Najmniej znane osiedle Bydgoszczy. Bez cienia wątpliwości, takim mianem określić można obszar, który weźmiemy dzisiaj pod lupę. Ukryte gdzieś między Kanałem Bydgoskim, a ulicą Grunwaldzką, w cieniu większego i zdecydowanie bardziej znanego Czyżkówka. Ukrycie to wiąże się jednak z wieloma walorami, jak choćby brak przytłaczającej, wysokiej zabudowy, a także niesamowity wręcz spokój. Zaznajmy go wspólnie, odwiedzając osiedle Flisy!
Zanim zaproszę Was do właściwej części artykułu, przypominam (a tych, którzy trafili tutaj po raz pierwszy, informuję), że niniejszy materiał jest częścią większego, zapoczątkowanego jeszcze w 2021 roku, cyklu. Do tej pory w ramach „Bydgoskich osiedli BEZ FILTRÓW” – bo tak nazywa się ta seria – ukazało się 12 artykułów. W kolejnych miesiącach i latach planujemy kontynuować cykl i docelowo opisać wszystkie bydgoskie jednostki mieszkaniowe.
Dotychczas powstałe teksty, przeczytać możecie tutaj:
Zachęcam do lektury – zarówno wymienionych wyżej artykułów, jak i niniejszego, dotyczącego osiedla Flisy!
„Nie ma takiego osiedla jak Flisy”
Jak stwierdziłem we wstępie, Flisy uznać można za najmniej znane, wśród bydgoskich osiedli. Oczywiście, nie dotyczy to wszystkich mieszkańców miasta, a raczej ogólnego postrzegania, przede wszystkim zaś wśród osób zamieszkujących inne, nieco oddalone od tej części miasta, osiedla. Otóż, teren, który dzisiaj wspólnie „zwiedzimy” bywa często postrzegany jako fragment znajdującego się bardziej na północ Czyżkówka. I ma to pewne uwarunkowania historyczne, o czym przeczytacie trochę niżej, jednakże obecnie ewidentnie możemy mówić o osiedlu odrębnym.
Innym problemem, nieco zaburzającym postrzegania Flisów, jest fakt, iż na zachodzie osiedle gładko przechodzi w Osową Górę. Gdyby nie oficjalny dokument Rady Miasta, w zasadzie ciężko byłoby wskazać, gdzie dokładnie przebiega granica między tymi dwiema jednostkami.
Swoją tezę, dotyczącą braku wiedzy o Flisach wśród bydgoszczan, opieram także na własnych doświadczeniach. Kiedy w rozmowach z mieszkańcami miasta, temat zejdzie już na Flisy, często spotykam się z brakiem zrozumienia lub wręcz ze zdziwieniem. „Jak to, przecież to jest Czyżkówko!” – słyszę najczęściej w takich przypadkach.

Jeszcze lepiej było na studiach, w trakcie których miałem przyjemność (choć wiązało się to także z pewnymi niedogodnościami, o czym niżej) studiować przy ulicy Mińskiej. Podczas jednego ze studenckich spotkań przy piwie, zapytawszy o to, na jakim osiedlu znajduje się nasz wydział, nikt nie potrafił udzielić prawidłowej odpowiedzi. Mało tego, kiedy oznajmiłem, że to Flisy, usłyszałem (co ważne, od bydgoszczanina!): „Nie ma takiego osiedla!”. No cóż, okazuje się, że jednak jest!

“Polecam także nasz Instagram,
na którym pokazujemy kulisy tworzenia blogowych materiałów!”
Flisy – czyli między Kanałem a Grunwaldzką
Konkretnie zaś jest między ulicą Grunwaldzką na północy i Kanałem Bydgoskim na południu. Na zachodzie, granicę wyznacza skrzyżowanie ulic: Kruszyńskiej i Mińskiej, a także ulica Przejście, z kolei na wschodzie linia kolejowa Bydgoszcz-Inowrocław (do wysokości przecięcia ze starym odcinkiem Kanału Bydgoskiego). W zasadzie wszystko jest tutaj w miarę jasne, poza granicą wschodnią, której umiejscowienie bardziej logicznie wyglądałoby na Nowym Kanale Bydgoskim (równolegle do ulicy Elbląskiej). Stało się jednak tak, że obszar w obrębie ulic: Bronikowskiego i Śluzowej, mimo że chyba bardziej pasujący do Okola, również włączono w granice Flisów.

Ale może i dobrze się stało, bo gdyby nie ten fragment, Flisy byłby zdecydowanie najmniejszy – zarówno powierzchniowo jak i ludnościowo – osiedlem miasta. A tak, z ok. 140 ha powierzchni wyprzedzają Błonie (jak pisałem w ostatnim odcinku cyklu, liczące ok. 130 ha powierzchni). Liczba ponad 900 mieszkańców pozwala z kolei na zdystansowanie pod tym względem osiedla Łęgnowo-Wieś, gdzie mieszka prawdopodobnie kilkadziesiąt osób mniej. Tak czy siak, w porównaniu do tak gęsto zaludnionych osiedli jak np.: Nowy Fordon, Bartodzieje, Wyżyny czy Kapuściska, Flisy to prawdziwy liliput.

Co ciekawe, początkowo, tj. w momencie, w którym na początku lat 90. XX wieku, Rada Miasta podjęła się próby podziału miasta na poszczególne jednostki pomocnicze, utworzone zostało osiedle… Czyżkówko-Flisy! Miało to miejsce w 1992 roku, ale już niedługo później wycofano się z tego pomysłu, przyjmując kolejną uchwałę, dzięki której Flisy uzyskały „niepodległość”. Rzecz miała miejsce 25 października 1995 roku.

Flis i Flisy
Wbrew temu, co mogłoby się wydawać średnio zorientowanym w historii i geografii Bydgoszczy osobom, nazwa osiedla nie pochodzi od flisaków. Związki z wodą są jednak jak najbardziej słuszne, z tym że chodzi o niewielką rzeczkę, a właściwie potok, przepływający sobie leniwie przez tę część miasta, czyli Flis. W zasadzie oficjalnie jest to Flis Północny, co pozwala na odróżnienie go od przepływającego przez Prądy, Flisa Południowego. Niektórzy (również ja) pieszczotliwie nazywają go także Fliskiem. Prawda, że sympatycznie?

A jeśli chodzi o nazwy historyczne to pierwotnie nazywał się on prawdopodobnie Krępa, potem (już „za Niemca”) Prondyfließ, co z kolei nawiązywało do położonej na południe osady Prondy (dzisiaj osiedle Prądy) i wynikało z faktu, iż kiedyś (przed wybudowaniem Kanału Bydgoskiego), ciek rzeczywiście sąsiadował z wsią. Następnie wykształciło się określenie Fließ, co po niemiecku oznacza po prostu „strumień”. Dzisiejsza nazwa to spolszczona wersja określenia, pozostałego po zaborcach. Zmora dla wszystkich germanofobów!
Flis to rzeczka całkiem długa, bo licząca prawie 15 kilometrów. Jej źródeł poszukiwać należy w okolicach podbydgoskiego Osówca, a ujścia do Brdy znajduje się w pobliżu mostu św. Antoniego z Padwy (w ciągu ul. Grunwaldzkiej). Nie jest to jednak ujście typowe, o czym jednak piszę nieco dalej.
Flis, na swoim ok. 9-kilometrowym, miejskim odcinku, przepływa kolejno przez: Osową Górę, Flisy, Czyżkówko oraz (niewielki fragment ujściowy) Okole. Na Flisach najłatwiej dostrzec go na ternie ogródków działkowych przy ul. Źródlanej, a także w lasku między ulicą Grunwaldzką i Mińską, tuż za stacją Bydgoszcz-Zachód. Tutaj znajduje się zresztą prowizoryczna kładka w postaci wielkiej tuby, dzięki której, suchą stopą można pokonać strumień.
Najbardziej charakterystycznym punktem, w którym ciek styka się z miastem, jest most (o którym niewielu zdaje sobie sprawę, że mostem jest) w ciągu ul. Grunwaldzkiej, między stacją Shell, a Biedronką przy ul. Flisackiej. Potem Flis znika jeszcze pod ziemią przy Rondzie Maczka, aby na chwilę jeszcze wyłonić się na powierzchnię, tuż przed swym ujściem.

Choć Flis jest drugim największym dopływem Brdy w granicach miasta (po Kanale Bydgoskim) oraz największym dopływem naturalnym, trudno mówić o jakimkolwiek jego rekreacyjnym czy turystycznym wykorzystaniu. Owszem, były próby pokonania go kajakami (górskimi, przy konieczności pokonywania długich odcinków brzegiem, ciągnąc kajak za sobą), jednakże ze względu na niskie stany wody, a także poprzegradzanie licznymi płotami, jazami czy kładkami, jest to bardzo mocno utrudnione. Szkoda, bo widzę tutaj potencjał do uprawniania kajakarstwa zwałkowego (o tym, czym jest kajakarstwo zwałkowe możesz przeczytać TUTAJ!).
Flis był dawniej wykorzystywany w sposób gospodarczy – napędzał np. urządzenia w Młynie Petersona, stojącym niegdyś przy dzisiejszej ul. Młyńskiej (obecnie w tym miejscu, znajduje się apartamentowiec, powstały zresztą na fundamentach dawnego młyna), w jego biegu znajdowało się także kilka stawów hodowlanych.

Niestety, obecność strumienia nie wiązała się wyłącznie z aspektami pozytywnymi. W latach 60. XX w., było to główne źródło nieczystości i nieprzyjemnych zapachów na osiedlu, do czego walnie przyczynili się (niestety) mieszkańcy, traktując go jako dzikie śmietnisko. Potem władze miasta oczyściły i pogłębiły strumień, jednakże ten i tak nie miał „sił” na odwadnianie okolicznych terenów, co walnie przyczyniło się do regularnego zalewania ulic Flisów i Czyżkówka. W latach 90. XX w. Jerzy Derenda stwierdził nawet na łamach „Dziennika Wieczornego”, że „Czyżkówko tonie!”. Dziś tego problemu już chyba nie ma (przynajmniej w takim stopniu jak wówczas), ale we wspomnianym materiale wypowiadali się mieszkańcy osiedla, którzy twierdzili, że w ich piwnicach zalęgły się… żaby! Doprawdy, lata 90. to był dziki czas.
Historia (nie) znana
Zwięzłe przedstawienie historii obszaru, na którym znajdują się obecnie Flisy, jest zadaniem doprawdy niełatwym. Wszystko przez to, że przez dziesięciolecia, teren ten uznawano za integralną część Czyżkówka. W efekcie, niemal brak jest jakichkolwiek źródeł, skupiających się stricte na Flisach.
Nie oznacza to oczywiście, że nie podejmiemy rękawicy! Wręcz przeciwnie! O przeszłości Czyżkówka nie chciałbym się jednak przesadnie rozpisywać, bo przecież materiał o tym bardziej znanym sąsiedzie Flisów również (i to być może jeszcze w tym roku) powstanie. Potwierdzeniem moich słów, dotyczącym integralności dzisiejszych Czyżkówka i Flisów, niechaj będzie jednak informacja, iż jeszcze przed zaborami, teren folwarku Suszkowko, sięgał na południu aż do drogi Nakielskiej, czyli dzisiejszej ulicy Nakielskiej. Dopiero później, po wykopaniu Kanału Bydgoskiego, obszary te przypadły w udziale Miedzyniowi i częściowo Okolu.

„Ale zaraz, jakie Suszkowko?” – zapytacie (zresztą całkiem słusznie) przeczytawszy powyższy akapit. No tak, bo tak właśnie dawniej nazywała się wieś i folwark – protoplasta dzisiejszego Czyżkówka. Ale to nie wszystko, bo na starych mapach pojawia się czasami także nazwa Szyszkowo. Pierwsza z nazw nawiązuje do suchych, sosnowych lasów, znajdujących się w najbliższych okolicach, a druga do znajdujących się w tychże lasach, szyszek. Czyżkówko to oczywiście ich przekształcona przez dekady nazwa (i tak, wiem że są legendy, opisujące genezę tej nazwy, ale zostawmy to na materiał dot. właśnie Czyżkówka).
Potem, w czasach zaborów, Niemcy poczęli mówić na Czyżkówko Jagerhof (po 1920 r. oczywiście wrócono do polskiej wersji) i to właśnie te dwie nazwy najczęściej znaleźć można na starych mapach, w kontekście obszaru, który dzisiaj omawiamy. Zresztą, teren ten, pojawiał się później w źródłach tylko w związku z dużymi gospodarczymi lub przemysłowymi inwestycjami, czyli budową Kanału Bydgoskiego (w pierwszej połowie XVIII w. przy ul. Elbląskiej powstał m.in. młyn parowy), oraz dzisiejszej ulicy Grunwaldzkiej (której budowę nadzorował zresztą inspektor Kanału Bydgoskiego i właściciel folwarków: Czyżkówko i Okole – Ernst Conrad Peterson).
Poza historią Czyżkówka, na szczęście wiemy nieco (i niestety, tylko „nieco”) więcej. W zachodniej części dzisiejszego osiedla, mniej więcej u stylu ulic Mińskiej i Przejście (a więc na skraju obecnego osiedla) już w pierwszej połowie XVIII wieku istniała podlegająca pod bydgoskie wójta, osada Działy. Rzecz dotyczyła ledwie kilku, kilkunastu domostw, ale jednak nazwa ta (choć trudno ocenić, czy i sama osada jako taka) funkcjonowała jeszcze na pewno pod koniec XIX wieku. Nazwę Działy można zobaczyć choćby na niemieckiej mapie miasta z 1890 roku. Swoją drogą, prawdopodobnie odnosiła się ona do znajdujących się w pobliżu tzw. Wałów Kujawskich (więcej o nich niżej).

Obszar Flisów włączono w granice miasta (jako część Czyżkówka ma się rozumieć) w 1920 roku. Sama nazwa Flisy pojawiła się w oficjalnych dokumentach prawdopodobnie dopiero w 1971 roku – trudno tak naprawdę powiedzieć dlaczego. Publicysta Edward Szmańda pisał wówczas, iż określenie to jest sztuczne i zdecydowanie lepiej byłoby odświeżyć historyczną, czyli właśnie Działy. Nie podobało mu się także to, że de facto to nazwa bazująca na niemieckim pierwowzorze, czyli określeniu Fließ. Cóż – niewątpliwie, korzystanie z nazw historycznych to rzecz godna pochwalenia. Z drugiej jednak strony, nazwę Flis, nawiązującą do przepływającej przez osiedle rzeczki, również uważam za bardzo trafną. Może więc powinniśmy pomyśleć o nazwie: Flisy-Działy? Poddaję pod dyskusję!
Flisy mieszkaniowe
Jakkolwiek by nie spojrzeć na Flisy, to i tak będą się one jawiły jako spokojne, położone na uboczu, osiedle mieszkaniowe. I to takie, w strukturze którego przeważają jednorodzinne, otoczone ogródkami, domy. Taki krajobraz jest typowy m.in. dla ulicy Mińskiej oraz odchodzących od niej: Mławskiej i Źródlanej. Szczególnie dwie ostatnie, położone nieco w głębi, w oddaleniu od Mińskiej, pełniącej główną arterię osiedla, sprawiają wrażenie bardzo sennych.



Dodam jednak, że ta senność to nic złego, a raczej specyficzny urok tej części miasta. Dość powiedzieć, że domki stojące na południe od Mińskiej, przylegają bezpośrednio do Kanału, zaś te na północy, graniczą z Flisem i lasem. Zresztą, las ogranicza osiedle także od zachodu, w okolicach ulicy Przejście, stanowiąc de facto jedyną naturalną granicę miedzy Flisami i Osową Górą.


Poza lasem, w centralnej części Flisów, między ul. Mińską a Kanałem Bydgoskim, urządzono także niewielki, acz zadbany i całkiem sympatyczny park. Stanowi on integralną część bulwaru, który zresztą ciągnie się przez całą długość osiedla i jest bardzo zadbany. W parku zainstalowano elementy małej architektury – jest też plac zabaw, który swoją drogą nosi imię… Karola Wojtyły. W tym kontekście, w świetle ostatnich wydarzeń, cokolwiek bym napisał, i tak zostanę skrytykowany (przez jedną ze stron konfliktu lub dwie strony na raz). Dlatego nie napiszę nic.


osiedlu Flisy
Większość domostw, znajdujących się na Flisach, nazwijmy to, właściwych, to stosunkowo nowe konstrukcje, powstałe już po II wojnie światowej. Starsze, niekiedy ciekawe z architektonicznego punktu widzenia, są domy przy ulicy Flisackiej, łączącej Mińską z Grunwaldzką. Tutaj uwagę warto zwrócić choćby na numery: 6, 12, 18 i 22. Ale śpieszcie się je zobaczyć, bo nie wiadomo ile jeszcze postoją, gdyż część jest już opuszczona. Zawsze zastanawiałem się też nad dziwacznym ustawieniem domku spod numeru: 31, który stoi dosłownie… 15 cm od jezdni. To się nazywa życie na krawędzi! Przy Flisackiej jest też kilka małych kamienic, np. pod numerem 28 (z wyremontowaną całkiem niedawno fasadą), a także pod numerami 13 i 11.






Mińska 15
Między Flisacką, Elbląską i Kanałem, na dawnych terenach przemysłowych, powstaje właśnie pierwsza na Flisach duża inwestycja mieszkaniowa (wcześniej powstało tylko kilka bloków przy Elbląskiej oraz niewielki ciąg szeregowców przy ul. Mińskiej). To zespół nowoczesnych apartamentowców, które inwestor nazwał „Nowe Flisy”. Postęp prac widać od strony Kanału oraz Flisackiej, ale i Grunwaldzkiej, gdzie, po uprzątnięciu terenu pod inwestycje, powstał (tuż obok przystanku autobusowego) niewielki, dziki teren zielony. Swoją drogą, na niektórych rozwieszonych w mieście banerach, wskazano, że inwestycja powstaje na… Czyżkówku. To tylko udowadnia, że Flisy i Czyżkówko to nierozłączna para!





Zabudowa wielorodzinna, głównie w postaci leciwych, przeważanie średnio-zadbanych kamienic, występuje (poza wspomnianym, niewielkim dodatkiem przy ul. Flisackiej) głównie na skraju osiedla, tj. przy ul. Grunwaldzkiej, Józefa Bronikowskiego czy na początku Elbląskiej (od strony Grunwaldzkiej). Niektóre kamienice są całkiem ciekawe, np. te pod adresami: Grunwaldzka 193 i 183, Elbląska 12 i 20 czy Józefa Bronikowskiego 13.



Zasadniczo jednak, charakter zabudowy oraz położenie, sprawiają, że na Flisach odczuwalny jest dość mocno spokój. To pewnie właśnie on sprawił, że umieszczono tutaj dom spokojnej starości „Jesień Życia”, który znajduje się przy ulicy Mińskiej.

Całkiem niedawno było zresztą pod tym względem jeszcze lepiej, gdyż Flisy były ostatnim bydgoskim osiedlem, które nie posiadało połączenia autobusowego! Ok, teoretycznie, można by nieco nagiąć fakty i stwierdzić, że zahaczała o nie linia 60, a potem 71, wiodąca w kierunku Osowej Góry/Morskiej, ale żaden autobus nie wjeżdżał w głąb. To zmieniło się bodaj dopiero w 2009 roku, kiedy to ulicą Flisacką i Mińską przejechał pierwszy autobus linii nr 77.

Oczywiście, opisany wyżej spokój jest momentami przerywany, choćby przez przejeżdżający tędy w kierunku Piły pociąg. Jest przecież nawet stacja, czy też raczej przystanek kolejowy, Bydgoszcz Zachód. Budynek dworca – w ostatnich latach mocno zaniedbany – jest zresztą obecnie remontowany. Co ważne, nie zdecydowano się na zrównanie go z ziemią, a niewielką przebudowę i renowację istniejącej konstrukcji. Pochwalam!



Elementy infrastruktury kolejowej znajdziemy także przy przejeździe kolejowym w ciągu ulicy Przejście. Tutaj mamy niewielką, średnio zadbaną konstrukcję (chyba już zresztą nieużywaną). Co ciekawe, na jego ścianie widnieje napis: „Prądy Południe”. Przy stalowych wiaduktach przy ul. Mińskiej, znajduje się także porzucona bocznica kolejowa, zakończona drewnianym kozłem oporowym.



Flisy przemysłowe
Choć na pierwszy rzut oka tego nie widać, to Flisy, poza częścią mieszkalną, pełnią także funkcję zaplecza przemysłowo-magazynowego. Takie „przemysłowe” wyspy, znajdują się w kilku miejscach osiedla. Np. między: lasem, Flisem, Grunwaldzką i pawilonem, w którym jeszcze kilka lat temu działała „Papugarnia” (dziś znajdziecie ją na Osowej Górze). Tutaj mamy m.in. takie firmy jak: „Metal Technology”, „Astraplast” czy „POS-DACH”. Od strony Flisa można także zobaczyć spory budynek drukarni, należącej obecnie do „Polska Press”. Zdecydowanie najsłynniejszymi przedsiębiorstwami, które działały w tym miejscu, były jednak „Centrostal” i „Elektromontaż”. Wielu mieszkańców Czyżkówka i Flisów pamięta jeszcze ogromny napis „Centrostal”, umieszczony na szczycie górującego nad okolicą biurowca. Kiedyś to było!


Ciekawą historię ma zespół zabudowań, znajdujący się pod adresem Grunwaldzka 207. Dzisiaj pomieszczenia wynajmują tutaj różnego rodzaju mniejsze lub większe przedsiębiorstwa, kiedyś (po 1920 r.) prężnie działała fabryka zapałek, zarządzana przez Towarzystwo Akcyjne „Promień”. Potem wprowadzili się tutaj przedsiębiorcy, produkujący siatki firanowe i sieci rybackie, a następnie działająca zdecydowanie najdłużej, Bydgoska Fabryka Lodówek, przemianowana później na Bydgoską Fabryka Urządzeń Chłodniczych BYFUH. Ta funkcjonowała tutaj od 1953 do 2010 roku i odeszła (niestety) w lekkiej niesławie, związanej z potężnymi długami. Pozostało po niej kilka budynków (choć po ostatnich wyburzeniach jest ich coraz mniej) oraz wspomnienie statusu jednego z liderów branży w okresie PRL-u.


Niestety, nie zachowała się piękna willa, stojąca niegdyś w obrębie kompleksu, wybudowana jeszcze w czasach świetności fabryki zapałek. Ta, już za czasów BYFUH’a coraz bardziej popadała w ruinę, aby wreszcie zostać zrównana z ziemią.
Jest też pozostałość po poprzednikach fabryki lodówek, w postaci fragmentu ceglanego ogrodzenia oraz komina. Co ciekawe, budynek stojący obok, pod adresem 209, pełniący dzisiaj funkcję mieszkalną, to ponoć dawna… owczarnia! Obiekty przy dzisiejszej ulicy Zielonej to z kolei podobno niegdysiejsze świniarnie. Prawda, że milutko?

Kolejna, na szczęście już mniejsza „wyspa” przemysłu, to okolice ulicy Józefa Bronikowskiego, tuż nad Kanałem Bydgoskim. Oczywiście, pojedyncze przedsiębiorstwa znajduje się także przy innych ulicach, jak np.: Mińskiej (np. Drukarnia „Grafart”) czy Flisackiej (m.in.: „Świat Kamienia i Ogrodu”, „Widlaki”).



Odnośnie przeszłości, warto wspomnieć, że w latach 50. XX w. przy ul. Flisackiej działała ziemniaczarka, a więc składowisko tego poczciwego warzywa. Momentami spoczywało tutaj podobno nawet 1,5 tysiąca ton ziemniaków. Jak się okazało, nie było to jednak zbyt mądre, bo tuż obok gromadzono… produkty naftowe dla CPN’ów. Jak widać, kiedyś ekologia była pojęciem bardzo abstrakcyjnym.
Hydrotechnika i podziemne ścieżki Flisa
No dobrze, Flisy może nie są najbardziej istotnym – z mieszkaniowego, gospodarczego czy społecznego punktu widzenia – miejscem w Bydgoszczy. Są jednak zdecydowanie „w czubie”, jeżeli chodzi o hydrotechnikę! Wszak to tutaj krzyżują się Stary Kanał Bydgoski oraz jego nowa (czy też raczej należałoby napisać nowsza) nitka.

Dla mniej zorientowanych w wodnej historii Bydgoszczy, napiszę, że chodzi oczywiście o punkt, w pobliżu mostu w biegu ulicy Józefa Bronikowskiego. Tutaj właśnie spotykają się wody Starego, a więc wyłączonego z użytku w 1915 roku, zabytkowego odcinka Kanału oraz tego nowszego, który przekopano w celu usprawnienia żeglugi, na początku XX wieku. Nowa nitka odchodzi od Brdy w pobliżu ulicy Witolda Pileckiego, a następnie napotyka na swoje drodze śluzę Okole. To jednak już – jak wskazuje nazwa – inne osiedle.
Na Flisach są jednak dwie inne śluzy. Starsza, bo położona jeszcze na historycznym odcinku Kanału, a więc wyłączona z użytku, jest Śluza VI Bronikowskiego. Powstała ona na początku wieku XIX, na miejscu wcześniejszej, drewnianej, wybudowanej w latach 1773-1774, tj. w momencie oddawania Kanału do użytku. Oczywiście śluza nie działa praktycznie od 1915 r., ale jeszcze w latach 60 XX w. zdarzało się, że wykorzystywano ją w nagłych przypadkach. Dziś to swego rodzaju żywy eksponat muzealny.


Zabytkową, częściowo drewnianą śluzę, może spokojnie zobaczyć z bliska. Wystarczy podejść ścieżką, od strony mostu przy ul. Bronikowskiego. Swoją drogą, jeśli dobrze się przyjrzycie, to dostrzeżecie również, że ten most stoi na ceglanych przyczółkach, które pamiętają jeszcze połowę XIX wieku.

pochodzące z XIX w.
Młodsza o ponad 100 lat, ale również posiadająca status zabytku, jest sąsiednia śluza Czyżkówko. Ta konstrukcja oczywiście działa i umożliwia pokonanie różnicy wysokości o 7,5 metra! Inna sprawa, że nie jest to wielki obiekt (57 metrów długości i niecałe 10 metrów szerokości), toteż duże jednostki oczywiście tędy nie przepłyną. Będąc w okolicy śluzy, naszą uwagę zwracają dwa spore zbiorniki oszczędnościowe (wykorzystywane podczas śluzowania). Jest też budynek należący do „Wód Polskich”.



Zwróćcie także uwagę na ostatni dom, stojący w „widełkach” obu odcinków Kanału Bydgoskiego. Mowa o obiekcie, pod adresem Józefa Bronikowskiego 16. Dziś to najzwyklejszy w świecie, leciwy dom mieszkalny (kilkurodzinny). Dawniej należał do żeglugi państwowej – znajdowały się tutaj mieszkania rodzin pracowników przedsiębiorstwa. Co jednak ciekawe, powstał on jeszcze w drugiej połowie XIX wieku, jako restauracja. Znajdował się tutaj lokal, noszący po prostu nazwę „VI Śluza” („VI Schleuse”), która w czasach świetności Kanału (i tutaj mam na myśli zarówno jego rekreacyjną, jak i transportową funkcję), pękała wręcz w szwach! Dziś, spoglądając na tę konstrukcję, doprawdy trudno to sobie wyobrazić.


Pozostając w temacie wodnym, warto pamiętać o unikalnym, „akwedukcie”, którego udziałem stały się rzeczka Flis oraz nowy odcinek Kanału Bydgoskiego. I tak wiem – pisałem już o tym kilkukrotnie, a do tego, miejsce to znajduje się już po stronie osiedla Okole, ale jednak możemy je dostrzec od strony Flisów (konkretnie zaś z mostu im. św. Antoniego z Padwy), toteż warto wspomnieć o nim jeszcze raz!
Mowa oczywiście o kamiennym syfonie, którym Flis przepływa pod Kanałem Bydgoskim – stąd właśnie porównanie do akweduktu (wszak cieki wodne krzyżują się tutaj na różnych poziomach!). Konstrukcja to leciwa, bo powstała w momencie przekopania nowego odcinka kanału – wcześniej Flis płynął sobie spokojnie do Brdy. Po drugiej stronie Kanału zresztą płynie tak dalej, mijając po drodze dawny młyn Petersona, aby wpaść do Brdy nieco powyżej ogródków działkowych „Związkowiec”, a poniżej skrzyżowania Brdy i Kanału.

To co jest i to co było
Być może zapytacie, czy poza kilkoma historycznymi budynkami, a także obiektami hydrotechnicznymi, na Flisach znajdziecie jeszcze jakieś, godne uwagi miejsca lub obiekty. Odpowiadam więc: oczywiście!
W pobliżu skrzyżowania ulic: Mińskiej i Kruszyńskiej, są dla przykładu ceglane przyczółki XIX wiecznego mostu, łączącego niegdyś Miedzyń i Flisy. Ten został wysadzony podczas odwrotu Niemców w 1945 roku. Swoją drogą, w pobliżu nie ma żadnej kładki, którą można by przedostać się na drugą stronę Kanału (najbliżej jest doczepiona do rurociągu kładka przy ul. Janowieckiej, już na Osowej Górze). Parę lat temu pojawił się pomysł postawienia nowej konstrukcji, który forsowali lokalni społecznicy, sprawa rozbiła się jednak o „mury” biurokracji. Szkoda, bo taka przeprawa pewnie zadowoliłaby wielu mieszkańców.

A skoro przy mostach jesteśmy, to warto zwrócić też uwagę na te, znajdujące się w biegu ulicy Mińskiej. Mamy tutaj nitkę kolejową i drogową, przy czym pierwsza jest starsza, bo została oddana do użytku w 1913 r. Budowniczowie wzorowali się na podobnym, również posiadającym specyficzną kratownicę, Moście Portowym, a więc konstrukcji, która znajduje się tuż przed ujściem Brdy do Toru Regatowego. Co ciekawe, dawny kolejowy most, obecnie pełni funkcję drogowego, gdyż przeniesiono go na to miejsce w latach 70. XX w. Kolei otrzymała z kolei nową, choć wyglądającą niemal identycznie, konstrukcję.




Będąc na ulicy Mińskiej, rzućcie też okiem na konstrukcję znajdującą się pod numerem 43. To dawna leśniczówka wykonana jeszcze w XIX wieku, wyróżniająca się ładną, czerwoną cegłą. Tuż przy ulicy Grunwaldzkiej, a właściwie na jej skrzyżowaniu z ulicą Okopową, znajduje się z kolei przydrożny krzyż. Dziś to jedynie drewniana konstrukcja krzyża, ale jeszcze kilka lat temu – przed remontem chodnika i powstaniem ścieżki rowerowej – było to jakby malutkie sanktuarium, otoczone kamiennym ogrodzeniem i z niewielkim ołtarzem.


Turystyka na uboczu
Pomijając powyższe, chyba najbardziej charakterystycznym, a na pewno najcenniejszym (nie licząc śluz oczywiście), istniejącym na osiedlu Flisy obiektem, jest niepozorna konstrukcja, stojąca pod adresem Mińska 15. Budynek, w kształcie zniekształconej litery U, w Bydgoszczy kojarzony jest głównie z Instytutem Geografii Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, który działał tutaj do 2018 roku.

Co ciekawe, przez kilka dobrych lat, w obiekcie, jeszcze za czasów Akademii Bydgoskiej, funkcjonował także Dom Studenta nr 5. Studenci, mogli więc chodzić na zajęcia, dosłownie w laczkach. Poza tym, w budynku działała do końca jego uniwersyteckiej historii także wydziałowa biblioteka.
UKW czy też Akademia to jedno, ale budynek powstał w zupełnie innym niż akademicki, celu. W jakim? No więc, używając klasyka, napiszę: “Też chciałbym to wiedzieć Stefan”. Źródła wzmiankują budynek bardzo skromnie – wiadomo tyle, że powstał w 1920 r., a podczas jego budowania zastosowano bardzo ciekawy rodzaj więźby dachowej, wykorzystujący… słomę. Przez lata słyszałem różne wersję dotyczące przeszłości obiektu, m.in., że była to siedziba żeńskiego zakonu, dom starości czy nawet szkoła podstawowa. Pewności nie mam, ale być może któryś z czytelników (liczę na Was!) zna prawdę!

Sama konstrukcja może nie powala na kolana rozmachem, niemniej, ze względu na wspomniane rozwiązania architektoniczne oraz wiek, jest wartościowa. No i otoczenie – pomieszczenia stajenne (ewidentnie hodowano tutaj kiedyś zwierzęta), piwniczka (czyli swego rodzaju „bunkier”), i potężny teren, ciągnący się aż do Kanału Bydgoskiego. Potencjał jest więc ogromny!
I ten potencjał dostrzegło przed laty UKW, które planowało rozbudowę instytutu wraz z sąsiednią infrastrukturą. Za wydziałem powstać miał kolejny budynek dydaktyczny, w podziemiach kapsuła imitująca kajutę statku (co wynikało z faktu uruchomienia inżynierskiego kierunku „Rewitalizacja dróg wodnych”). Do tego, zrewitalizowane miało zostać nabrzeże Kanału, a przebudowany zostać miał spory odcinek ulicy Mińskiej! Brzmi, a raczej brzmiało, to bardzo ambitnie.

rozległy teren
Z planów – jak zwykle w przypadku tak wielkich wizji – nie wyszło nic, a studenci geografii i turystyki wynieśli się na Plac Kościeleckich. Lokalizacja dla studentów zdecydowanie lepsza, bo położona przy samej Starówce. Obiekt, za niemal 5 milionów złotych kupił z kolei w 2018 r. deweloper, Moderator Inwestycje, który wybudować miał tutaj nowoczesne osiedle (Portal Bydgoszcz.24 pisał nawet, że powstanie osiedla jest „Raczej pewne”). W końcu jednak i z tych planów nic nie wyszło, a obiekt nabył kolejny już podmiot – Fundacja Kreatywnej Edukacji, która w 2022 r. uruchomiła tutaj swoją placówkę oświatową. No i dobrze , bo nieużywany obiekt niszczeje, a teraz ma szansę „pożyć” jeszcze wiele lat!

Ja sam mam do tego obiektu o tyle duży sentyment, że w latach 2009-2012 byłem studentem kierunku turystyka i rekreacja, mającym zajęcia właśnie głównie w tym gmachu. Ba, tutaj nawet broniłem pracy licencjackiej! I przyznam, że studiowanie w tym miejscu do komfortowych raczej nie należało, choć niewątpliwie miało unikatowy urok. Z tym że był to raczej urok, który można porównać do survivalu.
Po pierwsze, podróż autobusem linii 71 z rodzinnych Bartodziejów, w godzinach szczytu zajmowała czasem nawet ponad godzinę. No i to nie był koniec, bo dalej, od strony ul. Grunwaldzkiej, trzeba było jeszcze przejść ok. kilometra. Niektórzy wybierali bezpieczniejszą i spokojniejszą, ale zdecydowanie dłuższą trasę, idąc ul. Flisacką. Po czasie jednak, pragnąc zaoszczędzić nieco czasu, razem ze znajomymi chodziliśmy już niemal wyłącznie przez pole, znajdujące się między strefą przemysłową (dawny „Centrostal”), a ulicą Okopową. Po jego pokonaniu, zagłębialiśmy się w niewielki lasek i przechodziliśmy nad strugą Flis. Dalej wystarczyło (oczywiście nielegalnie) przeskoczyć przez tory przy stacji Bydgoszcz Zachód, pokonać ulicę Mińską, i już było się na miejscu. Prawda, że przyjemnie?



W pobliżu oczywiście nie było zbyt wielu usług (na wydziale nie istniała żadna kantyna czy choćby niewielki sklepik). Wyjątkiem była sąsiednia piekarnia „Muszyński”, w której sprzedawano wszystko co studentowi potrzebne, tj. bułki, słodycze i… tanie piwo. Idealny zestaw na spędzone nad Kanałem Bydgoskim, godzinne okienko w zajęciach.

Trudno było zresztą myśleć o innym sposobie zagospodarowania czasu wolnego – kolejny najbliższy sklep – „Biedronka” – znajdował się przy ul. Grunwaldzkiej. Na dłuższych – kilkugodzinnych przerwach, stałym punktem wypadów było centrum handlowe „Rondo” – najbliższa galeria i w sumie jedyne w okolicy miejsce, gdzie można było się w miarę szybko dostać.
Oczywiście, dziś wspominam powyższe z nostalgią. Lata studiów na Mińskiej były – z perspektywy czasu – doprawdy beztroskie. Może było nieco „dziko” (pod względem organizacyjnym), ale dzięki temu na pewno tych chwili nie zapomnę.
Tajemnicze Wały Kujawskie
Na koniec zostawiłem sobie opis najważniejszej konstrukcji (choć nie wiem czy ten termin tutaj pasuje), istniejącej w granicach Flisów. Mowa oczywiście o wspomnianych już wcześniej Wałach Kujawskich. Ich bieg zaczyna się mniej więcej u zbieg ulic: Kruszyńskiej i Gęsiej, czyli na skraju osiedla, a później biegnie przez teren leśny, aż do wysokości ulicy Wyrzyskiej, już na Czyżkówku. To jednak nie wszystko, bowiem dalej, na północy, miedzy Osową Górą a Czyżkówkiem, znajduje się ich druga linia! Obie mają ok. 1,5 kilometra długości i ułożone są względem siebie równolegle.
Zasadniczo, mimo faktu porośnięcia gęstym lasem, wały są dostrzegalne. Wszystko dlatego, że w niektórych miejscach mają nawet 1,5 metra wysokości i ponad 5 metrów szerokości! Oczywiście, są też fragmenty, gdzie są zdecydowanie mniejsze – szczególnie na skraju lasu – jednak kiedy już wiecie gdzie szukać, na pewno je znajdziecie!

No ale czym w ogóle są te tajemnicze konstrukcje? Są różne teorie i oczywiście żadna nie została w pełni obalona czy potwierdzona. Mało tego, na dobrą sprawę, nie wiemy nawet dokładnie, kiedy owe wały powstały. Począwszy od lat 50. XX w. uważano, że są to pozostałości po systemie obronnym, osłaniającym Kujawy przed najazdami Pomorzan. Niektórzy twierdzili nawet, że zbudować mogli je… Goplanie spod Kruszwicy! W obu tych wersjach, za datę ich powstania, uważa się wczesne średniowiecze, czyli wieki IX lub X. Wówczas mielibyśmy więc do czynienia z konstrukcjami tysiącletnimi!
Ostatnimi czasy, głównie za sprawą teorii, przedstawionej przez znanego bydgoskiego historyka, Lecha Łbika, uważa się jednak, że to raczej młodszy, powstały w XV lub XVI w. twór, który pełnił rolę… znacznika. Tak jest, znacznika, który wskazywał przebieg granicy między ziemiami miasta, a sąsiednimi, należącymi m.in. do: starosty, szlachty czy kościoła. W zasadzie, ma to sporo sensu!
Ciekawostką jest również fakt, iż na starych mapach, tych jeszcze z czasów zaborów, wały opisywane były jako Szwedzkie Okopy lub Szwedzkie Szańce, a potem – już po powrocie Bydgoszczy do Rzeczypospolitej, jako Stare Okopy. To może z kolei świadczyć o tym, że kiedyś podejrzewano, iż to pozostałość po czasach potopu szwedzkiego i przemiłych „odwiedzinach” północnych ludów w Bydgoszczy.

Jakkolwiek by nie było, Wały są dziś pod względem historycznym konstrukcją wielce cenną. Tak naprawdę to jedno z najstarszych istniejących po dziś dzień dzieł, które wyszły spod ręki człowieka i które możemy podziwiać w okolicach (a nawet w graniach) miasta. Ba, możemy sobie po prostu po nich pochodzić! Tym bardziej szkoda, że nigdzie – na żadnym odcinku Wałów – nie ma nawet skromnej tablicy, która zwracałaby nieświadomemu spacerowiczowi uwagę, z czym ma do czynienia. Rzecz do poprawy!
Do poprawy tym bardziej, że podczas przygotowywania niniejszego materiału zrobiliśmy małą „wizję lokalną”. Zapytawszy ponad 20 losowo napotkanych mieszkańców Flisów zapytaliśmy właśnie o Wały Kujawskie. Jak myślicie, ilu z nich kiedykolwiek o nich słyszało? Otóż, odpowiedź jest szokująca: 0 (słownie: zero!).
Przyjemne Flisy
Gdyby ktoś mnie zapytał, jaka jest moja opinia o Flisach, odpowiedziałbym: „lubię!” Szczególnie za to, że różnią się od pozostałej części Bydgoszczy swoją kameralnością i spokojem. Wszystko to sprawia, że ma się wrażenie, jakby człowiek znalazł się poza miastem. Do tego ta lekka domieszka historii, sąsiedztwo lasu, Kanału Bydgoskiego i uroczego Flisa – w efekcie dostajemy obraz całkiem sympatycznego osiedla.


Oczywiście, jak już wspomniałem wyżej, są aspekty, które sprawiają, że ciężko byłoby mi tutaj mieszkać. Poza oczywistym, czyli odległością od centrum, wymieniłbym jeszcze brak usług (wszak jedna piekarnia, jeden sklep spożywczy i dość mocno oddalony supermarket, to trochę za mało) i kilka miejsc, nazwijmy to delikatnie: średnio-zadbanych. Jednakże, dla kogoś, kto lubuje się w spokoju, miejsce zamieszkania naprawdę godne polecenia!



Reasumując – miło jest czasami „wdepnąć” na Flisy i powspominać stare czasy. Przejść się Flisacką i Mińską, poczuć upływ mijających lat. Spojrzeć na rzeczkę Flis i zrozumieć, że mimo iż to praktycznie strumyk, to jego historia jest długa i niezwykle ciekawa. Pospacerować nad Kanałem Bydgoskim i dostrzec w oddali bryłę dawnego wydziałowego budynku UKW. A potem wśród drzew dojrzeć fragmenty Wałów Kujawskich, pamiątkę po dawno minionych wiekach. To wszystko jest tu, na Flisach. Wystarczy tylko szeroko otworzyć oczy, do czego serdecznie Was zachęcam!


Tutaj kończymy naszą wędrówkę po Flisach. Za kilka dni widzimy się na kolejnym bydgoskim osiedlu!
Piotr Weckwerth
Zdjęcia: Inna Yaremchuk

“Polecam także nasz Instagram,
na którym pokazujemy kulisy tworzenia blogowych materiałów!”
Artykuł powstał w ramach cyklu Piotr Weckwerth prezentuje: „Bydgoskie osiedla BEZ FILTRÓW – cz. 4”. Projekt jest dofinansowany ze środków Miasta Bydgoszczy.
ZREALIZOWANO DZIĘKI WSPARCIU FINANSOWEMU MIASTA BYDGOSZCZY

Bardzo ciekawy opis mojej dzielnicy ,takie spojrzenie z innej strony ,”wżeniłem ” się tutaj w 1976 r i znam , myślę , że znam wszystkie zakątki dzielnicy . Zacznę od tego ,że należy zmienić nazwę przedsiębiorstwa Centrostal na Elektromontaż . Centrostal należał pod Osową górę ,a Elektromontaż pod Czyżkówko .Byłem dwie kadencje w Radzie Osiedla Flisy ,którą to Radę utworzono po wytyczeniu Osiedla Flisy .Pomysł na Flisy i oddzielenie się od Czyżkówka podsunął jej pierwszy przewodniczący Stanisław Januszkiewicz . Oddzielenie dawało nam ” wolność ” w rządzeniu i dostawaniu zasobów finansowych z miasta ,wcześniej mogliśmy liczyć tylko na to co spadnie z “pańskiego stoła ” dużego Czyżkówka .Odnośnie naszego działania, to do dzielnicy należał teren zawarty między ulicą Bronikowskiego , od Grunwaldzkiej ,Śluzową ,do mostku na Starym Kanale ,w prawo do zabudowań przed rozwidleniem dróg wodnych .Wracając skręcamy w ulicę Mińską ,dalej od Mińskiej w lewo ulica Kamińskiego i Streicha .Wracamy na Mińską i dalej skręcamy w ul . Mławską , tą ulicą dochodzimy z powrotem na Mińską . Następnie skręcamy w ulicę Przy Parku . Ostatni nowo wybudowany dom na Mińskiej jest końcem Flisów . I w tym miejscu chciałbym skorygować położenie dzielnicy ,ostatni dom po prawej stronie ( mieszczący Hotel ) nie jest na Flisach .. Ulica Kruszyńska i Przejazd należą do Osowej Góry . Od północy ,równoległa do Mińskiej jest ulica Źródlana ,która wraz z Fliskiem jest granicą dzielnicy . Po drodze dochodzimy do sławnego miejsca ,z prowizoryczną kładką na zapleczu dworca kolejowego , drużka tam prowadząca wzdłuż płotu nie istniejącego gospodarstwa ogrodniczego, mieszczącego się przy ulicy Okopowej , była granicą Flisów od zachodu .Z Okopowej weszliśmy na ul Grunwaldzką ,cała prawa strona do Bronikowskiego ,należy do Flisów .Po drodze mijamy ul Zieloną ,Flisacką i ul. Elbląską . Dzisiaj dzielnica mocno się wzbogaca o nowe domy ,przybywa ludzi ,staje się ciasna . Jako emeryt , a do niedawna prowadzący wraz z żoną sklep spożywczy przy Mińskiej wspominamy uczniów mieszkających w internacie Technikum Mechaniczno -Elektrycznego wraz z uczniami Technikum Geodezyjnego ,wspominamy ich przyjazdy z rodzinnego domu z zapasami jedzenia i gotówki ,aby w okolicy środy robić zrzutę na chleb i serek do smarowania ,i wytrzymać do piątku i jechać do rodziny .Tak prędko wydali gotówkę ? , to młodość i wolność ich pozbawiła .Miło też wspominamy ostatnich tam urzędujących studentów do czasu przeniesienia się na Plac Kościeleckich . Wały Kujawskie ,mało wiem na ich temat , ale może przez to ,że na pewno nie należą do Flisów . Survival na Flisach !!!!! , ciekawe , to dlaczego tak dużo ludzi pyta o mieszkania i domy do kupienia na MOJEJ dzielnicy ,chyba nie o doznania survivalowe im chodzi .Pozdrawiam .
JESTEM PEŁEN UZNANIA…. ZARÓWNO, CO DO SAMEJ INICJATYWY prezentacji “Bydgoskie Osiedla BEZ FILTRÓW” jak zwłaszcza, co do …. barwności opisu. Zdjęcia, teksty składają się na wspaniałą także literacko, podróż nie tylko przecież w ujęciu historycznym.