach! Jak moglibyśmy pozostawić projekt niedomknięty, bez opisania choćby: Kontersztyna, osiedla Lotnisko, Rudnika, Rządza, Strzemięcina oraz innych. No i nie zapominajmy o Cytadeli Twierdzy Grudziądz – obiecywałem osobny materiał o niej i tako, mam nadzieję, powstanie! A poza tym, może uda się zrobić też coś filmowego? Grudziądz daje pod tym względem naprawdę wiele, wiele możliwości!

Póki co jednak, na tym kończymy. Serdeczne dzięki za to, że byliście z nami – komentowaliście, udostępnialiście, lajkowaliście. Największe podziękowania dla wszystkich, którzy zwracali uwagę na pewne nieścisłości lub po prostu błędy, bądź dopowiadali własne historie, opisywali przeżycia i emocje, związane z danym osiedlem. Cieszymy się, że osiedla są dla Was tak ważne!

Przy okazji, jeśli jeszcze nie miałeś/miałaś okazji, zachęcam do lektury poprzednich artykułów,  powstałych w ramach cyklu, w których opisałem:

Stare Miasto i Śródmieście (przeczytasz TUTAJ)

Tarpno (przeczytasz TUTAJ)

Piotr Weckwerth

Projekt „Grudziądzkie osiedla BEZ FITRÓW – cz. 1” został dofinansowany ze środków gminy-miasta Grudziądz.

9 myśli na temat “GRUDZIĄDZKIE OSIEDLA BEZ FILTRÓW #3 – TUSZEWO

Dodaj własny

  1. Super! Dzięki bardzo fajnie się czytało. Czekam na artykuł o grudziądzkim osiedlu Lotnisku. Pozdrawiam

  2. Rowem Hermana płynęła woda z Węgrowa.Struga wpadala do Maruszanki w Pastwiskach. Herman zasypał ujście i skierowal wody rowem do Grudziądza.Pozdrawiam.

  3. Super artykuł, świetnie się czytało. Czy możecie powiedzieć coś więcej o tym “kanale widocznym w niektórych kamienicach Grudziądza” rzecz bardzo ciekawa a nigdzie o tym nie słychać.

  4. Super artykuł! Wychowałem się na ul. Kociewskiej, gdzie dziadkowie prowadzili ogromne szklarnie z pomidorami, lata mijały, ziemia podzielona i odsprzedana na cele mieszkalne. Jeśli chodzi o Fort WKG to proszę o kontakt na początku sezonu 2023 – od 1Maja, bądź w ostatnim tygodniu kwietnia jeszcze bez turystów, z chęcią wpuszczę Pana, podaruję naszą publikację, mapkę terenu i podpowiem gdzie są fajne miejsca. Telefon na naszej stronie http://www.fortwkg.eu

  5. A ja, jako była mieszkanka Sadowa bardzo dziękuję, bo nasze osiedle naprawdę jest mało znane w mieście.

Leave a Reply

Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d bloggers like this: