CHOJNICE I OKOLICE – CZĘŚĆ 3: SWORNEGACIE


NIE MA W POLSCE WIELU MIEJSCOWOŚCI, KTÓRE W TAK WIELKIM STOPNIU PREDESTYNOWANE SĄ DO PEŁNIENIA FUNKCJI TURYSTYCZNO-REKREACYJNEJ. NIE MA WIELU LEPIEJ POŁOŻONYCH, WZGLĘDEM JEZIOR I RZEK. ANI TEŻ WIELU POSIADAJĄCYCH TAK SWOJSKI, UROKLIWY KLIMAT.  ŻADNA INNA NIE WYRÓŻNIA SIĘ PRZY OKAZJI TAK CIEKAWĄ NAZWĄ, JAK TA. PANIE I PANOWIE, OTO SWORNEGACIE.


Jaka śmieszna nazwa

Miejscowych, a także miłośników miejscowości (których zresztą nie brakuje), drażnią zapewne wybuchy śmiechu pseudośmieszków, którym nazwa Swornegacie, kojarzy się tylko z jednym. Z gaciami mianowicie. Takimi, które naciąga się na pośladki. I fakt, może to śmieszyć, kiedy mamy 5 lat lub kiedy usłyszymy ten żart za pierwszym czy drugim razem. Natomiast sześćset osiemdziesiąta czwarta próba tego typu kończy się już tylko irytacją. Nazwa miejscowości, do której dzisiaj zapraszam, z intymną częścią garderoby, wspólnego bowiem nie ma nic.

A z czym ma? Z Kaszubami oczywiście, w obrębie których jest położona, a konkretnie z językiem kaszubskim. Przyjmuje się bowiem, iż stanowi ona połączenie dwóch kaszubskich słów, tj.: „swora” i „gacenie”. Pierwsze z nich oznacza swego rodzaju warkocz, który splatany był z korzeni sosny. Taka plątanina była wykorzystywana do umacniania brzegów, którą to czynność określano jako „gacenie”. Inna teoria wskazuje, że „gać” oznacza pomost utworzony z gałęzi, słomy i innych leśno-polnych skarbów. Obie te genezy wydają się logiczne i można je poprzeć prostą obserwacją. Miejscowość „wciśnięta” jest bowiem miedzy dwa duże jeziora, a przy okazji przez sam jej środek przepływa rzeka. Umacnianie (czyli „gacenie”) brzegów był więc dla tubylców z pewnością codziennością.

Wątpliwości co do pochodzenia nazwy wsi wiążą się z jej zaskakująco długą historią. Pierwsza wzmianka o miejscowości pojawiła się bowiem już w XIII w. (zresztą jej autorem był papież, Grzegorza X, a przynajmniej on się pod nią podpisał). Przez wieki mówiono więc o: Swornigac, Swornigat, Swornigacz, Sworngatz, Swornegacz, Sfornegac, Swornogac i w końcu o Swornychgaciach. Ostateczna wersja to rzecz jasna spolszczona wersja wcześniejszych form.

Jezioro Witoczno, pomost przy stanicy PTTK

Podobnie jak w przypadku Charzyków, problematyczna bywa odmiana nazwy. Jako że polski to trudny język (szczególnie w kontekście nazw pochodzenia obcego), nie powinno to przesadnie dziwić. W tym przypadku (nomen omen) problem dotyczy głównie dopełniacza. Ja dla przykładu zawsze mówiłem (i pisałem), że jadę do Swornychgaci. Podobno jednak (nie zweryfikowałem tego w sposób bezpośredni), część mieszkańców używa raczej formy „Swornegaci”. Natomiast, według Słownika Języka Polskiego, „Wykaz urzędowych nazw miejscowości w Polsce” wskazywał, iż używać powinniśmy w tym kontekście słowa „Swronychgać”. Mimo to, uważam, że pierwsza ze wspomnianych wersji jest najbardziej naturalna i najmniej połamiemy sobie na niej język. Zresztą, takiej odmiany najczęściej względem miejscowości używają wszelakie media.

Miłośnicy Swornychgaci, a za takiego uważam też siebie, używają w stosunku do niej skrótu „Swory”. Przyznacie, że słodkie to i bardzo wdzięcznie brzmiące. I jakże się upraszcza dzięki temu wspomniana wyżej odmiana przez przypadki! A nawiązując do mojej sympatii, to narodziła się ona już bardzo dawno temu, bo w… 1993 roku. Wtedy to po raz pierwszy, jako trzylatek, spędzałem z rodzicami wczasy w ośrodku PTTK (o nim nieco później) i o dziwo całkiem nieźle to pamiętam. Dwa jeziora (Karsińskie i Witoczno), dziwne stare chaty w centrum wsi (później dowiedziałem się, że borowiackie), mnóstwo kurek (tych grzybów) w lasach, a także dziwaczne domki na tzw. „kurzej stopce”, w których spaliśmy. Po dziś dzień każda podróż do Sworów to dla mnie wyprawa sentymentalna.

Zdjęcie u góry to Swornegacie obecnie, dwa niżej to odpowiednio: 1993 i 2001 rok. Autor artykułu to każdorazowo ten najmniejszy. W tle “Kozi Mostek”, spinający brzegi Brdy.

Położenie? Top.

Na wstępie postawiłem tezę, że Swornegacie są świetnie położone. Jej weryfikacja nie jest zadaniem przesadnie trudnym. Miejsce to jest bowiem ulokowane wręcz wybitnie, z perspektywy osób zainteresowanych turystyką  i rekreacją. Wystarczy spojrzeć na mapę.

A tutaj: od południa duże Jezior Karsińskie, od północy nieco tylko mniejsze Jezioro Witoczno. Przez samo centrum miejscowość przepływa sobie z kolei królowa borowiackich rzek, czyli sama Brda. Mało? Kilka kilometrów dalej, w kierunku północnym mamy zresztą kolejną ważną rzekę, czyli Zbrzycę, z kolei na południu Chocinę.  

Są więc Swornegacie miejscem wręcz uwielbianym przez kajakarzy. Gdzieś wyczytałem, że w miejscowości więcej jest kajaków, aniżeli mieszkańców i z pewnością jest to prawda. Wieś zamieszkuje bowiem na stałe ok. 1000 osób, a kajaków jest pewnie minimum dwa razy tyle. Gdzie się nie obejrzycie, tam dostrzeżecie szyld z informacją w stylu: „wypożyczalnia kajaków” lub „spływy kajakowe”. Firmy, oferujące tego typu usługi, wyrastają tutaj niczym grzyby w Borach Tucholskich po ulewnym deszczu. Sam się dziwię, kiedy każdego kolejnego razu (a jestem w Sworach średnio raz na 2-3 lata), jest ich więcej. A przynajmniej tak było do czasów koronawirusa.

W tych namiotach prawdopodobnie śpią turyści kajakowi. Sprawdzone info.

Skąd to zainteresowanie? To oczywiście zasługa szlaków kajakowych. Tych tutaj zatrzęsienie. Wszak wspomniałem już o Brdzie, czyli jednej z najważniejszych tego typu tras w Polsce. Zbrzycę zresztą również zaliczyć można do grupy popularnych szlaków kajakowych.  Swornegacie można potraktować w tym kontekście jako start, metę lub po prostu bazę wypadową do wywózki kajaków i smakowania poszczególnych tras. Ja polecam jednodniowe rejsy: akwenami z Charzyków przez jeziora Charzykowskie i Karasińskie, Chociną z Chocińskiego Młynu, Zbrzycą z Rolbiku czy Brdą z okolic Konarzyn. Szlaki łatwe, bardzo przyjemne i atrakcyjne pod względem przyrodniczym. Lepiej być nie może.

A właściwie to może. Bowiem jeśli chcecie (i możecie) pobyć na wodzie trochę dłużej, spróbujcie tygodniowego (zakładając pokonywanie chillout’owych, 20-kilometrowych odcinków w skali dnia) rejsu Brdą. Po pokonaniu ok. 140 kilometrów dotrzecie prosto do Bydgoszczy. Naprawdę uważam, że każdy entuzjasta aktywnej turystyki powinien przynajmniej raz w życiu przepłynąć tę trasę kajakiem. Wrażenia pozostaną z Wami na zawszę. Gwarantuję.

Szlaki kajakowe w okolicach Swornychgaci są odpowiednie nawet dla kajakarzy z niewielkim doświadczeniem. No i te widoki…

Szlaki wodne to jedno, ale poza tym w okolicy znajdziecie także mnóstwo pieszych i rowerowych tras. Mówimy przecież o obszarze Zaborskiego Parku Krajobrazowego.  Rzut koronkową bielizną dalej jest zresztą także opisywany ostatnio Park Narodowy Bory Tucholskie. W tym miejscu warto nadmienić, że  w miejscowości spotyka się kilka szlaków wchodzących w skład tzw. Kaszubskiej Marszruty. To taki system tras rowerowych rozciągający się po najciekawszych zakątkach powiatu chojnickiego. Razem prawie 200 km, więc jest po czym jeździć. Tak więc, ze Sworów dojedziecie dla przykładu czerwonym szlakiem do Charzyków, Brus lub Czerska (w zależności od tego, w którą stronę ruszycie), a żółtym do Charzyków, Rytla bądź Czerska (jak wyżej).

Dziedzictwo kulturowe? Też spoko.

Historyczne centrum miejscowości rozciąga się głównie wzdłuż drogi wojewódzkiej nr 236. Brzmi strasznie, ale bez obaw – ruch, nawet w sezonie nie jest tutaj wielce zabójczy. Gorzej, że wielu zabytków we wsi nie znajdziecie.  Mimo to, uważam że i tak warto udać się na krótki spacer. Możecie bowiem poczuć jedyny w swoim rodzaju, kaszubski klimat!

Wszystko za sprawą kilku zachowanych po dziś dzień, oryginalnych, drewnianych borowiackich chat. Ja naliczyłem ich 4, ale być może jest ich tutaj trochę więcej. Poza tym, warto odwiedzić Kaszubski Dom Rękodzieła Ludowego, w którym znajdziecie wystawę regionalnego rękodzieła, autorstwa kaszubskich mistrzów oraz zbiór przedmiotów użytku codziennego, używanych dawniej przez mieszkańców Kaszub.

Borowiackie chaty i Kaszubski Dom Rękodzieła Ludowego

Najważniejszym zabytkiem Swornychgaci jest, jak można się domyślić, obiekt sakralny.  W tym przypadku mam na myśli znajdujący się w samym sercu miejscowości, pochodzący z początku XX w., neobarokowo-modernistyczny kościółek pod wezwaniem św. Barbary.  Mimo niezbyt dużych rozmiarów, w środku znajdziecie aż trzy ołtarze. Warto zwrócić także uwagę na ciekawe polichromie, których kolory nawiązywać mają do barw typowych dla kaszubskiego krajobrazu.

Kościół św. Barbary “młodszy” (ten stoi sobie grzecznie w Swornychgaciach)

OK, przyznam, że poprzedni akapit zawiera w sobie drobny błąd. Najważniejszym zabytkiem Swornychgaci nie jest bowiem opisany wyżej kościół św. Barbary, a inny… kościół św. Barbary. Przy okazji warto dodać, że nie znajdziecie go w Swornychgaciach. Jak to? Po prostu, znajduje się on kilkadziesiąt kilometrów dalej, we Wdzydzach Kiszewskich. A konkretnie w tamtejszym Kaszubskim Parku Etnograficznym. Mowa o drewnianym, XVIII w. kościele, tak samo jak ten, który współcześnie stoi we wsi, noszącym patronat św. Barbary. Świątynia niszczała po wybudowaniu w Sworach nowego kościoła, toteż planowano ją wyburzyć. Na szczęście ktoś wpadł na pomysł, że lepszym rozwiązaniem byłoby przenieść ją do skansenu. I tak tez się stało. Kawałek po kawałku, w latach 80. XX w. dokonywano więc tej specyficznej przeprowadzki, które ostatecznie zakończyły się w 1987 r.

Kościół św. Barbary “starszy” (ten z kolei znajduje się we Wdzydzach Kiszewskich)

Tylko ja i moja przestrzeń

W Swornychgaciach funkcjonuje rozbudowana baza noclegowa, opierająca się głównie o pola namiotowe, domki letniskowe i prywatne kwatery. Są też oczywiście gospodarstwa agroturystyczne. Nie ma za to hotelu czy SPA. Ale pewnie prędzej czy później pewnie taki powstanie.

Nie powinienem pewnie nikogo wyróżniać, ale z czystym sumieniem mogę polecić nocleg np. w ośrodku wypoczynkowym „Psia Góra”, na kampingu „Wodnik” albo na polu namiotowym „Sosenka”.

Wszystko to jednak nic, w porównaniu ze stanicą wodną PTTK. Jeżeli w stosunku do jakiegoś kampingu na szlaku Brdy użyć można określenia „kultowy”, to bez wątpienia będzie to ten, powstały w połowie lat 50 XX w. i położony nad Jeziorem Witoczno w Swornychgaciach. Stanica o której mowa, znajduje się w lekkim oddaleniu od centrum miejscowości (jakieś 3 kilometry) i oferuje głównie miejsca na polu namiotowym, ale także świetnie prezentujące się drewniane chatki, zwane „Kurzymi Stopkami”. Niby stare i sypiące się (przynajmniej  z zewnątrz nie zmieniły się ani o jotę od wspomnianego 1993 roku), ale wierzcie mi, że niektórzy przyjeżdżają tutaj tylko po to, żeby zanocować w takim domku.  

Na polu jest oczywiście jakieś zaplecze sanitarne (choć marne), mały bar i wypożyczalnia kajaków, ale nie to jest najważniejsze. Najważniejszy jest bowiem klimat, a ten jest tutaj nie do podrobienia. Jesteście w środku lasu, macie przed sobą duże, spokojne jezioro, a ciszę przerwać mogą tylko inni obozowicze. Co zresztą robią, bo ogniska i alkoholowe swawole do późnej nocy to tutaj norma. Pewnego razu ok. 7 rano, po ciężkiej nocy obudziła mnie z płynąca z rozkręconych na cały regulator głośników pieśń „Kiedy ranne wstają zorze”. Doprawdy, fantastyczne to były doznania, nie zapomnę ich nigdy.  

Stanica PTTK w Swornychgaciach. Miejsce kultowe (zwróćcie uwagę na domki na “kurzej stopce”), przyciągające wielkie postacie ze świata turystyki. Kilka lat temu organizowano tutaj cykl spływów

z Olkiem Dobą.

Ciekawa jest również sama droga do stanicy – musicie pokonać długą, ok. 3-kilometrową  trasę z centrum miejscowości, wiodącą przez pola i lasy. Niestety klimat kaszubskiego odludzia nieco osłabł kilka lat temu, kiedy piaszczystą drogę zalano asfaltem. Dawniej wielokrotne zdarzało mi się taszczyć na plecach ciężki plecak i drałować (ledwie powłócząc nogami po grząskim piasku), z przystanku autobusowego w Sworach. Piękne wspomnienia.

Rozrywkowo-gastronomiczne centrum miejscowości to okolice zachodniego brzegu Jeziora Karsińskiego. Znajduje się tutaj kilka restauracji i punktów gastronomicznych, a także oblegany w sezonie sklep „Lewiatan”. W szczycie lata tłumy spragnionych zimnego piwa urlopowiczów bywają tutaj dość przytłaczające.  

A jeśli już mowa o przerażających tłumach, to zapewne część z Was zastanawia się czy w Sworach da się odpocząć? Odpowiedź, jak zawsze zresztą, jest niejednoznaczna. Nawet w  lipcu i sierpniu zdarzają się dni, w których odnajdziecie tutaj sporo przestrzeni, ale bywa i tak, że na najpopularniejszych kampingach trudno będzie Wam znaleźć miejsce na rozbicie namiotu czy zaparkowanie auta. Wszystko zależy oczywiście od pogody (a szczególnie jej prognoz), a także tego, czy akurat w miejscowości nie zatrzymała się jakaś większa zorganizowana grupa lub nie przechodzi tędy spływ wiodący Brdą. Na pewno jednak jest to popularna miejscowość letniskowa, głównie zaś dla Bydgoszczan i Gdańszczan. O ile mieszkańców jest tutaj ok. tysiąca, to w szczycie sezonu liczbę letników oszacowałbym jako minimum 3 razy większą. Uplastycznijcie to sobie.   

Jednocześnie warto zauważyć, że jeśli choć trochę się postaracie, poza miejscami noclegowymi  znajdziecie na pewno swoją własną enklawę spokoju. Wystarczy, że przespacerujecie się po mniej uczęszczanych uliczkach wsi, lub po prostu wsiądziecie na rower lub wsuniecie do kajaka, i ruszycie na bliskie spotkanie z przyrodą.

Jeśli naprawdę chcecie, znajdziecie tutaj spokojne, odludne miejsca

Swory Małe i Swory Duże

Swornegacie to nie jedyne Swornegacie w okolicy. Po drugiej stronie Jeziora Karsińskiego, czyli po drodze z Chojnic i Charzyków do Swornychgaci „właściwych”, przejeżdżacie przez Małe Swornegacie. To bardzo niewielka osada, zlokalizowana na cyplu, rozdzielającym Jezioro Charzykowskie od Jeziora Karsińskiego (i de facto również Jeziora Długiego). Stanowi ona ważny przystanek na mapie większości spływów kajakowych szlakiem Brdy, bowiem znajduje się tutaj bardzo przyjemna tawerna, wybudowana dosłownie tuż nad wodą. Jednak jeśli podróżujecie przy wykorzystaniu kajaka (w odniesieniu do auta tym bardziej!), zapomnicie o piwku! Jezioro regularnie patrolują jednostki policji wodnej. Zdarza się więc, że niektórzy wodniacy poddawani są badaniu przy wykorzystaniu alkomatu. Efekty mogą być opłakane…

Tawerna w Małych Swornychgaciach

W Małych Sworach ciekawym obiektem jest most zwodzony, łączący brzegi nad przesmykiem między jeziorami: Charzykowskim i Długim. Jadąc w kierunku „dużych” Swornychgaci możecie więc zostać zmuszeni do zatrzymania auta i spokojnego odczekania 20 minut. Zostały bowiem wyznaczone specjalne, 20-minutowe przedziały czasowe (cztery w ciągu dnia), w trakcie których most się podnosi, a wyższe jednostki pływające mogą kontynuować rejs na kolejnym akwenie. Całość wygląda dość widowiskowo.

Na tym kończymy wizytę w Swornychgaciach (Swornegaciach?), choć chciałoby się zostać tutaj nieco dłużej. Czekają na nas jednak kolejne ciekawe miejsca. Dla przykładu taki Rytel oraz Fojutowo, gdzie zaproszę Was w kolejne dwa wtorki!

CIĄG DALSZY NASTĄPI!

Piotr Weckwerth

__________________

Zobacz też:

CHOJNICE I OKOLICE – CZĘŚĆ 6: CZŁUCHÓW

CHOJNICE I OKOLICE – CZĘŚĆ 5: WIELKI KANAŁ BRDY I FOJUTOWO

CHOJNICE I OKOLICE – CZĘŚĆ 4: RYTEL

CHOJNICE I OKOLICE – CZĘŚĆ 2: JEZIORO CHARZYKOWSKIE I PARK NARODOWY BORY TUCHOLSKIE

CHOJNICE I OKOLICE – CZĘŚĆ 1: CHARZYKOWY

„NAJPIĘKNIEJSZY KONITZ ŚWIATA” – artykuł o Chojnicach

3 myśli na temat “CHOJNICE I OKOLICE – CZĘŚĆ 3: SWORNEGACIE

Dodaj własny

  1. Przyjemnie się czyta 🙂 Gratulacje 🙂 Może poszerzyć o wątek “Kusznierewicz na Psiej Górze”? Niestety, nie zmaterializowało się do końca…

Leave a Reply

Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d bloggers like this: